sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 3


To John Varvatos, koleś!


     Elena leżała na zimnej podłodze. Nie miała pojęcia gdzie się znajduje. Co się z nią stało? Po chwili rozbudziła się na tyle, że mogła już usiąść. Jednak ból, który poczuła gdy to zrobiła, był na tyle nieznośny, że postanowiła nie ruszać się z miejsca. Ręce miała związane grubymi linami, tak samo jak nogi.
     - Werbena... - jęknęła cicho. Liny były nią nasączone i dlatego to powodowało tak wielki ból. Wampirzyca od samej przemiany próbowała przyzwyczaić się do werbeny. Piła ją po trochu każdego dnia. Jednak to nie dało szybkich efektów. Stopniowo była na nią coraz bardziej odporna, jednakże nie całkowicie.
     Elena oparła czoło o zimną, kamienną podłogę. Po woli przypomniała sobie co się dokładnie wydarzyło. Układała w głowie ostatnie obrazy, które zobaczyła i dźwięki, które usłyszała, zanim opadła całkowicie z sił.
     - Lucas! - krzyknęła. Jej głos potoczył się głośnym echem po pomieszczeniu. Nie chciała aż tak głośno dać znać, że już się ocknęła. Odwróciła głowę, zobaczyła, że jest w starej celi, która wyglądała jak ze średniowiecznego więzienia. "Gdzie ja do cholery jestem?!" - zastanawiała się zdenerwowana. Omamiona werbeną i związana nie miała żadnych szans, aby obronić się przed napastnikiem. Co mogła w takiej sytuacji robić? Tylko czekać na nieuniknione... Czy Lucas chciał ją zabić, ale dlaczego?! Jaki miał by w tym cel? Nie miała przecież żadnych ważnych informacji.
     W tej chwili otworzyły się ciężkie drzwi, a ich głośny krzyk potoczył się donośnie po małej celi. Elena zwróciła wzrok na przybysza.
     - A więc ty jesteś Elena... Sobowtór. Cudownie - usłyszała gruby, zachrypnięty głos. Po chwili poczuła, że ktoś ją unosi do pozycji siedzącej. Zasyczała z bólu, który wywołany był przez nasiąknięte werbeną liny. Spojrzała w twarz człowieka, który pochylał się nad nią. Dyszał ciężko, a jego twarz pokryta była licznymi bliznami. Do jej nozdrzy dotarł ostry zapach alkoholu, który wydobywał się z ust mężczyzny. Dziewczyna wzdrygnęła się mimowolnie. Poczuła, że telefon w jej kieszeni wibruje, nie chciała jednak, aby człowiek się o tym dowiedział. Prosiła w duchu, aby nie okazał się być wampirem, bo wtedy na pewno usłyszy ten dźwięk.
     - Zajmę się tobą... - rzekł nie zauważając nic.


     Damon stał na progu domu Eleny. Nikt nie odpowiadał mu na uporczywe walenie, a drzwi były zamknięte na cztery spusty.
    - Co jest do cholery?! - mruknął zły. Wyjął po chwili telefon i wybrał numer ukochanej. Elena jednak nie odpowiedziała. "No tak, jest zła za wczoraj! I znów wszystko się komplikuje, przez to durne przywiązanie!" - myślał stojąc na ganku. "Tylko skoro nie ma jej tutaj, to gdzie jest?..." - zastanawiał się wampir. Po chwili ruszył się z miejsca w kierunku Mystic Grill.
     Damon wszedł szybko do pubu. Skierował się do baru i usiadł na stołku przy nim. Zażyczył sobie swój ulubiony burbon i czekał aż na jego horyzoncie pojawi się Matt. Nastolatek pojawił się szybciej, niż ten się spodziewał.
     - Hej, Matt! - zwrócił na siebie jego uwagę machając niecierpliwie ręką, aby podszedł. - Gdzie jest Elena? - zapytał szybko.
     - Niby z skąd mam to wiedzieć?
     - Widziałeś ją dziś?
     - Możliwe... - odparł beznamiętnie i zaczął wycierać stojące na barze szklanki. Matt nie lubił tego, że ten się ciągle rządził, we wszystkich sprawach.
     - Słuchaj, dzieciaku - popatrzył na niego z obrzydzeniem - albo mi powiesz gdzie jest Elena, albo wymuszę od ciebie tę odpowiedź! - warknął wkurzony.
     - Nie możesz na mnie wpłynąć, cały czas pije werbenę! - Matt popatrzył na niego dość wyzywającym wzrokiem. Jednocześnie pomyślał - "Nie pakuj się w kłopoty, chłopie!". Damon wstał i zbliżył się do niego.
     - Uważaj, żebyś tego nie żałował... - szepnął z groźbą w głosie. - Więc, była tutaj? - odsunął się o kilka kroków.
     - Tak... - warknął nastolatek - razem z Caroline. Musiały się chyba pokłócić, bo wyszła zdenerwowana.
     - Elena? - zaniepokoił się.
     - Nie, Car. - Damon przewrócił oczami.
     - Ach te problemy młodości... - warknął sarkastycznie - a Elena?
     - Była tutaj jeszcze przez chwilę, a potem też wyszła.
     - Gdzie?
     - Nie wiem! - zdenerwował się barman. - Przecież nie chodzę za nią, jak ty! - rzucił z wyrzutem. Damon popatrzył na niego groźnym wzrokiem. Wystarczył tylko jeden impuls, jedno słowo, aby w mgnieniu oka zaatakował chłopaka. Nigdy go nie lubił, denerwował go.
     Salvatore odwrócił się jednak szybko i wyszedł z Grilla. W wampirzym tempie dotarł pod dom Caroline Forbes. Zaczął uporczywie dzwonić dzwonkiem, dopóki dziewczyna nie pojawiła się przy drzwiach.
     - Co ty tutaj...
     - Gdzie jest Elena?! - zapyta niecierpliwie. Caroline wyglądał na zaspaną. Rozcierała dłonią czubek głowy. Czyżby płakała? Miała spuchnięte oczy, a na jej policzkach i powiekach widać było pozostałości po czarnym makijażu. Damon popatrzył na nią z politowaniem. Nie było mu jej jednak żal.
     - Skąd mam wiedzieć? - zapytała obojętnie.
     - No nie wiem... Hmm... Może dlatego, że się spotkałyście godzinę temu w Grillu?
     - A tak... No i co z tego?
     - To z tego, że teraz jej nigdzie nie ma!
     - Biedna Elena, zgubiła się w Mystic Falls... - jęknęła z udawanym smutkiem w głosie. Była wkurzona, że Elena, jak zwykle poszkodowana przez los, jest ważniejsza od wszystkich innych. I jak zwykle to jej szuka cała okolica.
     - Słuchaj blondi, powiedz mi gdzie ona jest - podszedł do niej na tyle blisko, że dzieliło ich kilka centymetrów.
     - Nie powiem ci, bo nie wiem gdzie ona jest! - wrzasnęła zdenerwowana i zamknęła mu drzwi przed nosem.
    - Cholera! - warknął wściekły. Odwrócił się i zwrócił w stronę domu. "Gdzie może być teraz Elena?..." - zastanawiał się zaniepokojony. Może po prostu zaszyła się gdzieś, przed nim i  nie chce być znaleziona? W skupieniu szedł przed siebie. Nagle poczuł wibracje w kieszeni. Wyciągnął telefon i ustał w miejscu, dokładnie po środku jezdni. Na wyświetlaczu przeczytał "Dzwoni Elena!". Początkowo zesztywniał, ale za chwilę podniósł telefon do ucha.
     - Elena? Wszystko w porządku? - zapytał z niepewnością.
     - Salvatore - usłyszał w odpowiedzi głos, który niewątpliwie należał do Lucasa - cieszę się, że słyszę twój słodki głosik! - powiedział ze sztuczną radością.
     - Ty... Gdzie jest Elena?! - zagrzmiał w furii.
     - O to się nie martw. Wszystkim się zająłem. - Damon usłyszał wrzaski dziewczyny, które po chwili jednak ucichły na tyle, że nie mógł rozszyfrować konkretnych słów wampirzycy. Poruszył się niespokojnie. Na jego twarzy widać było zaniepokojenie. Patrzył ślepo przed siebie.
     - Ty sukinsynie! Znajdę cię i z przyjemnością oderwę ci twój łeb od reszty nędznego ciała! - wrzasnął.
     - Na to właśnie liczę - odparł subtelnym głosem. - Jeśli chcesz, żeby twoja dziewczyna wyszła z tego cało, to przyjdź do drewnianego domku dwadzieścia kilometrów za miastem - dodał.
     Damon w furii rzucił telefonem o ziemię, a ten roztrzaskał się pod wpływem uderzenia. "Znajdę cię i zabiję!" - wrzasnął w myślach. Natychmiast w wampirzym tempie znalazł się w domu. Wsiadł do swojego kabrioletu i skierował się do ustalonego miejsca. Pomyślał, że Elena może być ranna i jakiś transport się na pewno przyda.
     Był środek nocy. Salvatore żałował, że auto nie może mieć takiego przyśpieszenia jak wampir. W przeciągu kilku minut był już w lesie. Podświadomie wiedział, w którą stronę ma się udać.  Jego wyostrzony zmysł słuchu doskonale działał. Słyszał bowiem kilka męskich głosów. Nie wiedział jednak, o czym konkretnie mężczyźni rozmawiają. Był już coraz bliżej chaty.

     Elena momentalnie zaczęła krzyczeć, gdy tylko usłyszała, że Lucas rozmawia z Damonem.
     - Nie przyjeżdżaj tutaj! - wrzasnęła.
     - Sesil, zakryj jej usta, żeby tak nie krzyczała. - warknął Lucas do śmierdzącego alkoholem człowieka.  Mężczyzna chciał posadzić Elenę na specjalnie przygotowanym krześle, z którego wystawały drewniane kołki. Lucas chciał ich użyć w razie gdy będzie sprawiała kłopoty. Sesil podszedł do Eleny i złapał ją za ramiona. Pociągnął za sobą i usadowił na krześle. Przez cały czas zakrywał jej usta, aby nie wydawała z siebie żadnego dźwięku. Elena korzystając z tego, że jest wampirem, a Sesil nie, wysunęła kły i z całej siły ugryzła go w nadgarstek. Trysnęła gorąca krew. Dziewczyna spojrzała na wyciekającą szybko ciecz. Zmusiła się do odwrócenia wzroku. To była przecież jej ostatnia i jedyna szansa. Jeśli jej się uda to uprzedzi też Damona, aby nie wpadł w pułapkę. Wyrwała szybko łańcuch, którym zdążył opleść ją Sesil, wstała szybko na nogi. Słyszała, że mnóstwo ludzi biegnie już ku niej, aby udaremnić tą ucieczkę. Chciała być szybsza, w końcu była wampirem. Miała nad nimi przewagę. Przeszła szybko przez drzwi i rozejrzała się w obie strony. Długi, ciemny korytarz ciągnął się po prawej, jak i po lewej stronie. Wszystko wygladądało jak wielkie kamienne więzienie, które zostało wykute w grocie. Myślała gorączkowo. "Na lewo musi być wyjście, bo słyszę ludzi biegnących w moi kierunku. Po prawej cisza". Zostało tylko jedna opcja, uciekać na prawo. Nie mogła przecież wpaść w samą paszczę lwa. Nawet jeśli to byli zwykli ludzie, to mogli mieć broń, którą z łatwością dali by jej rady. Nie chciała Damonowi pokazać, że to zawsze ONA potrzebuje ratunku. Wtedy sama chciała się uwolnić i uciec.
     Wampirzyca biegła co tchu. Wszędzie było tak ciemno, że zwykły człowiek nie widziałby kompletnie nic. Na szczęście nie była już człowiekiem... Po woli uświadamiała sobie, że bycie krwiopijcą nie jest takie złe. Ma o wiele więcej możliwości i umiejętności. Doszła do wniosku, że zaczyna lubić swoje nowe oblicze.
     Jednak nie zawsze wampirze zdolności działają jak należy. Elena potknęła się i upadła na kamienną podłogę.
   

     Damon zauważył w oddali chatę. W przeciągu kilku sekund znalazł się już przy jej drzwiach. Pchnął je lekko dłonią. Jego oczom ukazało się malutkie pomieszczenie, na podłodze wszędzie była porozrzucana słoma. Zauważył on jednak klapę. Podniósł ją i spojrzał w ciemność na dole. Nie był do końca pewny, czy chce tam wejść. Jednak jeśli tam była Elena, to nie miał innego wyjścia.
     - Cholera! - warknął i po chwili wskoczył na dół. Rozejrzał się dookoła. Widział tylko ciemność i czuł, że zimne powietrze oplata jego ciało.
     - Elena? - zawołał, a echo jego głosu poniosło się w dal. Odwrócił się i zobaczył Lucasa z wrednym uśmieszkiem. Wampir stał na przeciw niego i znienacka uderzył go w głowę. Damon zajęczał i upadł. Mężczyzna schylił się i wstrzyknął mu werbenę.
     Damon obudził się po kilkunastu minutach. Siedział na tym samym krześle*, które wcześniej zajmowała Elena. Poruszył głową w prawo i w lewo. Poczuł silny ból. Popatrzył w dół i zobaczył, że po jego nowej skórzanej kurtce spływa ciurkiem krew.
     - Cholera! To John Varvatos, koleś! - warknął wściekły, ale na jego twarzy pojawił się charakterystyczny półuśmiech. - No i co teraz zamierzasz zrobić? - Lucas siedział na krześle na przeciw niego i patrzył się w skupieniu.
     - No nie wiem, powbijam ci kilka kołków, poleje werbeną, wystawie na słońce... Może wszytko naraz? - odparł z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
     - O co ci chodzi? Czego ode mnie chcesz? - zapytał wrogo, a kontem oka zauważył, że Lucas zdjął jego pierścień.
     - Działam w słusznej sprawie.
     - Jakiej sprawie. W co ty się bawisz, dzieciaku. W chwili gdy wstanę z tego... - popatrzył na krzesło z kołkami dookoła - ...czegoś, to ty nie zdążysz zamrugać, bo nie będziesz miał już gałek ocznych... - powiedział uśmiechając się z pode łba. Lucas wstał, przez cały czas patrzył Damonowi głęboko w oczy.
     - Na prawdę? - wyjął z kieszeni butelkę z werbeną, odkręcił korek i przeniósł ją nad głowę Salvatore'a. Ostrożnie żeby się nie uszkodzić wlał trochę płynu wprost na niego. Damon zasyczał w furii. Zacisnął zęby.
     - Pożałujesz tego! - warknął.
     - Tak myślisz? - zapytał uśmiechając się wrednie i przechylił jeszcze trochę buteleczkę, tak, że cała zawartość spływała już po twarzy Damona. Z jego ust wydał się przeraźliwy jęk.


     Elena błądziła korytarzami. Za każdym razem gdy trafiała na rozgałęzienie dróg, gubiła się ponownie. Straciła już sporo czasu w tej plontaninie. Gdzie jest Damon? Czy wszedł już do tuneli? Może leży okaleczony gdzieś w czarnej celi, tak jak ona kilka minut temu? Nie wiedziała co ma robić. Jedyną ucieczką był korytarz przed nią. Traciła nadzieję, że znajdzie kiedykolwiek jakieś wyjście. Miała wrażenie jakby minęły wieki od kont się tutaj znajdowała.
     Biegł dalej. Natrafiła na ostry zakręt. Nagle zatrzymała się gwałtownie. Na końcu zobaczyła światło! Jasne, dzienne światło słoneczne. Czyli, że nadszedł już nowy dzień?! "Zaraz, zaraz..." - pomyślała. Przymrużyła oczy. Jasność była tak oddalona, że na początku nie dostrzegła ciemnego kształtu. Tam ktoś był! Stał i z pewnością już ją zauważył. Poczuła paniczny strach. Nie mogła zawrócić z powrotem do tuneli, z których przyszła. Nie było takiej opcji! Jedyną szansą na ucieczkę, było stawienie czoła człowiekowi na końcu korytarza. "Może to był Lucas, Sesil lub Bóg wie kto!" - zastanawiała się gorączkowo. Mimo wszystko zdecydowała się, że stawi temu czoła. Cofnęła się o kilka kroków, wysunęła kły. Ukazała swoje pełne oblicze bestii. Ruszyła do ataku. W wampirzym tempie zbliżała się do człowieka. Zacisnęła pięści i rzuciła się na mężczyznę. Elena uderzyła w tors człowieka, który stał przed nią. Nieoczekiwanie siła uderzenia była tak wielka, że dziewczyna odbiła się od mężczyzny. "Co do cholery?!" - pomyślała gwałtownie. Wszystko stało się w mgnieniu oka. Wampirzyca wpadła na kamienną ścianę tunelu i upadła na ziemię. Straciła przytomność.

     - No to jak, powiesz mi gdzie jest twój kumpel ze starych czasów, czy jednak nie? - Lucas nadal dręczył Salvatore'a.
     - Nie wiem o czym mówisz... - wydyszał Damon resztkami sił. Chciał być nieugięty, nieustraszony. Ledwo dawał już radę. W jego szyi tkwiły już cztery cienkie kołki, w jego klatce piersiowej dwa. Miał poparzoną od słońca i werbeny twarz. Nie chciał dopuszczać do siebie możliwości porażki. W jego głowie tlił się jednak cichy głosik. "To już koniec! Umierasz, kolego!". Jak? Po prawie stu siedemdziesięciu przeżytych latach... Tak po prostu koniec? Przecież nie mógł się poddać! Przysiągł sobie, że wytrzyma wszystko, chociażby, aby znów zobaczyć Elenę.
     - Milczysz... - zastanawiał się Lucas - to zły znak. Może chcesz tym poprosić o trochę światła? - zapytał z wrednym uśmieszkiem. - Twoja prośba jest dla mnie rozkazem! - zawołał śmiejąc się, jakby faktycznie spełniał jego prośbę z największa przyjemnością. Po chwili pociągnął za wajchę na ścianie i w dziwny sposób otworzyło się okienko na suficie, które wpuściło jasne promienie. Damon zawył z bólu. Ten dźwięk pieścił uszy Lucasa, który uśmiechał się do granic możliwości.

     Elena była nieprzytomna przez długi czas. Gdy w końcu ocknęła się, do jej nozdrzy dotarł intensywny zapach konwalii. Był bardzo przyjemny i słodki. Czuła się bezpiecznie, wbrew pozorom. Nie odczuwała żadnego bólu, ani zmęczenia. Wszystko o czym wtedy myślała to piękny zapach i ciepło koca pod którym leżała. Wampirzyca myślała, że cały ten horror rozegrany w tunelach był kolejnym pokręconym snem. Wręcz miała taka nadzieję. To oznaczałoby, że Damon jest bezpieczny, że siedzi wygodnie w fotelu i popija swój ukochany burbon. Otworzyła oczy, widziała tylko biały sufit. Odwróciła głowę w lewo. Za oknem była piękna pogoda. Wprost kwitnąca wiosna, a nie ulewa jak dzień wcześniej. Jasne promienie słońca wlewały się przez uchylone okno. Rześkie powietrze było odczuwalne, ale nie zagłuszyło woni kwiatów, które stały na szafce nocnej. "Zaraz, zaraz... Kwiaty? W moim pokoju?" - pomyślała zdezorientowana. Nie przypominała sobie, aby wieczorem widziała tutaj jakieś kwiaty, a już na pewno nie konwalie, których zapach na pewno już unosił się po całym domu. Odwróciła głowę w prawo i zobaczyła jak ktoś siedział na krawędzi jej łózka. Ten sam człowiek, który stał jej na przeszkodzie w tunelach... Jego rysy twarzy właśnie teraz uwidaczniały się w pełnej okazałości. Patrzył prosto w jej jeszcze zaspane oczy, uśmiechał się.

_______________



Oto nowy rozdział! Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za tyle komentarzy! To dodaje mi więcej weny!  Z góry przepraszam, że tak was torturuję tymi końcówkami! :D


12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Opowiadanie coraz bardziej mi się podoba i codziennie tu wchodzę żeby sprawdzić czy może jest już nowy rozdział ;]. Domyślam się kto uratował Elenę, ale to tylko moje domysły i nimi pozostaną aż dowiem się w następnym roździale (?) kto jest jej wybawicielem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, tylko szkoda że nie mam w nim więcej Caroline ;( Mam też nadzieję, że rozwiniesz ten wątek Caroline + Klausem i to co się stanie z Taylerem :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że wspaniale piszesz !
    Rozdział bardzo mi się spodobał dzięki temu, że było w nim dużo akcji. Czekam z niecierpliwością na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział wspaniały < 3
    Czekam na następny .

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholera Olka, musi pisać tak napiete rozdziały ?! Ten jest po prostu genialny :o. Serio zaskoczyłaś mnie, ale pozytywnie i to nawet bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem jest to fajny rozdział, ale zastanawia mnie brak Stefana ponieważ jeśli chodziło o Elena, on zawsze był w scenach ratowania jej życia, a teraz tylko Damon . Bardzo mnie ciekawi co się z nim dzieje . Zaskoczeniem dla mnie też było to że Jeremy był zdenerwowany rozmową z Eleną. I wgl, wiele wątków, ale nie bede się rozpisywać, bo Cię zanudzę. ; ) Rozdział był świetny i to się liczy . ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest świetny, jak zawsze. Trzyma w napięciu od początku. Ciekawi mnie kto przyniósł Elenę, ale po konwaliach domyślam się, że może to Elijah :D, fajnie budujesz między nimi relację. Interesuję mnie też wątek Caroline i Klausa. Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń i na następny rozdział. Życzę duuuuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy będzie następny rozdział ?:(

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dobre opowiadanie. Uwielbiam czytać o tej tematyce blogi. Dodatkowo zapraszam do mnie {CAROLINE-SECRET.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  12. swietny rozdział! robi się ciekawie.:D

    OdpowiedzUsuń

Główna
Rozdziały
Postacie
Polecam
Zapytaj!