wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 4



Nie ma czasu do stracenia


     Elena odwróciła głowę w prawo i zobaczyła jak siedział na krawędzi jej łóżka. Ten sam człowiek, który stał jej na przeszkodzie w tunelach... Jego rysy twarzy właśnie teraz uwidaczniały się w pełnej okazałości. Patrzył prosto w jej jeszcze zaspane oczy, uśmiechał się.
     Wampirzyca nie wiedząc dlaczego poruszyła się niespokojnie.
     - Co tutaj robisz? - zapytała nagle z ożywieniem. Czuła się dziwnie skrępowana. Elijah patrzył się wciąż w jej oczy.
     - Straciłaś przytomność. - Dziewczyna zrobiła zdziwiona minę. - Miałaś rozległe wstrząśnienie mózgu. Byłaś poobijana. Gdyby nie to, że jesteś wampirem to prawdopodobnie byś już nie żyła - pierwotny spuścił wzrok - Jak się teraz czujesz?
     - Świetnie... Jakbym bardzo długo spała - uśmiechnęła się lekko.
     - Musiałem cię uleczyć, bo sama byś sobie nie poradziła. - Elena spoważniała i odwróciła głowę w stronę okna. Nie mogła już znieść ciężaru spojrzenia. Zamyśliła się przez chwilę.
     - Czyli, że to ty...
     - Eleno, powinnaś uważać. To już drugi raz gdy na mnie wpadłaś - zaśmiał się cicho.
     - Tak... - przytaknęła. Nagle wszystko gwałtownie wróciło. Każda tortura poprzedniej nocy. Chociaż nie czuła już żadnego bólu fizycznego. "Damon..." - pomyślała.
     - Damon! Gdzie on jest?! - zdenerwowała się nagle. Twarz pierwotnego spoważniała momentalnie. - Był ze mną w tunelach! - Elijah popatrzył na nią poważnie, on również był zaniepokojony. "Muszę go uratować!" - pomyślała gwałtownie wampirzyca.
     - Nigdzie się stąd nie ruszaj. - Elena momentalnie zignorowała jego prośbę. Natychmiast zerwała się z łóżka i odepchnęła koc. Musiała przecież odnaleźć Damona, który spędził w tunelach całą noc. Mógł być okaleczony, mógł umierać, w jednej z zimnych, ciasnych cel. W jednej z takich, w której ona sama była torturowana. W jej umyśle zapanował chaos. Co miała teraz zrobić, aby go ocalić? Przecież to właśnie przez nią Damon tam poszedł.
     Elijah wstał i zwinnym ruchem zapiął ostatni guzik przy swojej ciemnej marynarce. Widząc, że Elena zbiera się do wyjścia, podszedł do niej bardzo blisko.
     - Eleno, musisz tutaj zostać - szepnął władczym tonem. Dziewczyna próbowała go ominąć. Nie mogła pozwolić, aby stanął jej na drodze. Czuła się odpowiedzialna za Damona, który cierpiał w zimnych tunelach, właśnie przez nią.
     Elijah zagrodził jej drogę, nie mógł pozwolić na to, aby Elena znów ucierpiała. Musiała pozostać w bezpiecznym miejscu. Nie chciał jej przymuszać, nigdy nie lubił tej umiejętności. Uważał zawsze, ze każdy powinien mieć własną wolę i samemu podejmować decyzje, bez względu na to, czy będą słuszne, czy nie. W tym jednak przypadku nie mógł nic innego zrobić. Pierwotny chwycił Elenę mocno za nadgarstki i przyciągnął bliżej siebie. Elena była zdezorientowana. Popatrzył głęboko w jej brązowe oczy. Chwilowo zatonął w nich.
     - Nigdzie się stąd nie ruszysz, dopóki ci nie pozwolę - mówił to z wewnętrznym bólem.
     - Nigdzie się nie ruszę... - odpowiedziała machinalnie Elena. Potem opadła lekko na łóżko i poczuła szybki ruch powietrza. Rozejrzała się na boki, pierwotny zniknął.

     Damon opadał z sił. Jego głowa wisiała bezwładnie na ramionach. Jego twarz wykrzywiał ból. Skórę miał poparzoną od słońca i werbeny. Czuł, że umiera, a co gorsza, nie zapowiadało się, że ktoś przybędzie mu z pomocą. Zagłuszał natrętne głosy w swojej głowie. "To już koniec! Umierasz!" - krzyczały. Wtedy przywoływał promienny uśmiech Eleny w swojej wyobraźni. Nie wiedział, czy jego ukochana jeszcze żyje, a ta myśl sprawiała mu o wiele większy ból niż cała udręka fizyczna. Mogła umierać, tak samo jak on, w jednym z zimnych tuneli. Miał jednak nadzieję, że wydostała się, że jest cała i zdrowa. Chciał, aby to było prawdą.
     Lucas stał nad nim z coraz większą rządzą mordu. Napawał się bólem Damona. Triumfował. To w jego rękach było teraz życie i śmierć. On decydował o ostatnim tchnieniu Salvatore'a. Czuł się z tym wspaniale. Był panem, rządził.
     Czarnowłosy zamruczał coś niezrozumiałego. Mimo swojej potęgi, Damon nie dawał już rady. Przez jego umysł przemykały coraz głośniejsze myśli, że to już koniec. Nikt go nie uratuje... Nagle usłyszał czyjś wrzask, dochodził gdzieś z daleka. Nie zwrócił jednak na niego uwagi. Pomyślał, że to jakieś halucynacje, albo po prostu głosy jego podświadomości. Zmusił się jednak do podniesienia wzroku na Lucasa. On też usłyszał ten dźwięk, bo poruszył się niespokojnie na przeciwko Salvatore'a. Damon pomyślał, że ten wrzask do dobry znak dla niego.
     - Zamierzasz mnie zabić? - szepnął zachrypniętym głosem, ale donośne echo potoczyło się po otoczonej kamieniem przestrzeni.
     - Zbliżam się do tego - odparł beznamiętnie Lucas, który ponownie rozsiadł się w swoim fotelu i bawił się cienkim kołkiem z drewna. Damon próbował jakoś zając jego uwagę. Nagle obaj mężczyźni usłyszeli drugi wrzask. Lucas tym razem otworzył ciężkie drzwi, które zaskrzypiały głośno. W korytarzach było ciemno i cicho. Lucas już miał powrócić do celi, gdy usłyszał kolejny rozdzierający powietrze wrzask.
     - Sesil? - szepnął pytająco do siebie. Widać było na jego twarzy zdenerwowanie. Wampir wszedł z powrotem do celi, nie zamykał jednak drzwi.
     Damon tracił ostatnią nadzieję. Jego głowa wisiała bezruchu na ramionach. Czuł jak krew spływa ciurkiem po jego czole.
     Nagle mężczyźni poczuli szybki ruch powietrza. Wampir nie miał siły unieść już głowy, aby obserwować sytuację. Usłyszał tylko jęk Lucasa, trzask kości i upadek bezwładnego ciała na podłogę. Damon zastanawiał się czy ten ktoś przyszedł mu na ratunek, czy wręcz przeciwnie, aby z nim ostatecznie skończyć.
     - Salvatore... - przed nim stał Elijah i swoim nieskazitelnym, ciemnym garniturze. Popatrzył na niego współczująco. Damon wyglądał w tamtym momencie jak wrak człowieka. Pierwotny podszedł bliżej niego i jednym ruchem zerwał łańcuch oplatający jego klatkę piersiową. Tak samo zrobił z łańcuchami na rękach i nogach. Widać,stalowe więzy nie były dla niego większym problemem. Elijah westchnął i podciągnął mankiety marynarki, potem zagiął rękawy koszuli. Przez jego umysł przeszła myśl, że taki ładny materiał się pobrudzi. Odgryzł kawałek skóry na swoim nadgarstku i przyłożył Damonowi do ust.
     Minęło kilka minut zanim Salvatore wrócił do normalności.
     - Co TY tutaj robisz? - zapytał zdziwiony, ale nie miał zamiaru podziękować za ratunek. Czuł się za bardzo dumny.
     - Powiedzmy, że byłem w pobliżu - Elijah strzepywał dłonią kurz z ubrania. Damon oblizał warki. Czuł się już doskonale.
     - A co z nim? Zabiłeś go? - zapytał wskazując głową na ciało Lucasa, które pozostawało nieruchome.
     - Nie, ma skręcony kark. Lepiej już chodźmy stąd - odparł i bez czekania na jakiekolwiek zbędne uwagi Damona, wyszedł pierwszy z celi.
     - Muszę znaleźć Elenę! - przypomniał sobie, gdy szedł już ciemnym tunelem.
     - Elena jest cała i bezpieczna.
     - Jak to? Uciekła?
     - Tak... - postanowił zakończyć na tym wyjaśnienia Elijah. Oboje błądzili przez jakiś czas w korytarzach. Elijah zdawał się pamiętać drogę powrotną, ale mimo to czarny tunel ciągnął się w nieskończoność. W pewnym momencie usłyszeli czyjeś kroki, a nawet kroki kilkunastu osób, które zmierzały w ich stronę szybko. Damon rozglądał się dookoła. Nagle z korytarza, którym zmierzali, wyłonił się Lucas. Zdołał się już zregenerować i jak było widać, dobrze się trzymał.
     - Nie powinieneś się tutaj pokazywać - syknął wrogo w stronę Elijah. Ten popatrzył na niego poważnie i lekko przekrzywił głowę na bok, jakby się nad czymś zastanawiał. To był bardzo charakterystyczny dla pierwotnego gest. Damon odwrócił się do nich plecami i zobaczył nadchodzących ludzi z drugiej strony. Było ich kilkanaście. Zastanawiał się gorączkowo co powinien zrobić. Elijah i Lucas stali nieruchomo. Pierwotny w zamyśleniu, a Lucas z kolei w niepewności, jakby bał się zaatakować go pierwszy. Mężczyźni z drugiej strony także ustali i wpatrywali się w czarnowłosego. Salvatore czuł ich krew i słyszał ich nędzne serca, oznaczało to, że niewątpliwie byli oni ludźmi.
     Damon pod wpływem impulsu i trwającej, głuchej ciszy rzucił się na Lucasa. Nie wiedział co chce tym osiągnąć, ale po prostu nie mógł znieść braku akcji. Lucas był jednak przygotowany na takie ewentualności i w ostatniej chwili wyjął cienki kołek. Gdy wampir zbliżył się wystarczająco blisko, ten wbił mu go prosto w szyję. Na nieszczęście Damona trafił prosto w sam środek tętnicy i krew trysnęła natychmiastowo.
     Elijah widząc taki obrót sprawy "przejął dowodzenie". Jednym ruchem, ponownie skręcił kark dumnemu z siebie Lucasowi, na którego twarzy zastygł wredny uśmieszek. Widząc tłum mężczyzn, którzy wściekli się gdy pierwotny zaatakował Lucasa, Elijah wyciągnął szybko kołek z szyi Damona. Jego rana natychmiast się uleczyła.
     Wtedy rozpętała się prawdziwa walka ludzi i wampirów. Elijah ruszył szybko na prawe skrzydło i zaczął wyrywać serca wszystkim, którzy próbowali go zaatakować. Po dwa, nawet trzy bijące jeszcze serca, lądowały na kamiennej podłodze z głuchym pluskiem. Damon bronił się po lewej stronie. I choć byli to tylko zwykli ludzie, to sprawa nie była wcale na pozór łatwa. Mieli przewagę liczebną. Damon postanowił użyć szybszego sposobu i skręcał napastnikom karki, po dwa naraz. Po kilkunastu minutach walki, w końcu wszyscy zdali się być pokonani. Ani Damon, ani pierwotny nie słyszeli już zbliżających się kroków.
     Elijah na wszelki wypadek ponownie skręcił kark leżącemu Lucasowi i wraz z Damonem ruszyli przed siebie w poszukiwaniu wyjścia.
     - Ile razy mam ci jeszcze uratować życie, Damonie? - zapytał pierwotny.
     - Tyle razy ile ja będę cię zabijał - odparł ironicznie Damon, a na jego twarz wpłynął arogancki półuśmiech. W końcu natrafili na ostry zakręt, za którym ujrzeli jaśniejszy punkt. Wyszli z tunelów na łąkę. Niebo zachodziło już szarością. Spod osłony horyzontu uciekało jeszcze kilka złotych pasm. Elijah zadarł głowę do góry i odetchnął głęboko.
     - Jedź do Eleny, martwiła się o ciebie - rzekł w po chwili ciszy Elijah i przymknął powieki. Damon skinął głową i przyglądał się mu w skupieniu.
     - Dlaczego wróciłeś? - Pierwotny otworzył oczy i zwrócił ku niemy spojrzenie. Milczał, a jego twarz była poważna. Po chwili wsunął dłonie do kieszeni i odwrócił się po woli. Pozostawając głuchy na pytanie Salvatore'a, odszedł w ciszy przed siebie.

     Elena siedziała na kanapie w salonie. Piła gorącą herbatę i rozmyślała. Gdzie podziewa się Elijah? Czy Damon jest bezpieczny i gdzie jest? Czy Jeremy ma się dobrze w Vancouver?
     Nagle usłyszała gwałtowne i głośne pukanie do drzwi. Podniosła się i odstawiła kubek na stolik. Podeszła leniwym krokiem do drzwi i otworzył je ostrożnie. Na progu stał Damon. Cały i zdrowy, w jednym kawałku.  Nie było po nim widać nawet zadraśnięcia.
     - Damon... - szepnął uśmiechnięta i momentalnie wpadła mu w ramiona. Wampir schował twarz w jej włosy. Napawał się jej zapachem. Był szczęśliwy, ze nic jej nie jest. Cieszył się także, że i on wyszedł z tego cało. - Jak udało ci się uciec? - zapytała dziewczyna odsuwając się od niego po chwili.
     - To był Elijah... - odparł i zamilkł na chwilę - pomógł mi z Lucasem - przyznał za chwilę. W tym momencie Elena była stokrotnie wdzięczna pierwotnemu za tę pomoc. Miała u niego spory dług i wiedziała, ze wkrótce przyjdzie czas, aby go spłacić.
     - Gdzie on jest? - zapytała.
     - Nie wiem, odszedł w stronę zachodzącego słońca. Dosłownie... - odparł ironicznie.
     - Jak to odszedł?! - zdenerwowała się dziewczyna. Wampir popatrzył na nią zdziwiony.
     - Przymusił mnie, abym nie wychodziła stąd! - wrzasnęła. Cała wdzięczność nagle z niej odpłynęła, a jej miejsce zastąpiła wściekłość. Tak bardzo dzika, że nawet sama Elena się jej przeraziła. - On musi tutaj natychmiast wrócić i to odwołać! - awanturowała się.
     - Eleno, uspokój się - powiedział zdezorientowany Damon. - Chodźmy do środka - Elena posłusznie wróciła do domu, uspokoiła się nieco i weszła do kuchni. Następnie wyjęła z lodówki woreczek z krwią i szklankę.
     - Chcesz? - Damon skinął głową. Po chwili oboje siedzieli już na kanapie i popijali bordowy płyn, delektując się każdym łykiem. - On nie mógł tak po prostu odejść... - wspomniała ponownie Elena, tym razem z żalem i smutkiem. Perspektywa spędzenia nieokreślonego czasu w domu, budziła u niej niepokój.
     - Nie martw się o to. Odnajdę go. - zarzekał się Salvatore. Wampirzyca popatrzył na niego wątpiąco.
     - Niby jak ty znajdziesz pierwotnego? - zakpiła z niego.
     - Wątpisz we mnie? - zapytał ironicznie. Elena spojrzała mu w oczy. Jego spojrzenie było tak przenikliwe, aż miała wrażenie, że Damon pochłania ją w całości. Spojrzała na jego usta. Były czerwone, od krwi, którą popijali. Przypomniały się jej te chwile, kiedy wiedziała na pewno, ze ko kochała. Wtedy nic się nie liczyło, tylko on. Tylko chwile spędzone z nim. Sam na sam. Teraz wydawało jej się to dziwne, że siedzi z nim tak blisko. Czuła się przez to nieswojo, jakby bez jej zgody zakłócał jej prywatną przestrzeń. Pomimo wszystkich tych myśli, pomimo wszystkich głosów, które mówiły, że to nieodpowiednie i złe... Przysunęła się do niego znacząco. Spojrzała mu w oczy. Jego spojrzenie mówiło - "No dalej, chodź tutaj do mnie!". Zerknęła jeszcze raz na jego usta. I przymknęła oczy. Połączyła się z nim w pocałunku. Przez chwilkę, przez tylko jeden moment czuła, że jej uczucia rodzą się na nowo, że znów go kocha tak jak wcześniej kochała. To był tylko ułamek sekundy.
     Damon schował ręce w jej włosy. To była jego chwila. Czuł, że jest bardzo blisko od wygrania na nowo uczuć Eleny. Miał je na wyciągnięcie ręki. Tak bardzo tego pragnął, bo tych nielicznych chwil spędzonych na słuchaniu słów "kocham cię" z jej ust było za mało...
     Elena odsunęła się po chwili od niego. Nie patrzyła mu w oczy. Czuła, jakby to co robi jest nieodpowiednie. Mimo to, jej druga strona walczyła o to, aby ta chwila trwała dłużej. Po chwili podniosła oczy. Spojrzenie Damona pytało - "Co jest nie tak?". Nie chciała go zranić, wiedziała, ze on ją kocha. Nie musiała się nad tym głowić, bo to była prawda. Wszystko zależało od niej samej. Patrzyła w jego oczy. Brakowało tylko kilku sekund, aby uciekła do swojego pokoju i odizolowała się od Salvatore'a. Tylko kilku chwil... Postanowiła zaryzykować. Stwierdziła, ze i tak nic nie ma do stracenia. Zupełnie nic.
     Elena uśmiechnęła się figlarnie i rzuciła się z powrotem na jego czerwone usta. Poczuła słodki smak krwistego napoju.  Przerwała pocałunek i mimowolnie wysunęła kły. Damon pokazał uwodzicielski półuśmiech, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo Elena znów uwiesiła się na nim. Po kilkunastu minutach, wampir podniósł dziewczynę na ręce i wniósł ją po schodach do pierwszego lepszego pokoju.
     - To sypialnia moich rodziców - szepnęła Elena nagle, przerywając pocałunek, który mimo zmiany pokoju nadal trwał.
     - Wychodzimy? - zapytał z ironią w głosie. Wampirzyca zaśmiała się głośno i zeskoczyła z jego rąk. Kiwnęła przecząco głową i podeszła lekkim krokiem do niego. Złapała jego koszulkę i przyciągnęła do siebie. Znów złączyli się w pocałunku.
     Elena wyłączyła myślenie. Nie chciała słychać wszystkich krzyczących głosów, które wciąż goniły ją za to co robiła. Chciała żyć po swojemu i robić to na co ma w danym czasie ochotę.

     Wampirzyca obudziła się wypoczęta i zrelaksowana, powodem mogła być z pewnością noc spędzona z Damonem. Elena otworzyła oczy i spostrzegła, że jej głowa znajduje się na torsie mężczyzny. Uśmiechnęła się promiennie na wspomnienia jakie zachowała z poprzedniego wieczoru. Cieszyła się, że w końcu postawiła się samej sobie i zaryzykowała. Podniosła się i oparła na łokciach.
     - Dzień dobry słoneczko - zaśpiewał dźwięcznym głosem wampir. Dziewczyna uśmiechnęła się słysząc jego głos. Pochyliła się po chwili i mocno pocałowała go w policzek. - A ten drugi? Smutno mu będzie... - odparł po chwili z udawanym smutkiem. Elena zaśmiała się i pocałowała też drugi policzek. Damon wydął usta w dziubek. Wampirzyca pokiwała przecząco głową i zaśmiała się ponownie.
     - Ale obiecaj mi coś... - powiedziała próbując przybrać poważną minę. Damon czekał na warunki z pół uśmiechem. - Dzisiaj znajdziesz Elijah, abym mogła stąd wyjść.
     - Zobaczę co da się zrobić - powiedział szepcząc jej do ucha - a teraz? - przypomniał się. Dziewczyna uśmiechnięta pocałowała go w sam środek ust. Damon próbował ją zatrzymać, ale ta oderwała się po kilku chwilach.
     - Nie ma czasu do stracenia - powiedziała odsuwając się od wampira. Ten popatrzył na nią smutno. Elena owinęła się prześcieradłem i weszła do łazienki, która znajdowała się równolegle do sypialni. Salvatore szybko wciągnął na siebie ubranie i zszedł na dół. Stwierdził, że jest głodny, więc wyjął z lodówki woreczek z czerwonym płynem i nalał go trochę do szklanki.
     Elena ubrała się szybko w pierwsze, lepze ciuchy i uczesała włosy. Stwierdziła, że mogłaby je trochę obciąć, bo niedługo będą jej sięgać niemalże do pasa. Związała je w kucyk i zrobiła delikatny makijaż. Gdy schodziła po schodach na dół, zobaczyła plecy Damona na kanapie. Wyczuła krew i momentalnie jej kły się wysunęły. Nie cierpiała tej reakcji, bo zawsze gdy zęby się wyostrzały, to zahaczały o jej dolną wargę, co powodowało ból. Tak też było i tym razem. Elena syknęła i przejechała palcem po wardze. Zassała krew, która pociekła z małej ranki.
     Nagle usłyszała donośne pukanie do drzwi. Pierwszą myślą, jak przyszła jej do głowy, był powrót Elijah, aby uwolnić ją od przymuszenia. Już po części wiedziała, jak czuła się Katherine zamknięta w grobowcu przez tego pierwotnego.
     Zeszła szybko po ostatnich schodach i stanęła przy drzwiach. Odwróciła wzrok na Damona, który wstał i w mniej niż sekundę znalazła się przy niej. Wampirzyca otworzyła ostrożnie drzwi, zawsze tak robiła. Nie wiedziała bowiem, kto mógłby być po drugiej strony. Znając Mystic Falls, to mógłby być przyjaciel, albo jej najgorszy wróg. W tym przypadku, Elena nie potrafiła określić szkodliwości przybysza, ponieważ po raz pierwszy widziała osobę stojącą na progu jej domu. Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę.
     - Witam, nazywam się Lois. Ty jesteś Elena? - zapytała ciemnowłosa kobieta i uśmiechnęła się szeroko. Było w niej coś sztucznego.
     - Tak, jestem Elena. - Damon wychylał się z za jej pleców, aby zobaczyć kto to jest.
     - Twoja przyjaciółka Caroline powiedziała, że mogę cię tutaj znaleźć. Jestem nową nauczycielką angielskiego i chciałam przynieść ci materiały z lekcji, które ostatnio opuszczałaś.
     - Nie jesteś... Nie jest pani trochę za młoda na nauczycielkę? - zapytał ironicznie Damon, który natychmiastowo dostał wymierzony w sam środek brzuch cios łokciem od Eleny. Lois jednak uśmiechnęła się na te słowa. Spojrzała w oczy wampira.
     -  A czy pan nie jest za stary, aby przebywać z licealistką sam w domu? - zapytała takim samym, ironicznym tonem głosu. Damon skrzywił się w półuśmiechu. Nie mógł oderwać oczu od kobiety. - Tak więc... Proszę oto twoje notatki i lepiej żebyś zaczęła chodzić do szkoły - pokiwała jej palcem - widzimy się jutro na lekcjach - powiedziała, po czym odwróciła się i już miała odejść.
     - Jutro też mnie nie będzie... - odpowiedziała szybko Elena, po czym udała kaszel - jestem trochę przeziębiona, nie chcę innych zarazić - powiedziała powtarzając i sztucznie pociągnęła nosem.
     - Jak uważasz - powiedziała Lois - do widzenia. - Elena zamknęła drzwi. Prawie siłą musiała zmusić Damona, aby wszedł z powrotem do domu razem z nią.
     - Lois, nowa nauczycielka angielskiego - powiedział ironicznie, przeciągając sylaby - wydała mi się być jakaś... dziwna - stwierdził. Elena obdarzyła go kpiącym spojrzeniem. - Może jest jakaś nawiedzona, albo coś?... - dodał udając poważny ton.
     - Nie musiałeś zwracać jej uwagi na wiek.
     - Eleno, taki już jestem. Nie umiem się powstrzymać - powiedział szepcząc uwodzicielsko.
     - Przestań! - zaśmiała się gdy podszedł bardzo blisko i szeptał jej do ucha czułości. - Lepiej już idź, bo masz dużo do załatwienia.
     - Już mnie wyganiasz? - spojrzał na nią oczami zbitego psa. Elena otworzyła drzwi i wskazała dłonią kierunek wyjścia.
     - Idź! - nakazała uśmiechając się. Damon odwzajemnił uśmiech i wyszedł.


      Lucas przywitał brązowowłosą kobietę i zaprosił ją gestem ręki do eleganckiego salonu. Ta weszła natychmiast i rozglądała po pomieszczeniu. Nie była zainteresowana otoczeniem, a na jej twarzy malowała się obojętność.
     - Witam panią - wampir musnął ustami dłoń kobiety.
     - Musimy porozmawiać - odpowiedziała ostro i usiadła na jednej z kanap. Lucas wiedział, że z nią nie ma co dyskutować. To co nakaże, musi być wypełnione. Bez żadnych zastrzeżeń i do końca.


_______________

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jesteście najlepszymi czytelnikami na świecie!



14 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że Elenę uratuję Elijah! Ale trochę głupio, że zaczarował ją i przez to nie może wychodzić...Ale ( tak jak zawsze) rozdział był boski^^. Jednym minusem jest to,że wszystko kręci się wokół Eleny. Wiem, że to główna bohaterka, ale co z Klausem, Stefanem i Caroline?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym chciała więcej bohaterów , jestem ciekawa co słychać u Klausa, Teylora i Caroline :)

      Usuń
  2. Fajny rozdział :) Ale tęsknie za Klausem ,Caroline , Tylerem . Tęsknie za ich trójkątem :( Proszę napisz coś z nimi !:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okok, mam już część 5 rozdziału i tam będzie sporo rzeczy związanych z Klaroline ! :* Jednak na samego Klausa musicie trochę poczekać :) Następną rzeczą jaką chce wam powiedzieć jest malutki spoiler - Lucas to najmniejszy problem w Mystic Falls, a Damon i Elijah mają dużo wspólnego :D

      Usuń
  3. Wow! Rozdział jest po prostu świetny !Ja również tęsknie za Klaroline. Elijah - czy szykuję się jakaś romantyczna scena :D pomiędzy nim a Eleną w najbliższych 3 rozdziałach ? Czekam n niecierpliwością na następny i życzę Ci duużo weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow ! Boski rozdział ! Bardzo lubię Elijah'a i gdyby tak dac mniej Elki byłoby jeszcze lepiej xD
    Fajnie byłoby gdybyś mogła napisać coś o Klaroline ;)

    A poza tym zapraszam do mnie :
    http://historiadamaris152.blogspot.com/
    Rozdziały dodawane codziennie rano ;))
    Ps. Jakbyś znalazła czas to informuj mnie o nn ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. wielbię tego bloga ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział był genialny !
    Czekam z niecierpliwością na następny < 3

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech Elijah wróci .. < 3

    OdpowiedzUsuń
  8. Fenomenalny,genialny i cudowny <3
    Elijah<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział przczytałam nawet trzy poprzednie. Tak bardzo tęskniłam za Elijah'em w serialu, że teraz słodko sie o nim czyta:)
    Podobał mi się ten tekst tym bardziej, że sam poszedł ratować Damona:))
    "Elijah zagrodził jej drogę, nie mógł pozwolić na to, aby Elena znów ucierpiała. Musiała pozostać w bezpiecznym miejscu. Nie chciał jej przymuszać, nigdy nie lubił tej umiejętności. Uważał zawsze, ze każdy powinien mieć własną wolę i samemu podejmować decyzje, bez względu na to, czy będą słuszne, czy nie. W tym jednak przypadku nie mógł nic innego zrobić. Pierwotny chwycił Elenę mocno za nadgarstki i przyciągnął bliżej siebie. Elena była zdezorientowana. Popatrzył głęboko w jej brązowe oczy. Chwilowo zatonął w nich.
    - Nigdzie się stąd nie ruszysz, dopóki ci nie pozwolę - mówił to z wewnętrznym bólem.
    - Nigdzie się nie ruszę... - odpowiedziała machinalnie Elena. Potem opadła lekko na łóżko i poczuła szybki ruch powietrza. Rozejrzała się na boki, pierwotny zniknął."

    @ange31 z Centrum fanów TVD<3

    OdpowiedzUsuń
  10. wszystko pięknie cudnie <3 ale i tak nie lubię Eleny :D / http://www.youtube.com/watch?v=XpN7YsOICQI pozdrawiam, xoxo :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Ӏt's really very complicated in this active life to listen news on TV, so I just use world wide web for that purpose, and obtain the latest information.

    Here is my homepage :: payday loans

    OdpowiedzUsuń

Główna
Rozdziały
Postacie
Polecam
Zapytaj!