piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 1


Witaj, Katherino...

* muzyka do rozdziału *


      Elena biegła, była wycieńczona już ucieczką. Bała się. Poznawszy już najmroczniejsze sekrety Mystic Falls, przeczuwała, że istota depcząca jej po piętach nie jest nastawiona pokojowo. Doskonale wiedziała, że nie był to zwykły człowiek.

     Biegła dalej, ile sił w nogach. Dookoła było ciemno. Całą okolicę porastał gęsty las. Dziewczyna nie wiedziała dokąd biegnie. Chciała uciec więc jak najdalej od goniącego ją zagrożenia.

   Powoli opadała z sił. Długie, ciemne strąki włosów obijały się o jej spoconą twarz. Nie miała już siły uciekać. Mimo to nie poddawała się. Nagle usłyszała tak dobrze znany jej głos. Był głęboki i cichy. Jednak słyszała go tak dobrze, jakby jego właściciel znajdował się tuż obok, jakby szeptał jej do ucha,.

     - Damon? - krzyknęła z nadzieją na ocalenie. Nikt nie potwierdził obecności. Ona sama rozkojarzona przez to co właśnie usłyszała, potknęła się i upadła na morka ziemię. Uderzyła plecami o pień drzewa. Podniosła głowę ku górze. Przed nią unosiła się gęsta mgła. Na próżno próbowała obudzić swoja dziką naturę. Kły nie chciały się jednak wysunąć...

     - To nie działa! - wrzasnęła zrozpaczona. - Niemożliwe! Jestem człowiekiem? - strach i żal mieszał się w jej głowie. Tak pragnęła ponownie być człowiekiem, ale nie w tamtej chwili. "Dlaczego akurat teraz pozbyłam się, tego czego najbardziej w sobie nienawidzę? Akurat teraz, gdy tego najbardziej potrzebuję?!"

     Ledwo wypowiedziała to zdanie w myślach, gdy ponownie przeszył ją paniczny strach. W mgle przed nią coś się poruszyło! Elena skuliła się pośród korzeni drzewa, czekała na nieuniknione. Z mgły wyłoniła się wysoka postać w ciemnym stroju. Spoglądała z wyższością. W ręce miała drewniany kołek, którego koniec błyszczał w świetle księżyca zawieszonego na nocnym niebie.

     - Witaj, Katherino... - szepnął mężczyzna.

     - Nie jestem Katherine! - wrzasnęła Elena. Znała ten ton głosu. Znała jego właściciela. Nie mogła jednak przypomnieć sobie kto to był. Nim kolejny raz się sprzeciwiła, poczuła potworny ból w okolicach żołądka. Nieoczekiwanie, zorientowała się, że stoi na nogach. Wiedziała co się dzieje. Choć zajęło jej to kilka chwil na całkowite ogarniecie sytuacji. Oto jeden z jej największych wrogów, przebijał ją kołkiem.

     "Ale jak to możliwe? Przecież jestem człowiekiem..." - pomyślała spoglądając na kawałek jasnego drewna, wystający z jej ciała. Poczuła, że ktoś unosi jej brodę. Chciała odwrócić wzrok, nie mogła jednak tego zrobić. Patrzyła w głębię brązowych oczu zła.


***


     Elena Gilbert obudziła się na zimnej podłodze w salonie braci Salvatore. Czuła tępy ból głowy. "Więc to był tylko sen?" - zapytała samej siebie w duchu, po czym rozmasowała sobie czubek głowy dłonią. Dostrzegła obok siebie stłuczoną szklankę i resztki burbonu rozlane na drewnianej podłodze. Zrobiła zdziwioną minę. 

     - Musiałam spaść z kanapy... Przeklęty alkohol Damona! - Ktoś niedaleko niej odchrząknął znacząco. Elena spostrzegła, że wypowiedziała te słowa na głos. Odwróciła głowę i zobaczyła nikogo innego jak Damona, który z założonymi rękoma siedział wygodnie w fotelu. Półuśmiech na jego twarzy wskazywał na to, że się dobrze bawi.

     - Eleno, kto ci pozwalał dotykać mój alkohol? - zapytał z udawaną pretensją i zduszonym śmiechem. Wampirzyca popatrzyła na niego z grymasem i podniosła się z ziemi. Usiadła na kanapie i próbowała przypomnieć sobie dokładnie koszmar, który tak realistycznie przeżyła przed kilkoma minutami. Damon zaobserwował u niej niepokój i już miał zapytać o co chodzi, gdy Elena gwałtownie przesunęła palcem po zębach. Wampir zrobił zdziwioną minę. Dziewczyna zamyśliła się, ale już po chwili uklękła i starała się posprzątać potłuczone szkło. Damon szybko to zauważył i w mgnieniu oka mgnieniu się przy niej. 

     - Zostaw, ja to zrobię... Później - powiedział i pomógł Elenie usiąść z powrotem. Dziewczyna była roztrzęsiona, od razu to zauważył. 

     - Coś się stało? - zapytał tajemniczym głosem.

     - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to twoja sprawka? - zapytała z pretensją.

     - Ale co?

     - Nie majstrowałeś przy moim śnie? - Wampir pokręcił przecząco głową.

     - Ktoś przebił mnie kołkiem i nazwał Katherine... - odparła - i chyba wiem kto to był... - dodała tajemniczo.


     Damon nie wiedział co się ostatnio działo z Eleną. Po tym jak uwolnił ją od przywiązania, stawała się stopniowo coraz bardziej nieobecna. Chociaż nie raz zapewniała go, że go kocha i jej uczucia nigdy się nie zmienią. Nigdy to w tym przypadku trochę za ciężkie słowo... Damon kochał ją, to było oczywiste. Nie wiedział jednak, czy jego uczucie zostanie kiedykolwiek odebrane w naturalny sposób. Bolało go to. Tak, ten dumny krwiopijca cierpiał z powodu nieodwzajemnionej miłości Eleny. Czerpał za to niesłychana przyjemność z tych kilku momentów spędzonych właśnie z nią. Wtedy czuł się naprawdę szczęśliwy i uświadomił sobie, że były to najpiękniejsze chwile w jego dotychczasowym, wampirzym życiu... Był dumny z siebie. W końcu zdobył swoją "księżniczkę ciemności", tak jak to obiecał Alarickowi. Niestety piękny sen musiał w dobiec końca... I choć nie chciał tego, za żadne skarby tracić, to nie mógł nic zrobić. Nie potrafił zmuszać jej do tego. Musiał ja uwolnić, dać jej wolny wybór, a nie przymuszenie do miłości przez jakieś, głupie przywiązanie. W końcu wszystko co się stało było jego winą. Przez jego krew, Elena stała się bestią, którą nigdy nie chciała być. To, że Stefan nie potrafił jej uratować od śmierci, to już inna sprawa. Dziewczyna była przywiązana do Damona więzią, która jest mocniejsza, niż cokolwiek innego. Pomimo jej przerwania, Elena nie raz przekonywała go do prawdziwości swoich uczuć. Była ich stuprocentowo pewna... Mimo wszystko z każdym dniem Elena oddalała się od niego i doskonale o tym wiedział. 
     Wampir zamrugał kilkakrotnie i dopiero wtedy ocknął się z zamyślenia. Przyłapał  też samego siebie na gapieniu się w śpiące oblicze Eleny. Odstawił szklankę z burbonem i podniósł się z fotela. Dziewczyna smacznie spała. Podszedł w jej stronę cichutko, nie chciał jej obudzić. Ukląkł przy kanapie i jednym, delikatnym ruchem odgarnął brązowy kosmyk włosów, który niesfornie opadł na twarz dziewczyny. Podniósł lekko koc i nakrył ją ostrożnie. Popatrzył na jej twarz. Tak bardzo pragnął, aby była szczęśliwa. Nie chciał jej zostawiać, musiał walczyć o jej wymykające się już powoli uczucie. Przysiągł sobie, że nie podda się i jeszcze ją odzyska, ale teraz niech śpi... 
     - Kocham cię, Eleno... - szepnął cicho.


     Elena obudziła się wypoczęta. Poczuła ciepło, które padało jej prosto na twarz i delikatny powiew świeżego powietrza, które wskazywało na otwarte okno. 
     Postanowiła nie otwierać przez chwile oczu i delektować się świeżością, którą czuła w tamtej chwili. Po pewnym czasie zdecydowała się jednak wstać. Otworzyła oczy i podniosła się na łokciach. 
     - Co ja tutaj robię? - zapytała samej siebie. Rozejrzała się po pokoju. Z pewnością nie była w miejscu, w którym zasnęła, czyli w salonie. Drewniana komoda, czerwony dywan, potężne łóżko... Oczywiście! Była w pokoju Damona. Tylko dlaczego się tutaj znalazła? Wygramoliła się z pościeli i stanęła bosymi stopami na ziemnym drewnie. Spostrzegła, że ma na sobie tylko bieliznę i czarną, rozciągnięta koszulkę, która niewątpliwie należała do wampira. Czuła się dość dziwnie... Skrępowana? Ponieważ nie pierwszy raz śpi w tej sypialni. To uczucie nie chciało jej zostawić w spokoju. Czuła jakby zrobiła coś nieodpowiedniego, za co powinna się wstydzić. 
     - Damon? - zawołała niepewnie. Nie otrzymała jednak odpowiedzi. Podeszła więc kilka kroków i pchnęła drzwi do łazienki. Tam również nikogo nie było. Elena zrobiła zdziwioną minę. Umyła szybko twarz i wycofała się ponownie do sypialni. Po chwili wyszła na korytarz. Nie zważając na swoje ubranie, albo jego brak, zeszła po schodach. Gdy dotarła do salonu doznała szoku. Na dole zrobiło się niezłe zgromadzenie. Bonnie ze smutną twarzą. Caroline siedziała zdenerwowana na kanapie, ręce zaciskała w pięści. Damon z skrzyżowanymi rękoma stał po środku salonu. Po jego twarzy było widać, że jest wściekły. Elena ominęła szybko twarz Stefana, który również się tam znajdował. Zatrzymała wzrok na nieznajomej jej postaci. Niebieskooki mężczyzna patrzył na nią podejrzliwie, nieufnie.
     - Co tutaj się dzieje? - zapytała zaniepokojona. - Wszystko w porządku? - spojrzała na Bonnie. - Kto to jest? - wskazała na związanego mężczyznę w koncie. 
     - A, on... - zaczął Damon. Elena zauważyła, że Stefan nie spojrzał na nią ani razu, od kont weszła do pokoju. Miał spuszczony wzrok, jakby pojawienie się jej go nie obchodziło. - To jest Lucas - dokończył z ironicznym uśmieszkiem.
     - Ale dlaczego on jest... - zaczęła Elena.
     - ...Dziś rano próbował mnie zabić! - dodał pośpiesznie starszy Salvatore; mało nie wyszedł z siebie.
     - Ale jak to?! - dziewczyna nic nie rozumiała. Zerknęła na Lucasa, uśmiechał się do niej z pode łba. Wzdrygnęła się na ten widok.
     - Mamy właśnie się dowiedzieć więcej - odezwała się Caroline. Damon odwrócił się twarzą do Lucasa. Elena podeszła kilka kroków wgłąb salonu. Ustała tuż za kanapą, a przed sobą miała blond włosy Caroline.            
     - Gadaj, kto cię przysłał! - wrzasnął Damon w furii. Elena dopiero teraz dostrzegła, że ma na sobie tylko koszulkę Damona. Pomyślała o Stefanie i mimowolnie spłonęła rumieńcem. Nikt jednak tego nie zauważył, bo wszyscy skupili się na Lucasie. Bonnie miała w razie ostatecznego przymusu użyć ziół odurzających, a Caroline? Elena nie wiedziała po co dokładnie wampirzyca tam była. Dziewczyna zerknęła kontem oka na Stefana. Siedział w ulubionym fotelu swojego brata i z poważną miną patrzył w kierunku Lucasa. 
     Damon podszedł o krok w kierunku intruza, który nadal milczał. Wampir miał przekrwione oczy i sine ślady pod nimi, tak bardzo charakterystyczne dla wściekłych bestii. Wtedy kilka rzeczy zdarzyło się jednocześnie. Lucas zwinnie uwolnił się od krępujących go lin. Wyrwał jedną z nóg od krzesła, do którego był uwięziony. W mgnieniu oka wbił drewno w sam środek torsu Damona. Potem mężczyzna błyskawicznie opuścił dom. Salvatore jęknął w furii i wyciągnął prowizoryczny kołek z ciała. Był wściekły! Najchętniej dogoniłby go i zabił na miejscu, bez mrugnięcia okiem.
     - To był wampir?! Czemu nie potraktowaliście go od razu werbeną?! - zapiszczała pretensjonalnie Bonnie. 
     - Zamknij się wiedźmo, bo nie ręczę za siebie! - wrzasnął starszy Salvatore i wyszedł szybko z salonu. Wszyscy w pomieszczeniu wymienili zdziwione spojrzenia. Tylko Stefan siedział ze spuszczonym wzrokiem.
Elenie momentalnie zrobiło się go żal. "Ile bym dała, żeby po prostu podejść i móc go uścisnąć... Nie! O czym ty myślisz! Kochasz przecież Damona! - pomyślała  duchu. Ale czy na pewno? Odczuwała coraz częściej, że  między nią, a starszym Salvatorem coś pękło, wypaliło się i zgasło. Jakby to gorące uczucie, które ich łączyło, gdzieś się zgubiło. Elena częściej zastanawiała się, czy jej uczucia nie były tylko przyczyną przywiązania. Coraz częściej, także jej głowę zaprzątał Stefan. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Znów wracała do punktu wyjścia. Ponownie kłóciła się ze swoimi uczuciami. Miała już tego powoli dosyć.
     Spojrzała na Stefana, nieoczekiwanie on tez podniósł na nią zielone oczy... Ich spojrzenia się spotkały. Dziewczynie przypomniały się wspaniale spędzone chwile, w jego towarzystwie czuła się wtedy na prawdę szczęśliwa. 
     Niestety kontakt wzrokowy nie trwał długo. Salvatore nie wytrzymał spojrzenia i ponownie spuścił wzrok. Elena posmutniała. Popatrzyła po zgromadzonych. Bonnie zbierała się już do wyjścia, a Caroline patrzyła na przyjaciółkę ze zrozumieniem i współczuciem.
     Elena weszła z powrotem na górę, z zamiarem założenia normalnych ubrań. Przeczuwała, że znajdzie je w pokoju Damona, kierowała się więc  tamta stronę. Gdy weszła do środka, ujrzała wielki bałagan. " Jak można było zrobić coś takiego przez kilka minut?!" - zapytała sama siebie. Gdy opuszczała ten pokój był w nienagannym stanie. Teraz wszędzie walały się papiery, gazety i różne książki. Pośród całego bajzlu stał czarnowłosy wampir. W ręku trzymał jedną z gazet.
     - Co ty wyprawiasz?! - zapytała. Damon jednak ani drgnął. Powtórzyła więc pytanie i mężczyzna ocknął się.
     - Lucas to wampir. Tylko po co na mnie poluje? Kto go przysłał? - zastanawiał się na głos.
     - Klaus? - Elena wydała się być zainteresowana i podeszła bliżej niego.
     - Nie to niemożliwe... Pierwotni wyjechali. Pamiętasz przecież jak zareagował Klaus na wieść, że lekarstwa nie ma...
     - Był nadzwyczaj radosny - odparła.
     - Właśnie, coś mi tu śmierdzi...
     - Klaus kiedyś wróci. Przecież Rebekah leży zasztyletowana w piwnicy - wyjaśniła dziewczyna.
     - Tak... Kiedy się o tym dowie, to wróci - odrzekł z ironią w głosie - biedny Stefek, musiał zasztyletować blondynę, bo nie spełniła marzenia o normalnym życiu - dodał z udawanym smutkiem. 
     - Nikt z nas nie spełnił... 
     - Po co być człowiekiem Eleno, skoro można żyć wiecznie? - zapytał optymistycznie, a na jego twarzy pojawił się tak bardzo charakterystyczny dla niego półuśmiech. Nagle wampir zbliżył się do Eleny tak szybko, że ich usta dzieliły tyko milimetry. - I co teraz? - zapytał szeptem. Elena spojrzała na jego usta, potem w oczy. Jeszcze niedawno bez zastanowienia rzuciłaby się do pocałunku... Teraz jednak było inaczej. Dziewczyna odwróciła głowę i spuściła wzrok. Wampir odsunął się o krok do tyłu.
     - Rozumiem... - powiedział cicho. Ze smutkiem, żalem i wyczuwalną pretensją. Mężczyzna odwrócił się i chwycił gazetę, którą przeglądał wcześniej.
     - Damon! - próbowała go zatrzymać. To było jednak na nic. Odszedł denerwowany. Elena miała serdecznie dosyć atmosfery panującej w domu. Chciała schować się przed braćmi i otaczającymi ja problemami. Wyszła więc natychmiast z pokoju Damona i przeszła korytarzem do zajmowanej przez siebie sypialni. Od razu rzuciła się na miękkie łóżko i przymknęła oczy. Odetchnęła głęboko i starała się nie myśleć o kłopotach teraźniejszości. 
     Po kilku chwilach jednak zdecydowała, że natychmiast musi wyjść z posiadłości Salvatorów. Chwyciła szybko swoją skórzaną kurtkę i wyszła w pośpiechu. Zapadał już zmrok... " Zaraz, zaraz! Jak to już ciemno? Przecież przed chwilą było południe..." - pomyślała zdziwiona. 
     Ulice były rozświetlone przez latarnie, ale mimo to było mrocznie. Wampirzyca szła powoli delektując się rześkim powietrzem. Przymknęła powieki i oddychając głęboko, napawała się świeżą wonią wieczoru. Ostatnie promienie jasnego słońca uciekały jeszcze gdzie nie gdzie po niebie, które z każdą minutą ciemniało. Siła horyzontu ściągała je już w swoją stronę. Po chwili zrobiło się całkowicie ciemno.
     Elena dalej wędrowała po ulicy. Wspominała dobre czasy, gdy nie znała zarówno braci Salvatore jak ich pokręconego świata wampirów. Pamiętała szczęśliwe czasy, kiedy jedyną jej troską był wybór sukienki na bal. Zaśmiała się na wspomnienie o swojej dawnej próżności. Teraz wszystko jest w zupełnie innych barwach. Liczą się dla niej inne wartości i inaczej patrzy na innych ludzi. 
     Zastanawiała się nad swoim teraźniejszym życiem. Nad podjętymi już decyzjami i nad tymi, które jeszcze stoją przed nią. Co teraz się wydarzy? Kto tym razem zakłóci spokój mieszkańców Mystic Falls? Rozmyślała nad przeszłością, przyszłością, ale też nad tym co jest teraz... Co ich czeka?
     Nagle z impetem wpadła na coś bardzo potężnego. Uderzyła  z tak ogromną siłą, że musiała rozmasować dłonią swoje ramię. Podniosła głowę. Chciała przeprosić osobę i po prostu iść dalej bez konkretnego celu. Uniosła oczy i doznała szoku. Oto stał przed nią jej senny koszmar. Tym razem na jawie. Elena cofnęła się o krok, nie tyle ze strachu, co z zaskoczenia. Patrzyła w te same ciemne oczy, człowieka, który męczył ją w snach. Dopiero teraz zorientowała się, ze to jego widziała i słyszała. Wydawało jej się, że mężczyzna się lekko uśmiecha.
     - Witaj, Eleno... - szepnął głębokim głosem. Wampirzyca nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Słowa nie chciały wydobyć się przez jej gardło. Otworzyła więc tylko usta w bezgłosie. Zaskoczona, zastanawiała się dlaczego mężczyzna jest w mieście. Dlaczego stoi właśnie tutaj i teraz? Co go do tego skłoniło? Podświadomie wyczuwała napięcie. Bowiem po człowieku, który stał przed nią można było spodziewać się różnych rzeczy. 
     - Ile to już czasu minęło?...



________________

Jest już nowy rozdział ! Kocham was za te wszystkie komentarze pod prologiem! Mam nadzieję, że opowieść was zainteresuje. Już wkrótce wyjaśni się o wiele więcej, więc czekajcie na następny! I komentujcie! 

KOMENTARZE TO MOJE PALIWO !



11 komentarzy:

  1. Piękny rozdział < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Jestem bardzo ciekawa kim jest Lucas i kim jest tajemniczy mężczyzna na którego wpadła Elena pod koniec rozdziału. Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham TVD i ten rozdział mi się bardzo podobał! Pisz takie opowiadania częściej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. DamonDamonDamonDamonDamon <3 i kto by pomyślał, że siedzę obok tak zdolnej osoby :)) /pozdrawia koleżanka z lama mater :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste , chyba wiesz kto to XD d.d

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział . < 3 czekam na kolejny . ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. cieekawy rozdział, czekam na kolejne < 3

    OdpowiedzUsuń
  8. No, no. Muszę przyznać, że zaczęło się zachęcająco. Czytanie z pewnością umiliły mi szczegółowe opisy sytuacji. Wychodzi Ci to plastycznie. Jest jakaś akcja, nie ma rażących zastojów, powstają wątki. Pierwsze wrażenie zdecydowanie na plus. Zobaczymy, jak będzie z postaciami. Szczerze liczę na to, że Eleny nie wykreujesz na biedną i wiecznie zagubioną, płaczącą sierotkę. Często w taki sposób jest postrzegana, i choć osobiście nie pałam do tej postaci przesadną sympatią, to uważam, że nie można degradować jej do tek niskiego poziomu. Liczę także na powrót Klausa, który z pewnością nada pikanterii wielu sytuacjom, a poza tym będzie elementem zaskoczenia - z nim przecież nigdy nic nie wiadomo. Pozostaje mi więc czekać na nowości. Bardzo proszę o powiadamianie o takowych. Nie spekuluję więcej i życzę pomysłowości. Pozdrawiam!

    www.emptine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. mogę tylko napisać to: łał łał
    ty to masz talent, właśnie zaczynam czytać i to jest genialne!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero teraz trafiłam na tego bloga. Naprawdę ciekawe opowiadanie. Końcówka niezłe napięcie stworzyła. Lecę do następnego rozdziału.:D

    OdpowiedzUsuń

Główna
Rozdziały
Postacie
Polecam
Zapytaj!