piątek, 25 października 2013

Rozdział 21




Postanowiłem się przywitać



     Dzień przemienił się już w wieczór zostawiając za sobą lekką poświatę na niebie. Księżyc w pełni górował nad całą okolicą. Gdzieś w oddali można było usłyszeć pohukiwanie sów. Jednak na jednej osiedlowych ulic Mystic Falls dało się słyszeć coś jeszcze - muzykę. Szybką, skoczną. Wydobywała się ona z domu, który należał do rodziny Gilbertów. Teraz mieszkało tam tylko rodzeństwo, gdyż ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym kilka lat temu.
     Elena Gilbert stała przed lustrem i kręciła się lekko na boki, tak aby widzieć całą swoją kreację w pełnej okazałości. Wyglądała wprost kapitalnie w złoto-beżowej sukni na jedno ramię, która sięgała aż do ziemi. W uszach wisiały jej z gracją kolczyki z diamencikami, a włosy postanowiła upiąć w ciasny kok. Cała jej postać błyszczała. Brunetka śmiała się wesoło do swojego odbicia w lustrze, widząc za plecami uradowane twarze swoich przyjaciółek. Wiedziała, że będzie to nie zapomniany wieczór. Musiał być wyjątkowy. Przecież nie była to jakaś tam potańcówka w szkole. To była jej ostatnia zabawa! Studniówka, która miała zakończyć jej edukację w liceum Mystic High.
     Bonnie także była już w pełni gotowa do wyjścia. Było już przecież w pół do siódmej! Mulatka miała na sobie ciemną sukienkę, która ładnie współgrała z cerą dziewczyny. Podkreśliła także oczy mocniejszym makijażem, którego nie miała w zwyczaju używać zbyt często. Włosy zaś pozostawiła po prostu rozpuszczone i zaczesane na bok. Wyglądała bardzo elegancko i szykownie.
     Natalie szybko zadomowiła się w towarzystwie przyjaciółek i razem z nimi zaczęła przygotowania. Poznała się trochę bliżej z każdą z nich. Elena była bardzo pozytywnie do niej nastawiona. Jedynie Bonnie miała jakieś ale. Wydawała się być znacząco nie ufna wobec Natalie, co widocznie dziewczynę uraziło, bo nie chciała się komunikować z czarownicą. Nowo poznana wampirzyca także wyglądała niczego sobie w soczysto-zielonej sukience, którą blondynka wzięła pierwotnie dla siebie. Postanowiła jednak wybrać inną i oddać zieloną Natalie.
     Jedynie Caroline nadal ślęczała przed toaletką i nie wiedziała jakiej szminki powinna użyć. Przystawiała po kolei każdą do ust i po chwili kręciła głową, na znak, że to jednak nie jest ten właściwy kolor. Miała już co prawda na sobie swoją kreację oraz zrobioną fryzurę, jednak wciąż nie dokończony makijaż przyprawiał ją o dreszcze. Po jej ramionach zwisały satynowe płachty krwisto-czerwonego materiału, który wprost idealnie współgrał z bladą cerą i blond włosami. Jej talię zdobił ciemny pasek, który całej kreacji dodawał antycznego wyrazu, chociaż miała być to noc Hollywood, to Caroline ten malutki akcencik mimo wszystko nie przeszkadzał. Dziewczyna pozostawiła włosy rozpuszczone, chociaż najpierw je kilkanaście razy wyczesała i wyprostowała. Ponad to na samym końcu postanowiła jeszcze coś zmienić i podkręciła lekko grzywkę.
     Nie można było dziwić się Elenie, która co chwilę przewracała oczami i zerkała na zegarek, ponieważ z każdą chwilą zostawało coraz mniej czasu. Bonnie zeszła już na dół, ponieważ właśnie przed chwilą zadzwonił Jeremy, który przygotowywał się do imprezy razem z Mattem i innymi kolegami. Mulatka ucieszona wyszła wraz z nim i po chwili zniknęli.
     Gdy w końcu Caroline była gotowa, Elena odetchnęła z ulgą i wraz z Natalie, wszystkie trzy opuściły sypialnię, w której pozostawiły mgłę perfum unoszącą się jeszcze przez kilka chwil. Nie minęło pięć minut, a wybiła siódma. "Jak z bicza strzelił! Przed chwilą byłam jeszcze w rozsypce." - pomyślała Caroline. Niemalże w chwili, gdy wszystkie zegarki wybiły równo dziewiętnastą, do drzwi Gilbertów przybył Stefan, który uprzejmie i elegancko zadzwonił dzwonkiem.
     - Witaj Eleno - powiedział z lekkim uśmiechem lustrując ją od dołu do góry, bo właśnie ta brunetka otworzyła mu drzwi. - Świetnie wyglądasz - dodał rozszerzając uśmiech i spoglądając jej w oczy.
     - Ty również bardzo elegancko - odwzajemniła uśmiech. W jednej chwili poczuła coś dziwnego.
     Zazdrość?
     Tak, to chyba było właśnie to uczucie. Była zazdrosna, że to właśnie Caroline idzie z jej byłym chłopakiem na studniówkę. Ona, Elena musiała tam pojawić się sama... To jakoś dziwnie ugodziło ją w serce. Nie chodziło już nawet o sam fakt że to właśnie Stefan przybędzie tam z jej przyjaciółką. Było jej po prostu przykro, że ona nie ma nikogo, aby złapać się pod ramię i z gracją przejść przez próg sali, prosto na parkiet. Wyglądało bowiem na to, że Elena spędzi ten wieczór co najwyżej w towarzystwie Natalie, której przecież tak na prawdę nie znała. Mogła także liczyć na sporadyczny kontakt z Bonnie, swoim bratem, Caroline, czy Stefanem. Jednak oni będą bawić się w swoim towarzystwie, a Elena zostanie sama. Brunetka mimo wszystko postanowiła, że nie będzie użalać się nad sobą. Przecież sama wybrała ten stan singla! Sama odepchnęła wszystkich, którzy starali się o jej względy. Najpierw Stefana, potem jego brata Damona, a teraz...
     Nie, nie będzie nawet myśleć o pierwotnym. Przecież to śmieszne!
     Po krótkim czasie Caroline zniknęła w towarzystwie Stefana, a Elena wraz z Natalie powędrowały wprost na sale balową.




     - Co to ma znaczyć, że nie mogłeś się nią zająć!? - krzyczał jakiś męski głos z jednego z pokojów eleganckiego domu na przedmieściach Atlanty.
     - Była otoczona. Jak miałem ją stamtąd zabrać, aby nikt nie zauważył? - starał tłumaczyć się drugi mężczyzna. Był bardziej słaby, co wskazywał jego nie pewny, przepraszający głos. Zaś ten pierwszy był wyniosły, dumny i potężny, co wskazywało, że ma dużą władze nad przepraszającym go mężczyzną.
     - Ile razy mam ci powtarzać Lucas, że trzeba główkować! Być sprytnym, bo bez sprytu nic nie osiągniesz! Nie dojdziesz do niczego!
     Nagle drzwi otworzyły się szeroko i z za nich wyjrzał zdenerwowany facet. Był to niewątpliwie ten potężniejszy, wyższy w hierarchii człowiek.
     Sam Reg Walsh.
     Usłyszał jakieś hałasy, więc wysunął się na korytarz, aby upewnić się, że nikt niepożądany mu nie przeszkodzi.
     - Szefie... Chodzi o to, że tam w tej mieścinie jest teraz jakaś impreza i wszystkie te dziewuchy się na nią pindrzyły. Nie mogłem nic zrobić...  - wymruczał Lucas obserwując jak Reg wraca do poprzedniego miejsca, w którym stał.
     - Impreza powiadasz?.. - zastanowił się Reg przez chwilę z zamyśleniem. - Chyba najwyższy czas złożyć wizytę mojej kochanej Elenie Gilbert - zaśmiał się jadowicie i machnął ręką, aby Lucas zniknął mu z pola widzenia.




     - Niklaus!
W posiadłości Mikaelsonów rozległ się ponownie wrzask najstarszego, pierwotnego członka rodziny.
     - Popatrz na mnie, gdy mówię do ciebie!
     - Nie ma o czym dyskutować, bracie! Nie dam się przekonać tym, że jakaś wredna, mała wiedźma przekabaciła cię na swoją stronę!
     - Czy ty nic nie rozumiesz z tego co tłumaczę ci od kilku dni, do cholery?! Nie możesz tak postąpić! Nie liczysz się z żadnymi skutkami, z żadnymi konsekwencjami swoich decyzji! Myślisz tylko o sobie, a cała resztę masz, za przeproszeniem, gdzieś!
     - Więc ty nie chcesz znów nas zjednoczyć?! Ty! Honorowy! Pragnący zawsze rodzinnego szczęścia! Teraz nie chcesz nas połączyć?!
     - Niklaus! Czy ty nie zdajesz sobie sprawy jakie będą konsekwencje takiego zachwiania naturalnej bariery? To narobi ci jeszcze więcej problemów! Nie tylko tobie, ale także i mi. Wszystkim dookoła!
     - Skończyłem już z tobą rozmawiać, bracie - warknął wkurzony Klaus.
     - Jesteś głupcem...
     Młodszy pierwotny wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami z furią, która została wywołana przez ostatnie słowa jego brata. Chciał powrotu Kola. Chciał go znów zobaczyć, bo pomimo tego wszystkiego, co zrobił swojej rodzinie, to w głębi duszy chciał być kochany, potrzebował tego. Chciał swoją rodzinę mieć tak jak kiedyś. Tylko z jedną różnicą, ponieważ teraz przemawiał przez niego gniew, chęć zawładnięcia wszystkim. Chciał rządzić, a do tego potrzebna mu była armia. Chciał ją zacząć budować za pomocą swojej rodziny.




     - Czy to nie jest najwspanialsza studniówka na jakiej byliśmy? - jęknęła Caroline przechodząc na czerwonym dywanie przez próg sali balowej. Wszystko było przepiękne. Pod sufitem błyszczały srebrne płachty materiału, które odbijały światło w uroczy sposób, a pod sufitem wisiało kilka ozdobnych brylantami żyrandoli - to jak je zdobyto było jedynie zasługą wampirzej sztuczki, zwanej perswazją. Wszyscy byli wprost zachwyceni efektami prac Caroline Forbes, a ona sama również skakała z radości patrząc na otoczenie.
     - Wiesz Caroline... Byłem na wielu studniówkach - zaśmiał się Stefan trzymając przyjaciółkę pod rękę. - Muszę przyznać, że ta jest na pewno najbardziej przyjemna.
     - Dlaczego?
     - Dlatego, że jestem tutaj z kimś, z kim na prawdę chciałbym spędzić teraz przyjemnie czas - uśmiechnął się wesoło patrząc na nią. Caroline uśmiechnęła się bardziej nieśmiało i od razu spojrzała w podłogę, aby Stefan nie zobaczył jej rumieńców. Potem Salvatore od razu pociągnął blondynkę w stronę stolików, aby napić się czegoś mocniejszego. Forbes bowiem zadbała o to, by alkohol był zupełnie legalny na tej, z reguły szkolnej imprezie (siła perswazji zrobiła swoje).

     - Czy ty mnie słyszysz? - zapytała nagle Natalie brunetkę, która siedziała z głową opartą na dłoni,  najwyraźniej nie wyglądała najlepiej. - Eleno? Wszystko w porządku? Wyglądasz kiepsko...
     - Nie wiem co się stało. Nagle poczułam się słabo.
     - Może chcesz wyjść na zewnątrz? Nabierzesz trochę świeżego powietrza. Tutaj faktycznie nie da się czym oddychać.
     - Tak... To chyba dobry pomysł.
     - Pójść z tobą?
     - Nie... Sama sobie poradzę - przyznała dziewczyna i lekko chwiejnym krokiem skierowała się w stronę wyjścia. Od razu po przekroczeniu progu poczuła świeży podmuch wiaterku wiosny. Odetchnęła pełną piersią i podeszła kilka kroków przed siebie. Po chwili znalazła gdzieś niedaleko ławkę i usiadła na niej. Odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy.
     Nie minęła jednak ani chwila swobodnego myślenia, kiedy nagle poczuła, że ktoś zajął miejsce przy niej. Miała nadzieję, że otwierając oczy zobaczy kogoś przyjaznego, ciepły uśmiech. Chciała, aby ktoś przygarną ją w swoje ramiona i nigdy nie puszczał.
     - Witam.
     Powitał ją nieznajomy głos. Od razu otworzyła oczy i spojrzała na twarz, która również była jej całkowicie obca. Nie znała tego mężczyzny znikąd. Nie przypominała sobie go z miasta, bo na pewno był już o wiele za stary na szkołę średnią.
     - Chyba się nie znamy - odparła ostrożnie i nie ufnie.
     - To prawda. Jestem R... Gregory - podał jej rękę, jednak ona nie podała mu swojej. Coś jej świtało w głowie. Skądś znała to imię... Nie mogła jednak przypomnieć sobie skąd. Przymrużyła oczy lekko, a na jej czole pojawiła się zmarszczka.
     Po chwili jednak powieki się otworzyły, a źrenice momentalnie rozszerzyły. Elena wstała jak oparzona.
     - Ty jesteś Reg! Czego chcesz ode mnie!? - wrzasnęła, jednak po chwili od razu ściszyła głos, gdy zobaczyła, że pojedyncze osoby dziwnie się w nią wpatrują.
     - Spokojnie piękna. Nic ci się nie stanie jak tylko będziesz współpracować.
     Elena niczym błyskawica pobiegła w wampirzym tempie przed siebie. Nie zważała na to, że ktoś mógłby ją widzieć w nieludzkich okolicznościach. Chciała uciec od tłumu, aby stawić czoła Regowi.
     - Nie tak szybko kochanie, bo się zmęczysz i nie będzie z tego żadnej zabawy - mruknął Reg w mgnieniu oka zjawiając się przy niej.
     - Czego chcesz?!
     - Ja? Czy ktoś powiedział, że czegokolwiek? Po prostu postanowiłem się przywitać - uśmiechnął się jadowicie. - No dobrze... Przejrzałaś mnie, mała. Po prostu załatwmy to szybko i bezboleśnie, dobra? Podejdziesz tutaj i powiem ci kilka pięknych słów. Chyba nie chcesz ucierpieć na tym prawda?
     - Chyba się przeceniasz!
     - Myślisz więc, że mnie pokonasz? Jesteś za bardzo pewna siebie, słodziutka. Przybyłem tutaj tylko w jednej sprawie. Muszę osobiście wykończyć pewnego wampira. Jednego z rodzaju tych bardziej wkurzających arystokratów, którzy trzęsą swoimi aroganckimi tyłkami i myślą, że im wszystko wolno. Mam nadzieję, że nie lubiłaś Damona Salvatore. Nie ujrzy on jutrzejszego świtu.
     Elena zacisnęła szczękę i instynktownie uformowała dłonie w pięści. Wzrokiem błądziła dookoła, aby znaleźć jakiś ostry przedmiot. Nawet jeśli nie zabije Rega, to na pewno spowolni go na tyle, aby mogła wezwać kogokolwiek do pomocy.
     - Po co chcesz to zrobić? Jaki jest twój plan? Możesz mi przecież go wyjawić, skoro i tak zaraz mnie zabijesz - syknęła, aby załatwić sobie trochę więcej czasu.
     - Kto wspominał o zabiciu ciebie? Przecież na tym polega cała zabawa. Wymyśliłem coś o wiele gorszego. - zaśmiał się ochryple. - Otóż, nie tylko Damon Salvatore jest moim celem. Na pewno przypominasz sobie niejakiego Elijah, prawda? - uśmiechnął się podstępnie, kiedy wyraz twarzy Eleny zbladł natychmiastowo. - Na pewno go kojarzysz, złotko. Widzę to w twoich oczach, a może nawet zależy ci na nim trochę bardziej? W każdym bądź razie jemu zależy na tobie, nawet jeśli tego nie wiesz. Chcę mu to odebrać, tak jak on odebrał mi moją miłość - zasyczał.
     - Amandę? - prychnęła Elena. - Byłeś potworem! Nie dziwię się, że wolała umrzeć, niż stać się jak jedna z bestii, których nienawidziła!
     - Kochanie, chyba nie znasz poprawnej historii. To Elijah, uważany powszechnie za szlachetnego i honorowego! To on doprowadził ją do depresji, a na samym końcu, gdy już była u kresu sił, wysłużył się jakimś pachołkiem, aby ją ostatecznie wykończyć. To przez niego umarła! Teraz to własnie Elijah musi za to zapłacić, omijając już plugawego aroganta, który był jedynie bronią w rękach tego potwora!
     - Możesz jedynie snuć swoje nadzieje, bo mogę ci poręczyć, że się nie spełnią! - wrzasnęła Elena i biegiem rzuciła się w kierunku metalowego płotu, w którym namierzyła obluzowany pręt. Wyrwała go w mgnieniu oka i wracając do oszołomionego szybkością jej akcji Rega, przebiła go kilkakrotnie, za każdym razem w innym miejscu. Nawet nie starała się nie trafić w serce. Jednak był to metal, więc i tak nie zgładziłby wampira ostatecznie.
     Od razu potem brunetka rzuciła się biegiem przed siebie z powrotem do szkoły. W pierwszej chwili nie wiedziała do kogo ma się zwrócić o pomoc, jednak nie miała wiele czasu. Musiała działać bardzo szybko, bo metal jedynie na moment osłabił wampira, który po tym zdarzeniu na pewno był o wiele bardziej rozwścieczony.
     Chciała podbiec do Stefana, jednak nie mogła go nigdzie znaleźć.
     Potem do głowy przyszedł jej Damon. Jednak skoro Reg chciał go zabić, to nie mogła go narażać. Był w największym niebezpieczeństwie ze wszystkich.
     Wtedy zaświeciła jej się jasna lampka w głowie i już miała skierować się biegiem do domu Elijah... Sama nie wiedziała co ma robić! Myśli kłębiły się w jej głowie jak niezdecydowane konie, które biegają po polanie nie wiadomo dokładnie za czym. Potrzebowała ochrony i pomocy, bezpieczeństwa. Pierwotny wydawał się być  najbardziej odpowiedni do spełnienia tych potrzeb. Pobiegła więc w kierunku posiadłości Mikaelsonów.
     Zjawiła się tam w przeciągu paru sekund, jednak nie zdążyła zacząć nawet walić do drzwi bo tuż za nią pojawił się Reg. Był wściekły do czerwoności, a w ręku trzymał ostry kawałek drewna, który musiał zorganizować najwyraźniej po drodze.
     - Teraz już mi kochanie nie uciekniesz! Myślisz, że schronisz się w jakiejś starej ruderze? Zaraz wyjdzie jakiś gospodarz, ale nie zdąży dowiedzieć się o co chodzi, bo jego głowa przeleci przez ten dom szybciej niż wszystkim się może wydawać - zarechotał. Najwyraźniej nie wiedział kto jest gospodarzem tego domu. - Miałem co do ciebie inne plany złotko, ale teraz nie pozostawiasz mi wyboru. Będziesz musiała cierpieć, a przecież miało być bezboleśnie, pamiętasz?
     - Pomocy! - wrzasnęła Elena najgłośniej jak tylko potrafiła. Stała oparta plecami o ścianę, tuż przy frontowych drzwiach do posiadłości. Reg był już o kilka kroków przed nią i zbliżał się coraz bardziej z wyciągniętym drewnem. Brunetka miała tylko nadzieję, że Elijah jednak ją usłyszy i pomoże jej w potrzebie.
     Spuściła głowę machinalnie, jakby chciała uchronić się przed ciosem, który zbliżał się już bardzo szybko. Zacisnęła powieki i zęby, jakby to miało zagłuszyć nadchodzący ból.
     Nagle poczuła silny podmuch wiatru, a w tej samej chwili trzask drzwi obok.
     Przybył jej na ratunek!
     Nie zignorował jej błagania!
     Był tutaj i właśnie rozpostarł przed nią swoje ramiona, aby nie stała się jej krzywda.
     Reg dopiero po kilku sekundach zorientował się, co się tak na prawdę wydarzyło. Nie był na to przygotowany. Spodziewał się raczej jakiegoś człowieka w piżamie, może burmistrza - oceniając elegancję posiadłości.
     Przed nim jednak stał sam w sobie Elijah Mikaelson.
     Szlachetny obrońca.
     Reg szybko odrzucił drewno od siebie i jak tchórz zwiał im z oczu. Najwyraźniej nie był przygotowany w tamtym czasie na walkę wręcz z pierwotnym. Chciał to najprawdopodobniej załatwić na swoich warunkach, a nie na warunkach wampira. Zwiał więc czym prędzej, a Elijah pozostał wraz z Eleną sam przed domem.
     Nastała cisza.  
     Po chwili pierwotny opuścił ręce, które jakby mimowolnie rozpościerał w geście obrony. Odwrócił się i spojrzał na wystraszoną, skuloną istotkę, która była przyparta do ziemnej ściany. Była taka drobna, krucha. Stała przyparta do ściany w balowej sukni. "Wyglądasz pięknie..." - szepnął do niej w myślach. Wtedy gdy na nią patrzył miał ochotę po prostu wziąć ją w ramiona, ochronić i zapewnić bezpieczeństwo. Zamknąć w swoim świecie i nigdy nie puszczać, aby nie stała się jej żadna krzywda. Chciał ją tylko dla siebie, jednak bardzo szybko odepchnął te myśli, bowiem wiedział, że są one samolubne i nie na miejscu.
     - Eleno? - Dziewczyna podniosła przestraszone oczy, a z pod jej rzęs pociekła samotna łezka. Była to oznaka szczęścia i wdzięczności, których nie mogła w tamtym czasie wyrazić słowami. Po prosu stała i przez chwilę wpatrywała się w aurę bezpieczeństwa, która rozpościerała się przed nią w ludzkiej postaci. Nagle nie wiedząc dlaczego, zaczęła płakać. Czuła gorące łzy na policzkach. Nie chciała płakać! Przecież to oznaka słabości! Jednak nie mogła tego wyjaśnić, to działo się mimowolnie...
     - Eleno? - powtórzył znów jej imię. - Wszystko będzie dobrze, jesteś już bezpieczna. - dodał po chwili, a w jego słowach była troska. Nie mógł się już powstrzymać. Nie chciał...
     Po prostu zrobił jeden krok i wziął ją w ramiona. Zasłonił ją przed chłodem wieczoru i przed niebezpieczeństwami nocy.
     Ona schowała się jak pod parasolem, czuła ciepło... Rozchodziło się po woli po jej drobnym ciele. Nie chciała się zastanawiać skąd się wzięło. Chciała je czuć. Miała nadzieję, że nie przestanie jej grzać. Jeszcze nie teraz. Chce być pod tym czarnym, garniturowym parasolem jeszcze przez chwilę lub kilka.
Czuła już ciepło na całym ciele mimo odkrytych ramion.
     Nie domyśliła się jednak, że ciepło to płynie z pierwotnego, martwego, gorącego serca.


________________


Jestem tutaj znowu! Wróciłam! Przepraszam... Miałam lekki kryzys weny i w ogóle zwątpiłam w siebie jako pisarza. Przepraszam, że was tak zawiodłam. Mam nadzieję, że nie wszyscy mnie opuściliście, chociaż wcale bym się nie zdziwiła. Ten rozdział jest chaotyczny, dziwny... Mam nadzieję, że się jednak podoba. Napisałam go już wczoraj o 2 w nocy, więc to duże poświecenie z mojej strony :) Mam nadzieję, że mnie nie nienawidzicie i w ogóle. Już nie długo napiszę następny rozdział, bo chciałabym duże jeszcze odpowiedzieć. Pewnie zawiodłam was jeśli chodzi o Klaroline, czy Caroline i Stefana w tym rozdziale. Wiem... Chciałam dużo wyszło jak zwykle. Przepraszam... Mam nadzieję, że w ogóle ktoś przeczyta ten wyczekiwany przynajmniej przeze mnie rozdział :)

15 komentarzy:

  1. Rozdział naprawdę dobry , codziennie po kilka razy wchodziłam zobaczyć czy dodałaś coś nowego i dziś się nie zawiodłam i mam nadzieje , że uda ci się sprowadzić z powrotem Kola i nie zabijesz Elijah oraz , że w następnym będzie dużo Klaroline

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog świetny, lubię strasznie Pamiętniki wampirów :) Będę zaglądać :) Zapraszam do siebie forever-never-end.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, cholera! Nawet nie wiesz, jak wiele razy wchodziłam sprawdzić czy nie ma nowego rozdziału i na szczęście weszłam w SPAM na swoim blogu, a tam informacja od ciebie. Byłam i nadal jestem podekscytowana, że wróciłaś ze świeżutkim rozdziałem! Dobra, to przejdę do opinii. Na początek twoje opisy... Są boskie, uwielbiam je czytać, bo dzięki nim potrafię, mogę przenieść się w ten świat, który opisujesz. Widzę to wszystko, wyobrażam sobie każdy ruch, każde słowo bohaterów. Po prostu niesamowite uczucie. Potrafisz wprowadzić czytelnika w świat z opowiadania i to jest genialne. Szkoda mi było Eleny, bo nie miała przy sobie nikogo idąc na studniówkę, a przecież to jest ostatnia jej impreza w szkole. Ach, no ja lubię Elenę i nic do niej nie mam, chociaż momentami miałam jej dość, ale w twoim opowiadaniu jest jedną z moich ulubionych postaci. Jak miło, że Caro wybrała się na imprezę ze Stefanem, są razem słodcy. Cóż, nie polubiłam Reg'a, czy jak to się piszę... Denerwował mnie i chciałam, żeby Elijah go zabił, ale niestety, tchórz zwiał, co oznacza, że na pewno wróci, a to nie dobrze. W ogóle czytając scenę, gdy Reg przychodzi do Eleny zaczęłam się bać, że on coś jej zrobi. Zbudowałaś napięcie, kolejna rzecz, którą ubóstwiam czytając opowiadania. Elena i Elijah, to jest coś dla mnie. Pokochałam ten paring i mam nadzieję, że będzie z nimi dobrze, że wszystko pójdzie we właściwym kierunku. Ogólnie wszystko było dla mnie świetne w tym rozdziale. Opisy, dialogi, fabuła, wszystko po prostu. Cieszę się, że wróciłaś i czekam na kolejny rozdział z ogromną niecierpliwością, więc... Proszę, abyś mnie o nim poinformowała, jeśli pojawi się na blogu. :)
    Pozdrawiam, szalona, Melody! ;3
    [www.dziewczyna-phoenixa.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekałam, czekałam, czekałam i się doczekałam ! Długo nic nie dodawałaś, ale wróciłaś i bardzo mnie to cieszy. Klaroline, ach, miałam nadzieję, że dostaniemy chociaż jedną scenę tej pary. Za to Elijah i Elena ! Zaczyna się coś między nimi dziać, ale jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że w końcu dojdzie między nimi do czegoś więcej, przecież widać gołym okiem, że ich do siebie ciągnie.
    Czekam na nn i bardzo się cieszę, że wróciłaś :)
    Przy okazji ze smutkiem informuję, że na moim blogu pojawił się właśnie epilog. Mam nadzieję, że wyrazisz swoją opinię na temat całego opowiadania. Pozdrawiam.
    http://mikaelsonfamily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny! Cieszę się, że trafiłam na Twój blog. Wszystko tak genialnie opisujesz, szok!! Będę zaglądała regularnie. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrzwiam i zapraszam do mnie po-prostu-tylko-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo, bardzo mi się podoba <3 Cieszę się, że wróciłaś. Było Elejah, zabrakło mi Klaroline, ale jakoś boleśnie nie odczułam braku jednej z moich ulubionych par ^^ Mam nadzieję że teraz z Eleną i Elijah coś więcej się zadzieje :) Pozdrawiam ;*
    tvd-sickoflove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podoba opowiadanie :) Szczerze mówiąc zostanę dłużej i już dołączam do czytelników tego opowiadania :) Szczerze mówiąc to chyba już drugi blog który czytam o Elijah i Elenie. Na początku dziwiło mnie to, jednakże twoja fabuła jest fantastyczna! Caroline i Stefan na zabawie, jakie to słodkie :) No i jeszcze ten Reg... Nie mogę doczekać się nowych rozdziałów :) Proszę abyś poinformowała mnie o nowym rozdziale :) Pozdrawiam i weny życzę!
    http://zycie-oczami-wampira.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana w końcu doczekałam się Awwww. Jeny dlaczego kazałaś nam tyle czekać ale było warto. Widzę nowy szablon. Śliczny :D
    No to co do rozdziału rewelacja .!!!
    Elena i Elijah to mój 3 ulubiony parring więc takie Awww :D
    Ale liczę na więcej akcji z nimi :D
    Czekam na następny oczywiście :D i zapraszam do siebie :D Co prawda nowy rozdział przed nami ale możesz ponadrabiać zaległości. Oczywiście jeżeli nadal cię interesuje mój blog ;*
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na mojego nowego bloga!
    klaroline-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. CUDO *_________________*

    OdpowiedzUsuń
  11. nareszcie!! już nie mogłam się doczekać :D rozdział jest tres fantastique!!! kocham Elenę i Elijahe. co do Kola - nie lubie gościa, może zostać martwy, ale fajnie byłoby widzieć Caroline ze Stefanem, taka odmiana :) życzę duuużoo weny

    OdpowiedzUsuń
  12. fajnie ze nowy rozdział:D jestem ciekawa co bedzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na prolog mojego opowiadania o Klaroline !
    http://dark-klaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na 32 rozdział u mnie :)
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Noo.. troszkę spóźniona jestem, ale ważne, że dotarłam :P
    Bardzo tęskniłam za tym opowiadaniem, bo było w ścisłej czołówce mojej tzn jest :P
    Reg.. Co za.. Ohhh -.- nie wiem, jak to ująć, ale lubię sceny z nim, niech będzie jeszcze ostrzejszy :P ahhaha, uciekł! Tchórz :D Ale myślę, że i tak chłopcy się ze sobą zmierzą, oraz domyślam się, że będzie nieźle :D
    Elena i Elijah, cholernie podoba mi się ten pomysł :P Bardzo chciałabym żeby byli ze sobą a z drugiej strony szkoda mi mojego kochanego Damonka :( NIECH GO OCHRONIĄ! Nic nie może mu się stać ♥
    Wgl to fajnie, że dałaś zdjęcia sukni, najbardziej podobała mi się Elena a później Bonnie, tak nawiasem mówiąc.
    AAah biedna Elka, zawsze będzie coś czuła do Stefana, zazdrośnica mała :P
    Ogółem rozdział fajny, miły i spokojny. Brakowało mi troszeczkę większej akcji ostrzejszej..wiesz o co mi chodzi? No ale czasem trzeba na spokojnie, więc zupełnie nie przejmuj się tym co pisze teraz. Ogółem sorki za chaotyczny komentarz :)
    Pozdrawiam :*
    Zapraszam do siebie.
    double-feeling.blogspot.com Elijah-Katherine-Elena. Dawno Cię tam nie było :(
    hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com KLARO :)

    OdpowiedzUsuń

Główna
Rozdziały
Postacie
Polecam
Zapytaj!