niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 22



A kto powiedział, że nie jestem egoistą? 




     Sala balowa była zatłoczona jak nigdy. Prawie wszyscy wirowali na parkiecie ciesząc się tą ulatującą chwilą. Była to przecież ostatnia zabawa w szkole średniej. Musieli się wyszaleć!
     Miejsce do tańca było wyjątkowo obszerne, znajdowało się na samym środku sali. Trochę na uboczu tańczyła tylko jedna para, nie chciała przyłączać się do gwaru pozostałego tłumu. Byli tylko dwoje, każde dla siebie w tamtej chwili. Wpatrzeni w siebie śmiali się co chwila z tego, co powiedziała ta druga osoba. Wspaniale spędzali czas.
     - ...I wyobraź sobie, że wtedy ona poślizgnęła się o swoją długą sukienkę i wpadła prosto na stół potrącając przy tym kelnera. Jakby tego było mało, ten wylał na nią cały dzbanek z ponczem - śmiał się Stefan mówiąc to i lekko zakręcił w tym samym czasie Caroline w tańcu.
     - No tak... Przyznaję, to nie była twoja najlepsza impreza, z pewnością... - zawtórowała mu śmiechem blondynka. - A jak oceniasz tę? - zapytała ciekawa z błyskiem w oku.
     - Jak to mówią, nie oceniaj nocy przed zachodem słońca.
     Blondyn uśmiechnął się i ponownie zakręcił przyjaciółką.
     - Cieszę się, że jestem tutaj z tobą - odpowiedziała mu uśmiechnięta.
     - Pewnie nie chcesz o tym rozmawiać - odrzekł smutno - ale, gdzie właściwie jest Tyler?
     Caroline spuściła głowę i odruchowo ustała w miejscu. Stefan odsunął się od niej kilka centymetrów.
     - Przepraszam... Nie chciałem psuć tej chwili - odparł przepraszająco.
     - Nie... Nie przejmuj się. Nie mam pojęcia gdzie ten dupek jest teraz. Nie mam nawet pewności, czy jest nadal w kraju. Nie obchodzi mnie to... Już dawno o nim zapomniałam - uśmiechnęła się, ale ten gest nie był w najmniejszym stopniu naturalny. - Moglibyśmy wyjść na chwilę na zewnątrz?
     - Pewnie, też z chęcią bym się przewietrzył.
     Puścił przyjaciółkę przodem i zaraz oboje pokierowali się w kierunku tylnego wyjścia z sali gimnastycznej. Wszystko to co powiedziała blondynka było wyssane z palca na poczekaniu. Nadal myślała o Tylerze i to o wiele za często. Nie chciała go już w swoim życiu, ale jednak nie wiedziała jak się go pozbyć. Podświadomie wzywała go, aby powrócił, uściskał i pocałował ją tak jak dawniej. Tęskniła, tak po prostu, po ludzku.
     Stefan pchnął ciężkie drzwi, które z łoskotem się za nimi zamknęły. Noc była dość chłodna. Wiał lekki wiaterek, który po dłuższej chwili spędzonej na dworze stawał się dosyć nie przyjemnym dyskomfortem. Wiosna już na stałe rozgościła się w Mystic Falls, jednak momentami dało się czuć w powietrzu obecność zimy, która mimowolnie nie dawała za wygraną swojej cieplejszej konkurentce.
     Caroline znalazła po chwili jakąś ławkę i usiadła na niej obejmując dłońmi ramiona.
     - Proszę - powiedział Salvatore i jednym ruchem zarzucił na nią swoją marynarkę. Caroline spojrzała na niego z wdzięcznością w oczach i spuściła potem wzrok na swoje czarne szpilki.
     - Wiesz Stefanie... Nie widziałam go już od ponad pół roku. Ostatniego spotkania też nie pamiętam zbyt pozytywnie.
     Stefan nachylił się do niej i starał się wsłuchać w każde jej słowa. Widział bowiem, że w tamtej chwili jego przyjaciółka chciała w końcu dać upust swoim słowom i powiedzieć wszystko to co ściskała w sobie od dłuższego czasu.
     -  Pokłóciliśmy się wtedy. Nikomu o tym nie mówiłam, nawet Bonnie, czy Elenie. Utrzymywałam głupio, że wszytko jest w najlepszym porządku, że on po prostu musiał znów wyjechać, aby pomóc wilkołakom w górach. Tak na prawdę... - Spojrzała w oczy przyjacielowi. - ...To nie wiem gdzie on jest, czy jeszcze im pomaga. Po prostu ta kłótnia wszystko zrujnowała. Gdyby nie ona, to Tyler by został. Ale wiesz co? Chyba nie chcę go już w moim życiu. Odzwyczaiłam się od tego wilczka - zaśmiała się smutno. - Ale mimo wszystko nadal za nim tęsknię - dodała po chwili.

 

     - Tęsknisz za nim, bo go nadal kochasz - odrzekł patrząc wciąż na przyjaciółkę. - Doskonale wiem co czujesz...
     - Wiesz? - zdziwiła się Caroline i szybko podniosła głowę, a Stefan dostrzegł na jej czole zmarszczkę.
     Pokiwał głową. Blondynka od razu chciała zapytać skąd niby jej przyjaciel mógł czuć to samo. Jednak po kilku chwilach zrozumiała. Chodziło o Elenę. No jasne! Caroline nie zadała tego pytania, jednak mimo to Stefan chyba wyczuł, że przyszło jej to do głowy.
     - Wiesz... Ja nie chciałem kończyć w taki sposób mojej więzi z Eleną. To ona wybrała... Ja... nie mogłem jej trzymać na smyczy. Ona nie jest dla mnie tym, kim była kiedyś, jednak mimo to wciąż jest głęboko zakorzeniona tutaj...
     Pokazał miejsce swojego serca.
     - Tak samo jak ty, przyzwyczaiłem się już do życia bez niej, bez jej delikatnego dotyku, słów, bez jej miłości... Jednak chciałbym to odzyskać i zrobiłbym wszystko, by zmienić to w czyn. Nie chcę jej do tego zmuszać, więc nic nie robię, mimo tego, że cierpię za każdym razem, gdy patrzę jej w oczy, gdy widzę jej uśmiech... - westchnął. - Bo wiem, że to już mi się nie należy...
     - Ty ją kochasz, głupi... - zaśmiała się z wyczuwalnym smutkiem w głosie. "Znalazły się dwa złamane serca na jednej ławce... I jeszcze zebrało się im na wyznania..." - pomyślała ironicznie blondynka.
     - Wracajmy już do środka - dodała po krótkiej pauzie blondynka. - Skoro mowa o Elenie, nie widziałam jej ani razu tego wieczoru. Lepiej poszukam jej i przynajmniej zapytam, czy dekoracje jej się spodobały - zaśmiała się blondynka i nie czekając na Stefana weszła tą samą drogą, którą przyszła. Salvatore nie drgnął jednak. Siedział na ławce nadal, łokcie miał oparte na kolanach, a dłońmi przeczesał właśnie włosy. W końcu wypowiedział te słowa, nareszcie wyznał komuś, to co siedziało w nim już od dawna. Trwał tak jeszcze przez kilka chwil rozmyślając, potem podniósł się wolno i także wrócił do środka.



     Elena siedziała na długiej, skórzanej kanapie w salonie posiadłości pierwotnych, przed nią stał potężny, marmurowy kominek, w którym wesoło tańczyły gorące płomienie. Brunetka pożyczyła, za pozwoleniem Elijah, kilka ubrań od Rebeki. Teraz miała na sobie długie, czarne spodnie i bordową koszulę. Kolana podsunęła pod samą brodę i jedną dłonią rozczesywała poskręcane włosy, które zwisały już rozpuszczone, po jej drobnych ramionach. Czuła się wspaniale, a przede wszystkim bezpiecznie. Wiedziała, że nawet jeśli Reg wróciłby pod dom, to i tak zmierzy się z pierwotnym. Ten potwór na pewno nie miałby najmniejszych szans jeśli chodzi o starcie z Elijah, którego dodatkowo napędzałaby chęć zemsty i obowiązek ochronienia wampirzycy.
     Elijah stał kilkadziesiąt metrów od dziewczyny. Opierał się nonszalancko o ramę drzwi, a ręce miał w kieszeniach spodni. Z takiej perspektywy widział tylko opadające falami włosy Eleny, jednak mimo tego, mógł śmiało stwierdzić, że wyglądała wspaniale. Pierwotny nie odzywał się, tylko patrzył. Nie chciał psuć tej idealnej ciszy, którą przerywały tylko dźwięki wypalanego drewna w kominku. Pierwotny przeniósł ciężar ciała na drugą nogę i ten malutki ruch spowodował skrzypnięcie podłogi, w miejscu gdzie stał.
      - Wiesz co jest najśmieszniejsze w całym tym wydarzeniu? - odezwała się nagle Elena wiedząc już o jego obecności. - Mimo, że była to moja studniówka, to nie zatańczyłam na niej ani razu - zaśmiała się, jednak pierwotny wyczuł żal i zawód w jej głosie. Podszedł w kierunku dziewczyny kilka kroków i teraz znajdował się już za jej plecami.

  

     - Możemy to łatwo zmienić - uśmiechnął się patrząc na nią z góry. Po kilku sekundach oddalił się i włączył gramofon, stojący na małym stoliku pod ścianą. Nie minęła chwila i popłynęła wolna, muzyka klasyczna. Elijah ponownie podszedł w stronę dziewczyny, teraz jednak znajdował się przed nią.
     - Czy zechciałabyś uczynić mi ten zaszczyt? - zapytał z wielką elegancją i ugiął się przed nią w pół, wyciągając przy tym dłoń w jej kierunku. Elena uśmiechnęła się do niego i momentalnie pochwyciła jego rękę wstając w tym samym czasie. Razem przeszli na środek salonu, gdzie było bardzo dużo miejsca.
     Stali tak na przeciwko wpatrzeni sobie w oczy.
     Brunetka onieśmielona całą tą sceną nie wiedziała co ma robić, więc po prostu stała. Pierwotny dostrzegł to i zrobił pierwszy ruch. Lewą dłonią objął jej talię, a prawą uniósł lekko i złączył swoje palce z jej palcami. Zrobił pierwszy krok i popłynęli wolno w rytm muzyki.
     Żadne z nich się nie odzywało. Elena nie wiedziała tak na prawdę co mogłaby powiedzieć, po prostu chciała trwać w tej chwili, bo czuła bijące ciepło od człowieka stojącego obok. Pierwotny także nie chciał psuć momentu zbędnymi słowami. Płynęli przy sobie razem z muzyką. Po krótkiej chwili, Elena przyzwyczajona do tej nowej sytuacji, rozluźniła się i oddała chwili. Przybliżyła się znacznie do pierwotnego i oparła brodę na jego ramieniu.
     Nagle piosenka się skończyła i nastała krępująca cisza.
     Brunetka jednak nie odsunęła się od mężczyzny, nie chciała, aby ta chwila przeminęła. Oderwała po jakimś czasie brodę od ramienia pierwotnego.
     Oboje patrzyli sobie teraz w oczy, jakby ten kontakt wzrokowy miał przedłużyć ten moment i sprawić, że będzie trwał dłużej.
     On tak bardzo chciał, aby to nie przeminęło. Spostrzegł w sobie dziwną pokusę, aby po prostu zatracić siebie i nie przejmować się tym co pomyśli dziewczyna stojąca przed nim. Wpatrywał się w jej oczy, które błyszczały magicznym brązem. Widział w niej podobną pokusę, a może tylko mu się wydawało?
     Przeniósł wzrok na jej usta, które w tamtej chwili wydawały się być jeszcze bardziej pełne, czerwieńsze, kuszące. Nie chciał ponownie dopuścić do tego, że będzie pluł sobie w twarz, po tym jak ona opuści pokój.
     "Teraz albo nigdy." - pomyślał nagle i zrobił jeszcze pół kroku w jej stronę.
      Stało się.
      Ich usta się zetknęły pod wpływem chwili. Ona wiedziała doskonale co się dzieje. Nie chciała jednak uciec, nie miała takiego zamiaru. Wręcz przeciwnie, całą sobą czuła, że jest jak najbardziej na właściwym miejscu. Nie chciała stracić tej szansy, okazji, którą zgotował jej los.
      Ten pocałunek trwał kilka minut i z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Pierwotny już wiedział, że właściwie wykorzystał chwilę. Jego dusza śmiała się radośnie. Nie chciał, aby ten moment kiedykolwiek się kończył. Teraz postanowił, że musi zrobić wszystko, aby tych momentów było znacznie więcej, by mógł czuć to ciepło, które biło z ust tej drobniutkiej dziewczyny. Wiedział, że nie ma zamiaru nigdzie jej puścić. Nigdy nie pozwoli, by narażała się na niebezpieczeństwo i przyrzekł sobie w duchu, iż zagrozi każdemu kto chciałby jej krzywdy.
      Po kilku (a może kilkunastu?) minutach, oderwali się nagle od siebie. Wciąż byli wpatrzeni w swoje oczy. Elena widziała w tych szlachetnych tęczówkach ogień, którego jeszcze nigdy tam nie dostrzegła. Elijah zaś w oczach brunetki widział iskry i rozpływające się gorące uczucie. Wtedy pomyślał, że to nie może być ostatnia chwila, gdy widzi to w jej oczach.


 


     Oboje zatem zobaczyli coś, czego wcześniej nie dostrzegali w tej drugiej osobie. To sprawiło, że nie mieli wyrzutów sumienia z powodu tego co się przed chwilą stało, bowiem wiedzieli, że oboje właśnie tego chcieli, tego potrzebowali. Choć Elena nie zdawała sobie z tego sprawy, aż do tej chwili, a może po prostu nie chciała tego do siebie dopuścić? Zaś pierwotny od pierwszego spotkania wiedział, że ta dziewczyna jest wyjątkowa. To prawda, zaintrygował go wygląd. Podobieństwo do jego pierwszej ukochanej oraz do Kateriny naturalnie zrobiła swoje, jednak wiedział, że to nie wygląd go przyciąga. Zrobiło to wnętrze, jej charakter, siła, a za razem delikatność i współczucie. Była aniołem skazanym na żywot bestii.
     - Czy mógłbyś mnie odwieźć do domu? - zapytała trochę nie śmiało po długiej ciszy. - Nie chcę, aby inni się martwili. - Uśmiechnęła się ciepło, cały czas była wpatrzona w brązowe oczy.
     - Oczywiście.


     - Stefan? Caroline? - Bonnie rozglądała się na boki i próbowała odnaleźć przyjaciół pośród tłumu innych ludzi na sali gimnastycznej. Zaraz za nią szedł Jeremy, który również starał się dostrzec resztę przyjaciół. Nagle mulatka zobaczyła Caroline, która również zbliżała się do niej w szybkim tempie. Nie miała wesołego wyrazu twarzy.
     - Caroline! Widziałaś Elenę? Gdzie się podziewałaś? - zaczęła Bonnie, gdy obie stały już przy sobie.
     - Nie... Nie widziałam jej, ale też szukałam. Stało się coś? - zaniepokoiła się blondynka.
     - Nie jestem pewna, ale miałam coś w rodzaju wizji... Widziałam Elenę i jakiegoś człowieka. Nie wiem kto to był. Jednak to wszystko nie wyglądało najlepiej. Myślę, że ona jest w niebezpieczeństwie - wyrzuciła z siebie zziajana mulatka.
     - Czy w ogóle ktoś ją widział ostatnio? - zdenerwowała się Caroline. - Gdzie jest Natalie?
     - To pewnie jej sprawka! Od samego początku była jakaś podejrzana! Ona ma na pewno coś z tym wspólnego.
     - Przestań Bonnie! Ona jest w porządku, chyba wiem co mówię.
     - Ale to właśnie ona była z nią ostatnia. Gdzie teraz są w takim razie? - odparła Bonnie z pretensją w głosie.
     - Stojąc i kłócąc się nic nie zdziałamy. Ja sprawdzę w domu i okolicy - powiedział Jeremy i od razu skierował się do wyjścia. Właśnie wtedy do przyjaciółek podszedł Stefan.
     - Czy coś się stało?
     - Widziałeś może Elenę? - zapytała od razu Bonnie. Stefan pokręcił od razu głową na znak zaprzeczenia.
     - Chodzi o to, że Bonnie miała jakąś wizję, jakoby Elena była w niebezpieczeństwie.
     - Czy znasz może dosyć wysokiego bruneta, był zarośnięty i miał długi płaszcz... - czarownica opisała napastnika Eleny.
     - Nie, nie mam pojęcia kto bym mógł to być... - odrzekł Stefan zastanawiając się. - Musimy ją znaleźć - dodał po chwili zaniepokojony. - Zadzwonię do Damona, żeby rozejrzał się po okolicy.
     - Po cholerę on nam? - prychnęła Caroline ironicznie. - On pilnuje tylko swojego tyłka, więc i tak się na wiele nie przyda.
     - Może w tej sytuacji również zechce przypilnować tyłka Eleny - odrzekł sucho przykładając telefon do ucha. Cała trójka opuściła salę balową i wyszła na ulicę. Szli szybkim marszem przed siebie.
     Nagle Bonnie zatrzymała się w pół kroku i zamknęła oczy.
     Caroline odwróciła się za przyjaciółką i zobaczyła jak Bonnie wstrząsają dreszcze, a cała dziewczyna trzęsie się w dziwny, spazmatyczny sposób.
     - Bonnie?! - krzyknęła blondynka zaniepokojona tym co widzi. - Co się dzieje?!
     Salvatore również nie wiedział o co w tym chodzi, właśnie przed chwilą skończył rozmawiać z bratem, który zadeklarował się pomóc reszcie w znalezieniu Eleny.
     W jednej chwili Bonnie ustała w miejscu.
     Otworzyła oczy.

 

     - Bonnie? - Caroline miała prawie łzy w oczach.
     - Możecie być już spokojni - odezwała się czarownica.
     - Bonnie, co się stało?! - blondynka nie dawała za wygraną.
     - Caroline, nic mi nie jest. Miałam kolejną wizję. Elena jest już bezpieczna - dodała z przebiegłym uśmieszkiem.
     - Co to znaczy bezpieczna? - zapytał Stefan zaniepokojony.
     - Nic jej już nie grozi, uspokójcie się. Na pewno sama wam to wszystko wyjaśni - odparła spokojnie.
     Czarownica w swojej wizji zobaczyła bowiem całą scenę, która rozegrała się w domu pierwotnych. Narósł w niej dziwny niepokój. Nie ufała pierwotnym, żadnemu z nich. Nie mogła pozwolić, aby jej bliskim stała się z ich powodu jakakolwiek krzywda... Obiecała sobie, że porozmawia na ten temat z Eleną za jakiś czas. Teraz jednak nie miała zamiaru wtajemniczać reszty znajomych w to co zobaczyła, zdecydowała, że zatrzyma to wszystko dla siebie. Mimo wszystko, teraz liczyło się wyłącznie to, że Elena była bezpieczna i o ile Bonnie dobrze widziała, nie groziła jej żadna krzywda, no... może oprócz złamanego serca.



     Caroline wróciła po balu od razu do domu. Oczywiście Stefan odprowadził ją pod same drzwi, tak aby nic jej się nie przydarzyło po drodze. Dziewczyna zaprosiła go do środka, jednak Salvatore nie skorzystał z okazji. Widział bowiem, iż Caroline jest padnięta i jedyne co teraz potrzebuje to długi, spokojny sen. Pożegnał ją więc ciepłym uśmiechem i oddalił się w stronę swojego domu.
     Caroline ściągnęła ze stóp czarne szpilki, które przyprawiały ją już o całkiem duży ból. Chciała wtedy wziąć szybki, gorący prysznic i położyć się spać. Mimo całej historii z Eleną i Bonnie, ten wieczór zaliczała do jak najbardziej udanych. Czuła się wspaniale w towarzystwie swojego przyjaciela Stefana i broń Boże nie żałowała swojej decyzji, iż zabrała go ze sobą. Z drugiej strony, na pewno byłaby o wiele bardziej nieszczęśliwa, gdyby pojawiła się tam sama. Miałaby więcej czasu do rozmyślania nad swoim złamanym sercem.
     Była sama w domu, więc nie odczuwała żadnej krępacji. Do tego już nie mogła się doczekać, gdy w końcu zrzuci z siebie swoją kreację. Nie powstrzymywała się więc przed tym i po prostu rozpięła suwak i ściągnęła z siebie ubranie. Stała teraz w samej bieliźnie w korytarzu. "Znowu żyję!" - pomyślała i zaczęła śmiać się sama do siebie. Tanecznym krokiem wskoczyła do pokoju, ciągnąc za sobą swoją sukienkę.
    Nagle wrzasnęła i odskoczyła w tył, jakby została oparzona rozpalonym do białości prętem.
    Pochwyciła szybko sukienkę i zakryła się nią.
    Na jej własnym łóżku siedział człowiek, którego najmniej spodziewała się tego wieczoru zobaczyć.
    Klaus Mikaelson opierał łokcie na kolanach i wpatrywał się w zażenowaną twarz blondynki.
    - Co ty tutaj robisz, do cholery! - wrzasnęła ponownie z pretensją.
    - Siedzę na twoim łóżku i wpatruję się w twoje... - zarysował palcem jej sylwetkę w powietrzu - idealne ciało - zaśmiał się pod nosem przebiegle.
    - Jak się tutaj dostałeś?!
    - Nie zapominaj, że pewnej gwieździstej nocy, jakiś czas temu, zaprosiłaś mnie do środka.
    - Może i tak! To nie jest powód, żebyś wkradał się tutaj kiedy chcesz! To jest bezczelne!
    - Wyglądasz pięknie, gdy się złocisz, moja droga. - Wstał i podszedł w jej kierunku kilka kroków. - Nie gnieć tak tej pięknej kreacji, bo nic po niej nie zostanie. Odłóż ją na bok - uśmiechał się patrząc jej cały czas w oczy i podchodził stopniowo coraz bliżej. - Odrzuć swoje zahamowania.
     - Gdy odrzucę swoje zahamowania, tak jak to błyskotliwie ująłeś, to wykopie cię stąd tak szybko, że nawet nie zdążysz powiedzieć ani jednego słowa - odrzekła gniewnie.
     - Jakoś wciąż tutaj stoję, kochanie.
     - Zejdź mi z oczu i nie psuj dobrego humoru! - warknęła Caroline i po chwili zniknęła w łazience. "Co on znów ode mnie chce..." - westchnęła ciężko w myślach, przekręcając kluczyk w zamku, po czym szybko zaczęła szperać w porozrzucanych ciuchach. Znalazła tylko jedną piżamę...
     "Chyba masz dzisiaj szczęście, Klaus..." -  pomyślała robiąc ironiczny grymas, gdy przebierała się w najbardziej skąpą z koszul nocnych jakie miała w swoim zaopatrzeniu. O wzięciu prysznicu nie było mowy. "Przecież nie będę się kąpać, kiedy on tam stoi pod drzwiami!" - pomyślała ironicznie. Wyszła po niespełna minucie i na pierwszym planie zobaczyła postać pierwotnego, który nonszalancko opierał się ramieniem o framugę drzwi do pokoju. Blondynka doskonale zauważyła gdy jego powieki się rozszerzyły, a  kąciki ust wyraźnie drgnęły do góry, kiedy pojawiła się w pokoju.


     Blondynka westchnęła zrezygnowana. "Dlaczego on tutaj nadal jest!? No tak... Przecież on zawsze robi co chce." - pomyślała i bez zastanowienia  zajęła miejsce w łóżku, nakrywając się od razu kołdrą, aby choćby milimetr jej nagiego ciała nie był widzialny.
     - Idź sobie... - westchnęła lekko skrępowana ograniczonymi ruchami. Nie miała najmniejszego zamiaru wdawać się w jego dyskusje, bo to przecież tylko bezsensowna strata czasu. Chciała jak najszybciej się zrelaksować i iść spać...
     - Caroline... Przyszedłem tutaj w konkretnym celu.
     - No co ty nie powiesz - warknęła przymykając lekko oczy ze zmęczenia. - Dzisiaj był jeden z lepszych dni w moim życiu, byłam w końcu na studniówce. Teraz jestem zmęczona, błagam, zostaw mnie w spokoju. Chyba, że chcesz, abym się już nigdy do ciebie nie odezwała - warknęła złowrogo.
     Klaus podszedł do jej łóżka i usiadł na jego krawędzi, tak, że miał na wprost od siebie twarz wampirzycy.




     - Miałem nadzieję, że zarezerwujesz dla mnie ostatni taniec...
     - Nie było cię tam. Gdy się teraz zastanawiam to był chyba pierwszy dzień, kiedy ani razu o tobie nie pomyślała - zaśmiała się ironicznie.
     - Więc myślisz o mnie aż tak często? - uśmiechnął się przebiegle, a jego oczy błysnęły czarująco.
     Wzrok Caroline mówił "Chyba sobie śnisz!".
     - Widzisz moja droga Caroline, jestem tutaj, po to... - zrobił pauzę i szybko, ale delikatnie, chwycił jej dłoń, która leżała na kołdrze. Zaczął kciukiem lekko pocierać jej delikatną skórę. - ...Chciałem się z tobą pożegnać, kochanie - przyznał.
     - Co? - zdziwiła się blondynka i szybko podniosła się do pozycji siedzącej. Zrobiła to na tyle gwałtownie, że w jednej chwili znalazła się kilka centymetrów od jego twarzy. Była to zdecydowanie (w jej mniemaniu) za bliska odległość. - Wyjeżdżasz? - zapytała szybko, aby nie przedłużać tej dziwnej ciszy między nimi. W tym samym czasie odsunęła się na "bezpieczną" odległość.




     - Muszę opuścić miasto na jakiś czas. Mam kilka spraw do załatwienia.
     Caroline nic nie odpowiedziała, patrzyła się gdzieś przed siebie. Zdziwiła ją ta decyzja. Niby co Klaus miał do załatwienia? Przecież go nie zapyta, wyszłaby na ciekawską. Chociaż, czy właśnie taka nie była? W każdym bądź razie, poczuła, że musi go zatrzymać. Przecież Klaus był tak na prawdę "chodzącą apteką" z lekiem na ugryzienie wilkołaka. Co jeśli komuś przydarzy się nieszczęście podczas jego nieobecności? Przecież nie mogła do tego dopuścić! On musiał zostać!
     - Na długo? - zapytała w końcu po pauzie. Nie spostrzegła, że Klaus cały czas wpatrywał się w jej twarz, jakby chciał zapamiętać każdy jej fragment, centymetr po centymetrze.
     - Na jakiś czas. Nie jestem w stanie określić. Muszę załatwić swoje sprawy, a najwyraźniej Elijah, nie jest w stanie mi pomóc, a tylko utrudnia życie. Muszę więc sam zająć się rytuałem wskrzeszenia Kola - skwitował niewzruszony.
     - Co?! Chcesz przywrócić tego dupka?
     Caroline była wstrząśnięta tą nowiną. Przecież to na pewno pociągnie za sobą konsekwencje w naturze! Nic co umrze, nie może od tak sobie powrócić do życia!
     - Nie zapominaj, że "ten dupek", jak go ujęłaś, to mój brat - zaśmiał się pierwotny. I tak, chcę go przywrócić. Teraz, gdy znalazłem sposób, nie zawaham się go wypróbować. Po za tym znalazłem wiedźmę, która z chęcią pomoże. I właśnie tutaj zaczynają się schody...
     - To znaczy?
     - Owa wiedźma jest oddalona o wiele kilometrów stąd, więc niestety to ja muszę się do niej pofatygować. Przez cały kraj...
     - Przecież to ponosi za sobą konsekwencje, Klaus! Nie można od tak kogoś sobie ożywić!
     - Caroline... Chociaż ty nie zaczynaj tego tematu. Wierz mi, i tak nie pobijesz w tym mojego brata - "zawszę wiem lepiej".
     - Więc nie patrzysz na nikogo? Nie obchodzą cię konsekwencje tego, co zaraz zrobisz? Przecież to czysty egoizm!
     - A kto powiedział, że nie jestem egoistą? - uśmiechnął się cynicznie.
     Caroline zamilkła. Miała zmarszczone czoło, a jej twarz nie wyglądała na przyjazną.
     - Nie chce mi się już z tobą gadać - warknęła blondynka obrażonym tonem. - Postępujesz w beznadziejny sposób, tyle mogę ci powiedzieć - dodała.
     - Nie dziwi mnie fakt, że tego nie rozumiesz. Jesteś jedynaczką...
     - To nie ma nic do rzeczy! W ogóle nie dostrzegasz sedna problemu! Tu chodzi o coś większego! Skąd wiesz, czy konsekwencje tego wskrzeszenia nie będą nas nękać do grobowej deski?
     - Doskonale wiem jakie są konsekwencje, Caroline i mimo wszystko jestem zdecydowany zaryzykować - odrzekł odrobinę ostrzej. Był już dość mocno poirytowany nastawieniem blondynki.
     - Jesteś totalnym idiotą!
     Pierwotny na te słowa chwycił dziewczynę mocno za nadgarstek i szybkim ruchem przegryzł jej skórę. Caroline pisnęła bardziej z przerażenia, niż z bólu.
     - Co ty wyprawiasz?!
     - Nie pijesz werbeny, cóż za wielka, twoja strata. - Pierwotny szybko chwycił ją za ramiona i spojrzał prosto w oczy. - A teraz, moja kochana. Zapomnisz o tym czego się przed chwilą dowiedziałaś. Zapamiętasz tylko to, że powiedziałem ci o moim wyjeździe. Nie wiesz dokąd i w jakim celu. Rano znajdziesz swoje lekarstwo. A po za tym, jestem dzisiaj w dość dobrym nastroju, więc chcę, abyś i ty w takim była jutro. - Popatrzyła na nią chwilę. - Jesteś taka piękna, kochanie... - szepnął. Potem puścił ją i odsunął się o kilka centymetrów. Caroline zamrugała i skierowała na niego wzrok. Nie pamiętała już nic o tym co przed chwilą usłyszała.
     - Skoro wyjeżdżasz i nie wiesz kiedy wrócisz... Czy mógłbyś... - odezwała się nagle, jednak od razu zrobiła pauzę. Wiedziała o co chce poprosić, nie wiedziała jednak jak on zareaguje. Musi zaryzykować. Od tego będzie zależeć przyszłość i ewentualny żywot jej bliskich.
     - Tak, kochanie? - odparł spokojnie nie dając po sobie poznać, że kilka minut wcześniej rozegrała się między nimi ostra wymiana zdań.
     - ...Czy mógłbyś oddać mi trochę swojej krwi?
     Klaus popatrzył na nią z półuśmieszkiem.
     - Niewątpliwie będzie ci ona potrzebna po kilku godzinach - zaśmiał się do siebie. - Chcesz mieć plan awaryjny? Rozumiem to, aczkolwiek nie wiem, czy wiesz, ale dzielenie krwią jest dość osobiste...
     Nie zdążył dokończyć, bo Caroline walnęła go swoją poduszką w ramię. Pierwotny zaśmiał się przebiegle i wstał z łóżka dziewczyny.
     - Dostaniesz swój plan awaryjny, nie martw się o to, a teraz śpij już spokojnie.
     Uśmiechnął się do niej i w chwili, gdy Caroline mrugnęła powiekami, pierwotny zniknął. W końcu mogła oddać się w objęcia sennych marzeń.
   

________________


Nowa notka, nowy rozdział! Cieszycie się? No ja myślę!
Było totalnie wszystko, czego byście mogli sobie zamarzyć! Caroline/Stefan, Elena/Elijah <3 (moi kochani! <3) i Klaroline! Więc nie macie na co narzekać moi drodzy czytelnicy! Rozdział jest na czas, nie spóźniony, a nawet przedwczesny bo napisałam go 27.10, więc już kilka dni temu. Komentujcie, wasze opinie są jak paliwo na moją wenę! Im więcej tym lepiej. Hejty też przyjmuję, muszą być jedynie konkretne i uzasadnione (na razie nie było ani jednego, co chyba też jest jakimś sukcesem).

Ponadto proszę, aby każdy z tych, którzy to czytają zostawili chociaż jedno słowo w komentarzu. Chciałabym was wszystkich policzyć! To tylko kilka sekund dla was, a dla mnie wiele znaczy!

Zapraszam na nowe opowiadanie! 
http://story-of-secrets.blogspot.com/

Pozdrawiam was cieplutko i do napisania! 

Ola

24 komentarze:

  1. Elena i Elijah, rany, rany, rany, rany <333 Prawie nikt o nich nie pisze, więc śledzę każdego bloga gdzie znajdę ich razem. A tutaj są po prostu świetni. Ach... Mało nie zaczęłam skakać kiedy przeczytałam tą scenę :3 Caro i Stefan jako przyjaciele wymiatają, sama chciałabym mieć takiego Stefa ^^ No i Klaroline, kolejna para którą wręcz ubóstwiam. Nie no, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
    tvd-sickoflove.blogspot.com
    original-family.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oba twoje blogi niesamowicie mi się podobają :) Dziękuję za odwiedziny na moim blogu P.s. Dodają do linków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite *.* Przecudne, tylko ten Tyler -.- Klaroline górą xDDDD Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo, nowa notka :)
    super! pocałunek Eleny i Elijah*.* już myślałam, że coś sie wydarzy fajnego a tu "odwieziesz mnie do domu?" hahah, rozwaliło mnie to :D Ta cala sytuacja.. piękne :3 wszystko sobie wyobraziłam idealnie..i tak pięknie wyglądała *_*
    Klaus.. Zdziwiło mnie, że ugryzł Caro.. hmm.. wgl jak ona zdjęła tą suknię, wchodzi do pokoju a tu Klaus.. hahah, uśmiałam się :D Jestem ciekawa czy jego wyjazd i wskrzeszenie Kola nie przyniesie potężnych konsekwencji ;p aa! pisz szybciutko! :) Ogółem nie lubię, jak Klaus ją hipnotyzuje.. Pokazuje wtedy brak szacunku do jej uczuć trochę, ale dobrze, że jest trochę negatywnych emocji u czytelnika! To super :) Gratulacje!
    Jeszcze Caro i Stefan. Są boscy i ich uwielbiam, tak do siebie pasują <3 Idealna para *.*
    chyba wszystko :)
    Pozdrowionka, zdolniacho :*
    Ps: Piękna pierwsza piosenka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmmm... Klaroline oraz Elena i Elijha (nie wiem jak się ich łączy razem ;P) Jesteś świetna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział! Pocałunek Eliahy i Eleny... świetny!
    Nie lubię tylko kiedy Klaus hipnotyzuje Caro.
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za krytykę na moim blogu. Jednak nie skomentowałaś mojego opowiadania, tylko błędy.
      U Ciebie też jest ich kilka, jednak ja skomentowałam treść opowiadania a nie błędy.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Hej :D
    Zapraszam do mnie na nn :D
    delena-different-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Mówisz, że nie mamy co narzekać...a ja sobie ponarzekam, a co tam ! Chodzi mi o Klaroline, oczywiście. Jak mam się cieszyć ich sceną, kiedy rozegrała się między nimi takie niemile, no i jeszcze Klaus wyjeżdża, Caroline tęskni za Tylerem. To nie tak miało być ! Ja chcę prawdziwe Klaroline !
    Dobra, teraz już mogę zachwycać się rozdziałem. Pocałunek Elijahy z Eleną to coś, na co czekałam bardzo długo, i jestem niezmiernie szczęśliwa, bo warto było czekać. Cudowne Steroline, uwielbiam ich przyjaźń, w połączeniu ze sobą ta dwójka jest cudowna. Jest szansa, że Kol wróci...Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to cieszy. Tęsknię za tym pierwotnym.
    Ogólnie rozdział świetny, czekam na więcej i dodatkowo chciałabym poprosić, abyś informowała mnie o nowych rozdziałach w zakładce do tego przeznaczonej. Drugie opowiadanie z pewnością nadrobię dzisiaj, ale trochę później, bo teraz mnie czas goni. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam do mnie na 2 rozdział :D
    klaroline-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu ja wcześniej tutaj nie zajrzałam ?! Normalnie jestem zła sama na siebie , bo zostawiłaś mi linka na moim blogu, ale kompletnie nie mam czasu ostatnio ;//
    Opowiadanie jest po prostu boskie. Świetnie rozwijasz akcje, zarysowujesz tło, opisy i ogólnie wszystko. Budujesz napięci i wywołujesz emocje (przynajmniej u mnie) . A twoja wersja Klaroline jest taka prawdziwa jak żywcem wzięta z serialu ! Kocham cię za to ♥.♥
    Nie jestem fanką paringu Elena/Elijah , więc ich momenty jakoś najmniej mnie poruszyły, ale to kwestia gustu, więc nie krytykuję tylko gratuluję, bo nawet te momenty nie wywołały u mnie nudy ;)
    Wszystko świetne i w ogóle, ale żeby za bardzo nie rozbudować twojego ego to powiem, że wyłapałam kilka błędów ;)
    zapytała od razu Bonnie. Stefan pokręcił od razu głową na znak zaprzeczenia. - powtarza się od razu
    Nie, nie mam pojęcia kto bym mógł to być - nie bym tylko by
    Co ty tutaj robisz, do cholery! - na końcu powinien być znak zapytania (?) lub znak zaapytania i wykrzyknik razem (?!) , bo wkońcu to pytanie ;)
    Gdy się teraz zastanawiam to był chyba pierwszy dzień, kiedy ani razu o tobie nie pomyślała - powinno być pomyślałam
    Nie zapominaj, że "ten dupek", jak go ujęłaś, to mój brat - powinno być /Nie zapominaj, że "ten dupek", jak to ujęłaś, to mój brat/ lub /Nie zapominaj, że "ten dupek", jak go nazwałaś, to mój brat/
    "zawszę wiem lepiej". - tutaj to nwm czy specjalnie dałaś zawszę, bo jeśli tak to spoko, ale jak nie to jest błąd, ale literówka, więc nic strasznego
    Oprócz tych kilku małych błędzików jest przecudownie !!!
    Masz świetny styl, taki wręcz jakbyś pisała książki, więc życzę weny i ślę pozdrowionka ;)
    Zapraszam jeszcze do siebie ;*
    http://hsdsintvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział rewelacyjny ! Elena i Eilajah ! <3 Chociaż jestem za deleną i wolę opowiadania o delenie , to twoja historia też mi się podoba .Zawsze lubiła Eilajah i zasze było mi go szkoda , bo go w konia robili xd A u ciebie w końcu ma kogoś , Elenę ! *__* Super to wymysliłaś ! <3
    Zapraszam do mnie na kolejny rozdział :
    http://elena-and-damon-tvd.blogspot.com/
    Oczwyiście obserwuję i proszę o to byś mnie zawiadamiała o następnych notkach .:)
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. E+E! Super blog!
    Zapraszam ---> http://druganaturaannie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na pierwszy rozdział mojego Dark Klaroline ! :)
    http://dark-klaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajne to jest !!!
    Zapraszam do siebie , dopiero zaczynam : http://always-forever-together-99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na nowy rozdział na Elijah-Katherine-Elena!
    http://double-feeling.blogspot.com


    oraz na hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Super. Masz talent. Czekam na next i zapraszam do siebie http://sekrety-umarlych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej :D
    U mnie nn :D
    Zapraszam!
    klaroline-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam Muszę po nadrabiać ...:) Wracam z nowym rozdziałem. Zapraszam do czytania. Pojawiły się retrospekcje!
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Pozdrawiam ;* i Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam na 3 rozdział Dark Klaroline :)
    http://dark-klaroline.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Elijah i Elena to bardzo oryginalny pomysł bo na wszystkich blogach jest tylko Delena i tylko Delena i mam nadzieje że w twoim opowiadaniu Stefan znajdzie sobie jakąś fajną dziewczynę i będą szczęśliwi lub znów się zejdą z Eleną jego prawdziwą miłością i w końcu zostawi Damona bo ich związek już mnie trochę wnerwia

    OdpowiedzUsuń

Główna
Rozdziały
Postacie
Polecam
Zapytaj!