sobota, 4 maja 2013

Rozdział 14



Nastąpiły pewne komplikacje


     Elena weszła szybkim krokiem do domu braci Salvatore. Była wciąż zdenerwowana z powodu kłótni z przyjaciółkami. Jednak z drugiej strony już układała swój idealny plan, aby spokojnie porozmawiać z Elijah.    
     Gdy przechodziła przez próg usłyszała zduszony chichot, który z pewnością dobiegał z jadalni. Elena zmarszczyła w zastanowieniu czoło i podeszła bliżej. Nie chciała jednak się od razu ujawniać. Śmiech wydobywał się z ust Caroline, która była w pomieszczeniu. Brunetka usłyszała kilka niezrozumiałych słów, jednak te wypowiedział już ktoś inny. "Stefan?" - pomyślała zdziwiona. Przecież Caroline była u Bonnie jeszcze kilka chwil temu, po co miałaby tutaj z powrotem wracać?
     Brunetka zaczęła się zastanawiać. "Może chodzi o tę niedokończoną rozmowę dziś rano?" - zamyśliła się. Postanowiła nie czekać, po prostu szybkim krokiem weszła do jadalni. Miała lekko zirytowaną minę. Ogarnęło ją wrażenie, że nikt nic jej już nie mówi, tylko dlatego, że obstaje przy uwolnieniu pierwotnego.
     - Co to za sekretne schadzki? - zapytała podejrzliwie, a w tym samym momencie spojrzenie Caroline i Stefana powędrowało na nią. Oboje się zmieszali i natychmiast ucichli. Uśmiech z twarzy blondynki momentalnie zniknął, a miejsca mu ustąpiła złość. Caroline ciągle była zdenerwowana na Elenę.
     - Co przede mną ukrywacie?! - wybuchnęła nagle nie kontrolując swojego głosu.
     - Eleno, uspokój się - odpowiedział jej Stefan podnosząc się z krzesła w tym samym czasie. Caroline milczała.
     - Nikt mi nie ufa, więc dlaczego ja miałabym ufać wam? - zapytała już ciszej, ale wciąż z wyczuwalną złością - ciągle szepczecie za moimi plecami! Wszyscy ugadują się i mam przeczucie, że robicie to przeciwko mnie!
     "Elena świruje..." - zakpiła w myślach Caroline. Stefan ciągle patrzył w oczy brunetce, która dyszała ciężko w złości. Nagle stało się coś dziwnego. Elena poczuła, że ma ochotę płakać. Tak... Chciała rozryczeć się jak małe dziecko. Jednak nie była nim. Jest uwięziona w swoim wiecznym, wampirzym ciele.  
     Nie dała jednak poznać po sobie, tego co właśnie odczuwała. Nie mogła dać Caroline tej satysfakcji. Pokręciła głową, aby odpędzić myśli i po prostu odeszła od nich. Pokierowała się w stronę schodów, aby od razu przejść do działania.
     Po drodze wyciągnęła telefon z kieszeni i szybko wybrała numer Matta. Zaczęła pisać wiadomość.


Stefan jest z Caroline. Czy mógłbyś zająć się obojgiem? 
Muszę być sama, to bardzo ważne. Dziękuję z góry!


     Potem natychmiast ją wysłała i schowała komórkę. Skierowała się wprost do pokoju Damona. Doskonale wiedziała, że zarówno Elijah, jak i Salvatore słyszą jej kroki. Potrzebowała jeszcze tylko kilku niezbędnych rzeczy, aby swobodnie porozmawiać z pierwotnym. 
     W tym samym momencie usłyszała trzask drzwi frontowych na dole. Okazało się, że to Matt. "Szybko się uwinął..." - pomyślała odruchowo brunetka, przekraczając próg sypialni Damona. Miała nadzieję, że Donovan zdążył przeczytać jej wiadomość. 
      Elena rozejrzała się niepewnie po pomieszczeniu. Ogarnęła szybko wzrokiem duże łóżko z czterema kolumnami i śnieżno-białą pościel. Po chwili podeszła szybkim krokiem do komody stojącej na lewej ścianie. 
     Rozsunęła pierwszą szufladę i zaczęła przekopywać się przez sterty ubrań. W tej samej chwili usłyszała trzask na dole. Brunetka odetchnęła przenosząc odruchowo wzrok na drzwi za sobą. "Poszli..." - pomyślała i ponownie zaczęła grzebać w szufladzie. Ku jej zdziwieniu nie znalazła potrzebnych jej przedmiotów. Rozsunęła więc drugą szufladę i od razu uśmiechnęła się szeroko. 
     Między ścianką szuflady, a ubraniami zobaczyła dwie przezroczyste strzykawki z założonymi igłami. Były puste i bardzo lekkie. Elena chwyciła jedną z nich w palce i obróciła kilka razy. Nie wiedziała jeszcze jak wykona swój plan, ale musiała znaleźć jakiś sposób, aby wszystko poszło po jej myśli. 
     Elena odszedłszy od komody, pchnęła lekko drzwi prowadzące do łazienki. Uklękła przy szafce, która znajdowała się pod umywalką i otworzyła drzwiczki. Ku jej zadowoleniu zobaczyła na jednej z półeczek drewnianą skrzynkę. Od razu przyciągnęła ją do siebie i dmuchając, oczyściła ją z kurzu, którego było na prawdę sporo. Przez jej głowę przemknęła myśl, że doskonale zna właściciela tej sypialni. Wiedziała przecież gdzie są rzeczy, które próbował ukryć. Nie była pewna, czy nawet Stefan o nich wie. 
     Odchyliła jednym ruchem wieczko, które ku jej zdziwieniu, nie było zamknięte na klucz. "Jeśli chciałabym to ukryć przed wszystkimi, to chyba najprawdopodobniej bym ją zamknęła" - pomyślała Elena. Tym bardziej, że obok zamka wisiała mała kłódeczka. 
     Oczom dziewczyny ukazały się dwie, małe, przezroczyste fiolki z jasno żółtawą substancją. Wszystkie były zamknięte brązowym korkiem. Jednak Elena zdziwiła się, ponieważ miejsc było trzy, a fiolki tylko dwie. Oznaczało to, że Damon musiał jedną wyjąć... Dlaczego miałby brać werbenę, jeszcze do tego ze swoich prywatnych, ukrytych przed światem zapasów? Skoro w piwnicy zachował się jeszcze spory zapas...
     Brunetka pochwyciła szybko jedną fiolkę i odstawiła skrzyneczkę na swoje miejsce. Następnie schowała ją i wstała. Potem szybkim krokiem wyszła z pokoju. Skierowała się schodami na dół. 
     Wychyliła niepewnie głowę, aby upewnić się, czy na pewno nikogo tam nie ma. Było pusto. Zeszła więc schodami do piwnicy i kroczyła przez ciemny korytarz.
     Poczuła charakterystyczny zapach starego budynku. Niemal namacalnie mogła wyczuć przezroczysty pył unoszący się w powietrzu. Pachniało tam cementem i stęchlizną. Elena nie wiedziała czy lubi ten zapach. Przyprawiał ją o lekkie zawroty głowy. 
     Dziewczyna szybko odnalazła jedne z wielu drewnianych drzwi. Pchnęła je i weszła do środka. Podeszła do białej, niskiej lodówki, która stała w rogu pomieszczenia. Otworzyła ją jednym, zwinnym ruchem i zanurzyła dłoń po jedną torebkę z krwistym napojem. Uśmiechnęła się podrzucając ją lekko w dłoni. Przez jej umysł przebiegła myśl, że sama chętnie by ją wypiła, ale teraz miała jej posłużyć w innym celu. 
     Gdy znalazła się z powrotem na górze, podeszła do barku z alkoholami Damona. Torebkę wcześniej wcisnęła sobie do kieszeni bluzy, więc miała wolne obie ręce. Chwyciła szybko trzy szklanki, z niemalże wykwintnej zastawy Damona i skierowała się na górę. 
     Uważnie stawiała stopy na schodach, aby przypadkiem się nie potknąć. Zwróciła się w stronę pokoju, w którym zostali uwięzieni mężczyźni. Zatrzymała się jednak kilka kroków przed drzwiami. Uklękła i postawiła trzy szklanki przed sobą. Z tylnej kieszeni dżinsów wyjęła fiolkę z werbena i strzykawkę. Uważając żeby się nie ukuć, zdjęła igłę. Po wciągnięciu do strzykawki werbeny, założyła ją z powrotem i położyła obok siebie. Następnie szybkim ruchem nalazła z woreczka krew do trzech szklanek. Strzykawkę lekko umieściła w kieszeni bluzy, tak aby się nie zranić. Podniosła szklanki. Musiała uważać, aby ich nie upuścić. Wstała i wolnym krokiem podeszła do otwartych drzwi.

     Elena ustała w progu nie pewnie. Zerknęła na Elijah, który siedział z wyciągniętymi nogami przed sobą. Ręce miał utkwione w kieszeniach spodni. On także spojrzał na nią. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Mimo to, Elena pomyślała, że wygląda tak, jakby coś go martwiło. Dziewczyna posłała mu krótki uśmiech, nie mający wyrazu.
     Damon za to leżał rozłożony na łóżku i wpatrywał się w sufit pokoju z grobową miną. Tylko na sekundę odwrócił wzrok, aby spojrzeć na przybysza. Gdy ujrzał Elenę, szybko powrócił do obserwacji sufitu. 
     - Przyniosłam wam coś do picia - powiedziała wchodząc po woli do pokoju. Bariera działała tylko na pierwotnego i Salvatore'a, inni mogli wchodzić tam i wychodzić bez żadnych problemów. 
     Elena podeszła bliżej w kierunku łóżka. Zatrzymała się kilka kroków od twarzy Damona i uniosła szklankę, aby mu ją podać. Mężczyzna rzucił jej krótkie spojrzenie, którego nie sposób było zdemaskować. Nie wiedziała, czy w jego oczach kryje się złość, uraza, a może zawiść? Były zupełnie puste i bez wyrazu. 
     Damon spojrzał na krwistoczerwony płyn i pochwycił od razu naczynie. Podniósł się i spuścił nogi na bok łóżka. Usiadł plecami do Eleny.
     Dziewczyna zmarszczyła czoło, jakby nie wiedziała do końca o co chodzi Damonowi. Winiła siebie za to w jakim stanie znajdował się wtedy Salvatore. Przecież to ona w twarz powiedziała mu, że już go nie kocha, że było to tylko przywiązanie. Nienawidziła ranić swoich bliskich, a najbardziej braci Salvatore. 
     Elena odwróciła smutne oczy na pierwotnego i natrafiła na jego pełne magnetyzmu spojrzenie. Podeszła w jego kierunku kilka kroków i również podała mu szklankę. Mężczyzna przybliżył naczynie do oczu, jakby obawiał się trucizny. Elena posłała mu natychmiast spojrzenie jakby chciała powiedzieć - "przecież tego nie zatrułam...". Nie chciała nic mówić, nie wiedziała dlaczego tak właśnie się w tamtej chwili czuła. Czyżby bała się odezwać w obecności Damona? To już by było dość dziwne.
     Damon musiał się pogodzić z nową sytuacją. Elena nie mogła już dłużej dusić w sobie prawdy, o tym, że jej miłość była skutkiem przywiązania. "Przecież życie toczy się dalej, nie można rozpamiętywać starych dziejów..." - pomyślała.
     Dziewczyna postawiła trzecią szklankę na stoliku niedaleko kanapy. Przez jej umysł biegły tysiące myśli. Co będzie jeśli się nie uda? Czy Damon będzie zdolny zrobić jej krzywdę? Odetchnęła głęboko i postanowiła, że zrobi to szybko i sprawnie. Tak, aby mieć już wszystko za sobą. 
     Podeszła wolnym krokiem w kierunku Damona. Jedną rękę schowała w kieszeni, gdzie miała przygotowaną strzykawkę. Była dosłownie tylko dwa kroki od jego pleców. Zauważyła, że na pościeli postawiła obok siebie pustą szklankę po krwi. Przełknęła wolno gule, która utworzyła się w jej gardle. 
     - Damon, musimy porozmawiać - powiedziała niepewnie, aby odwrócić jego uwagę. On jednak nie obejrzał się za siebie, tak jak to przewidywała Elena. Spojrzenie miał utkwione w ścianie na przeciwko. 
     Elijah zmarszczył czoło i z uwagą przypatrywał się poczynaniom Eleny. Nie był pewny co ta chce zrobić, chociaż w myślach już przewidywał wydarzenia.
     W pewnym momencie Elena znalazła się tak blisko Damona, że Elijah chwilowo zwątpił w jej złe intencje co do niego. Wyglądało to bowiem tak, jakby dziewczyna chciała wyszeptać mu coś do ucha. 
     W jednej chwili stało się to co przewidział pierwotny. Elena będąc o krok od Salvatore'a wbiła mu szybko strzykawkę w ramię. Wampir nie zdążył nawet zareagować. W jednej chwili stracił panowanie nad swoim ciałem i upadł lekko na pościel. Był nieprzytomny.
     - Co ty... - zaczął Elijah spokojnie, ale Elena nie dała mu dokończyć.
     - Powiedz co przede mną zataiłeś! - zdenerwowała się nagle. Elijah przymrużył oczy, wydawało się, że nie miał pojęcia o czym mówiła dziewczyna.
     - Obawiam się, że nie rozumiem - powiedział przeciągając sylaby.
     - Dlaczego gdy powiedziałam ci wiadomość od Lois, ty zainteresowałeś się Damonem?! - pokazała głową na leżącego Salvatore'a. Elijah opuścił dotychczas utkwiony w nią wzrok. 
     

   W powietrzu wyczuwalny był swąd dymu, który unosił się wszędzie. Kilkoro ludzi stało pośród ciemnego korytarza. W pewnym momencie do tej grupki podeszła wysoka, smukła postać - kobieta, którą okazała się być Lois Brown. Miała na sobie ciemny płaszcz i czerwone rękawiczki. 
     - Co wy tutaj do cholery wyrabiacie?! - zakaszlała dusząc się lekko.
     - Witamy panienkę w naszych skromnych progach! - powitał ją wesoło przysadzisty mężczyzna o gęstej brodzie. Wyglądał jak drwal przez to, że miał na sobie kraciastą koszulę. 
     - To nie jest śmiesznie, głupcze! Co tutaj się dzieje?! - wrzasnęła w złości zasłaniając nos dłonią. 
     - To co widać i czuć - powiedział Lucas Jefferson, który właśnie wyłonił się z za zakrętu. Lois od razu odwróciła głowę na niego. - Witam - przywitał się i pocałował lekko dłoń spowitą czerwona rękawiczką. Kobieta nie wyrażała na ten gest żadnych uczuć. Stała z grobową miną, czekając na wyjaśnienia.
     - A więc?
     - Dostałem nakaz spalenia dostaw werbeny - powiedział spokojnie utkwiwszy oczy w kobiecie.
     - Od kogo? - zapytała zdziwiona ta odpowiedzią.
     - Cedrik przekazał  mi ją osobiście.
     - Cedrik? - zapytała, jakby do końca nie wierzyła w jego słowa. On na to przytaknął głową. - W takim razie muszę z nim o tym porozmawiać. Nieważne - machnęła głową, jakby chciała odpędzić jakąś niewidzialną muchę. - Ogłaszam koniec palenia werbeny, do odwołania - powiedziała władczym głosem, tak aby również inni mężczyźni, stojący blisko nich to usłyszeli.
     - Ale jak to? - zdziwił się Lucas.
     - Tak to - syknęła Lois i machnęła ręką, aby odeszli kawałek od innych - swoją drogą, zniknąłeś na jakiś czas z Mystic Falls, chcę wiedzieć dlaczego.
     - Dostałem robotę.
     - To znaczy? - zapytała groźnie.
     - Kazano mi nie ujawniać swoich działań nie powołanym - powiedział patrząc w sam środek jej niebieskich oczu. Lois w tym momencie ścisnęła go za szyję i przytwierdziła do ściany korytarza. Byli na tyle daleko od innych, że nikt nie ujrzał tej sceny.
     - Uważaj sobie chłopcze, bo nie wiesz z kim masz do czynienia - syknęła, a jej głos był tak ostry, że mężczyzna mógł niemalże poczuć go na swojej skórze. Potem kobieta go puściła, a ten upadł na ziemię i dyszał lekko przez chwilę.
     - On ci nie ufa - zawołał za Lois, która zdążyła odejść już kilka kroków. Na te słowa jednak zatrzymała się i odwróciła pytające spojrzenie na Lucasa. - Nie wiedziałaś o werbenie i o tym co robię, jeśli by ci ufał, to z pewnością byś wiedziała - powiedział spokojnie wstając na nogi. Lois patrzyła przez chwilę na niego, a potem odeszła z pola widzenia. 


     - Jakoś nie za bardzo rozumiem po co nas tu ciągniesz... - powiedziała znudzona Caroline, gdy wraz z Stefanem i Mattem przechodzili przez próg Grilla. 
     - Już wam mówiłem, że chcę z wami porozmawiać na temat Bonnie, a po za tym chciałem spędzić z wami trochę czasu. Ostatnio prawie wcale się nie widujemy... - przyznał smutno Donovan. Caroline spojrzała na niego z troską. Stefan wszedł za tą dwójką do lekko zatłoczonego pubu. Caroline wybrała stolik w końcu sali i wszyscy przy nim usiedli. 
     - A więc? Mów o co chodzi - zaczęła Caroline składając dłonie razem na blacie. Stefan również patrzył z wyczekiwaniem na Matta. Całkiem zapomniał, że zostawił Elenę w domu. Jednak nie przejmował się tym. 
     - Chodzi o to, że Jeremy ostatnio skarżył się jeśli chodzi o Bonnie. Podobno znowu używa ekspresji... - Caroline zmarszczyła czoło, jakby nie do końca rozumiała jego słowa.
     - Ale jak to? Przecież o ile wiem, to nie da się o tym nie wiedzieć... - skomentowała blondynka.
     - Tak mi mówił Jer. 
     - Niewykluczone, że ekspresja, którą praktykowała wcześniej, teraz próbuje do niej powrócić - wtrącił zamyślony Stefan.
     - Jak to wrócić? - zapytała Caroline.
     - Próbuje przebić się do niej od nowa. Tak samo jak wcześniej "żyła własnym życiem", tak i teraz chce do niej powrócić. Istnieje też inne wytłumaczenie, na przykład Bonnie podświadomie używa ekspresji. Może to być spowodowane zwykłym przyzwyczajeniem, nawykiem... - wyjaśnił Salvatore.
     - Sugerujesz, że się od niej uzależniła? - zapytał zdziwiony Matt.
     - Uzależnić można się od czegoś co raczej daje nam jakąś radość, a ekspresja Bonnie nic dobrego nie przyniosła... - odpowiedziała blondynka.
     - Czyli, że musi się nauczyć właściwej magii od nowa? - zapytał Matt z zastanowieniem w głosie.
     - Tak, można tak powiedzieć - odrzekł Stefan. - Sama najprawdopodobniej nie da sobie z tym rady, więc...
     - ...Więc trzeba znaleźć jej nauczyciela - dopowiedziała wampirzyca. W tej samej chwili podeszła do nich niska kelnerka. Miała włosy splątane w długi warkocz, który zwisał jej po ramieniu. Rzuciła Mattowi przelotny uśmiech.
     - Co podać? - zaśpiewała wysokim głosikiem.
     - Trzy podwójne tequile - odpowiedziała za wszystkich Caroline i odwzajemniła uśmiech. Dziewczyna naskrobała zamówienie w notesiku i odeszła w stronę baru.
     - Znasz kogoś, kto mógłby ją poduczyć tej właściwej magii? - zapytał Matt cicho w stronę Stefana.
     - Musiałbym się zastanowić, czy jest jakaś zaufana wiedźma...
     - Na pewno kogoś znasz, przecież poznałeś tyle ludzi w swoim życiu - powiedziała rozweselona Caroline. Stefan obdarzył ją uśmiechem, a Matt przypatrywał się im lekko zamyślony.
     - Czy wydarzyło się coś, o czym nie wiem? - zapytał nagle Donovan podejrzliwie.
     - To znaczy? - blondynka zawróciła na niego spojrzenie. W tamtej chwili kelnerka postawiła przed nimi trzy szklaneczki z alkoholem. Caroline bez wahania poniosła swoją i przechyliła ją do dna. Potem odetchnęła głośno i potrząsnęła głową tak, że jej loki zakręciły się wokół głowy. 
     - Czy między wami coś jest?... - pokazał niepewnie na nich oboje palcem.
     - No co ty! - odparła szybko Caroline machając rękami.
     - Nie! - zaprzeczył Stefan w tej samej chwili. Blondynka wyglądała, jakby nagle się speszyła. Na jej policzki wpłynęła czerwone rumieńce. Stefan rzucił jej zmieszane spojrzenie, ale ona miała spuszczony wzrok. 
     - Okej, idę po więcej - ożywiła się Caroline po minucie i chwyciła swoja pustą szklankę. Potem szybko wstała od stołu i nie patrząc na swoich towarzyszów, odeszła w stronę baru. Odetchnęła głęboko, jakby chciała otrząsnąć się po niezręcznej sytuacji sprzed kilku chwil. Ona i Stefan? To czyste szaleństwo! "Dlaczego Matt w ogóle tak pomyślał?..." - zastanawiała się krocząc w stronę barmana. Byli przecież tylko dobrymi przyjaciółmi, nic więcej. "Tak ma pozostać. Musi..." - pomyślała blondynka siadając na wysokim stołku. 
     - Podwójną tequilę poproszę - zawołała w kierunku muskularnego, czarnoskórego mężczyzny, który miał przewieszoną ścierkę przez ramię. 
     - Co taka piękna dziewczyna robi sama przy barze? - zapytał niskim, aczkolwiek przyjaznym głosem. 
     - Nie jestem sama - powiedziała podnosząc wzrok na barmana.
     - Coś cię gryzie? 
     - Nawet jeśli, to nie gadam z nieznajomymi...
     - Jestem barmanem, ludzie mówią mi o różnych sprawach, a nawet nie znam ich imion - uśmiechnął się odsłaniając białe zęby. Caroline odwzajemniła uśmiech, który był jednak smutny i bez wyrazu.
     - Dzięki, raczej nie skorzystam.
     - Nie ma sprawy, ale wiesz... Jeśli tylko zmienisz zdanie, zawsze cię wysłucham - uśmiechnął się i potem zniknął za drzwiami zaplecza. Caroline została zupełnie sama przy barze. Chwyciła szklankę i uniosła ją do oczu. Patrzyła przez chwilę na jasno brązową substancję, a potem przechyliła szklankę szybko, jednym ruchem. 
     - Nie mówiłem, że potrzebujesz opiekuna? - nagle z za swoich pleców usłyszała tak bardzo znajomy brytyjski akcent. Głos, który irytował ją do granic możliwości swoją kpiną.
     - Po co tutaj przyszedłeś? - mruknęła znudzonym głosem. Nie odwróciła się jednak. Głowę miała opartą na dłoni. Była lekko pochylona w stronę blatu. Klaus podszedł z jej prawej strony i usiadł na krzesełku obok.
     - Jak każdy w tym małym miasteczku - odparł rozbawiony.
     - Żeby mnie znowu dręczyć? - odwróciła na niego znudzone spojrzenie.
     - To znaczy, że każdy tutaj cię dręczy? - zaśmiał się.
     - Nie mam ochoty na żarty. Jeśli nie masz nic przeciwko, a nie masz na pewno, to przeniosę się gdzieś, gdzie cię nie ma. Na księżyc na przykład - odpowiedziała wrednie i wstała. Klaus odkręcił się na stołku i wciąż uśmiechnięty, wpatrywał się w jej twarz. Ona przez chwilę także patrzyła na niego, jednak trwało to tylko kilka sekund. Potem blondynka odeszła w głąb lokalu. Klaus odwrócił się w stronę barmana, który właśnie wrócił z zaplecza.
     - Whiskey - powiedział zimnym głosem w jego kierunku. Gdy barman nalewał trunek do szklanki, u boku Klausa pojawiła się znajoma twarz. Pierwotny obrócił głowę.
     - Co cię tutaj sprowadza, Nadianne? - zaczął, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Oto za nim stała dziewczyna o ciemnych włosach i alabastrowej cerze. Ta sama, z którą spotkał się kilka dni wcześniej.
     - Musimy porozmawiać - powiedziała szorstko i od razu wyszła z lokalu. Klaus zmarszczył czoło, jakby zastanawiał się, czy ma za nią wyjść, czy może ją zignorować. Postanowił jednak, że chce dowiedzieć się czegoś więcej.
     - O co chodzi? - zapytał, gdy oboje ustali na przeciwko siebie przed The Grill.
     - Nastąpiły pewne komplikacje - powiedziała, spoglądając za siebie z niepewnością, chciała się upewnić czy nikt ich nie widzi.
     - To znaczy?
     - Potrzebuję krwi wszystkich żyjących - powiedziała spoglądając pierwotnemu w oczy. Klaus milczał, skierował wzrok gdzieś w dal. Zastanawiał się. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że jest zaskoczony taka informacją.
     - Wszystkich? - zapytał, jakby chciał się upewnić, czy dobrze usłyszał. Nadianne skinęła głową.
     - Po za tym, czarownice z moich okolic zaczynają coś podejrzewać. Wykluczą mnie, jeśli nie zrobimy tego szybko i po cichu...
     - To jest już twój problem - powiedział Klaus nagle zwracając na nią wzrok. Jego kąciki ust drgnęły do góry.
     - Doprawdy tylko mój? Jeśli mnie wykluczą, nie będę mogła rzucić zaklęcia, tym samym rytuał pójdzie na marne. Po za tym, nie znajdziesz innej czarownicy, która zrobi to za mnie. To bardzo niebezpieczna magia. Są zasady, których nie można łamać. Z naturą się nie zadziera.
     - Więc dlaczego to robisz? - zapytał pierwotny z lekkim uśmiechem.
     - Robię to ponieważ mam w tym interes.
     Klaus zrobił zaciekawioną minę, a jego wyraz twarzy wskazywał na to, że domagał się wyjaśnienia. - Chyba nie myślisz, że ci wszystko wyśpiewam - Nadianne zrobiła kpiącą minę, a twarz Klausa od razu skamieniała.
     - Co ty sobie myślisz, wiedźmo? - syknął.
     - Pamiętaj o mojej wartości, a wszystko będzie w porządku - powiedziała lekko uśmiechnięta. Była niewzruszona na ostry ton Klausa. Po chili uśmiechnęła się przebiegle, odwróciła się przez ramię i odeszła.



_______________


Nie jestem zadowolona z tego co tutaj mi wyszło... Czekam na wasze szczere opinie w komentarzach. Swoją drogą to mam wrażenie, że już niewielu z was mnie czyta :(

21 komentarzy:

  1. Niewielu czyta?! Kobieto, codziennie się zatruwam pytaniem, kiedy dodasz ten rozdział! Serio, będę szczera, mam dużo blogów na zakładkach, ale na rozdział u Ciebie najbardziej się niecierpliwie! Piszesz świetnie i założę się, że wiele osób czyta tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu kochanie, ty wiesz że to jest cudowne? Mówię poważnie.
    Pisz dalej, osobiście na każdy twój nowy rozdział czekam z niecierpliwością. Co więcej powiedzieć. Weny życzę :)

    Wiola z http://elijah-consumes-her.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ten rozdział. Jest po prostu świetny! Musze się tylko przyznać, że nie jestem fanką Caroline i Stefana w związku. Owszem, jako przyjaciele są świetni, ale moim zdaniem tak powinno zostać (przynajmniej w serialu). JEdnak muszę też przyznać że zaciekawiło mnie to odrobinę.... kurczę. Ajć, no po prostu świetne i tyle. Zapraszam także do mnie, przed chwilą dodałam nowy rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAAAAA, mam schize teraz od twojego bloga. Miesza mi się w głowie serial i to. Najlepsza fabuła EVER na ff o tvd !!! Kocham too ! < 33

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję za skomentowanie mojego bloga ; ))
    Teraz nie mam czasu, żeby przeczytać Twojego, ale postaram się nadrobić to, jak najszybciej :)!

    Pozdrawiam serdecznie,
    Kikuś z bloga: http://true-story-of-delena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Twoje opowiadanie <3
    A szczególnie Klaroline *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. nareszcie ! czekam na 15 *.* swietnyy

    OdpowiedzUsuń
  9. śliczny wygląd strony lepszy od pozostałych taki bardziej '' żywy'' ze tak to ujmę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uuu, ahh ta wredność Caroline w stosunku do Klausa.. Nie wiem czy byłabym w stanie robić to samo na jej miejscu..mam słabość do przystojnych mężczyzn :D
    Elena..wiedziałam od początku o co jej chodzi.. Tu pisze do Mata, że musi być sama, później werbena.. grr ;/ jestem ciekawa, czy wyjaśni z Elijah'y ta sprawę.. Jeej! Pisz szybciutko nowy rozdział, już chcę to czytać! :)
    Od jakiegoś czasu nurtuje mnie sprawa Caro i Stefcia, ale przecież oni są tylko wspaniałymi przyjaciółmi, pozazdrościć.. ale to wszystko jest efektem podświadomej zazdrości Elki, a ona zapewne i tym nawet nie wie ;P

    Pozdrawiam i tak jak napisałaś u mnie, czekam aż przeczytasz rozdział u mnie na Klaro i skomentujesz :) Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział! O co chodzi z tą wiedźmą - to będzie mnie ciągle nurtować. Nareszcie Klaroline - mały fragment, ale podnosi na duchu. Tak szczerze ? To mogłabyś wreszcie zrobić coś z Louis lub z Lucasem. Chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej o nich ;). Życzę Ci dużo weny i czekam z niecierpliwością na następny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział.
    Jestem ciekawa co Stefcio i Caro planują.
    Elena mnie jakoś tak irytuje, sama nie wiem czemu.
    Już chyba wspominałam o tym, że uwielbiam twojego bloga i z trudem wytrzymuje te czekanie na nn, prawda ? Więc muszę się powtórzyć, bo na prawdę, gdy widzę w "czytam i uwielbiam" na moim blogu - znak, że dodałaś nowy rozdział, to z przyjemnością kieruję się na twój blog. Zawsze jestem miło zaskoczona, bo to co tu piszesz jest wspaniałe. Sama bym chciała pisać tak ciekawie jak ty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejkuuu . *_* tak bardzo zazdroszczę ci takiego talentu... Sama tez trochę pisze, ale nie mam bloga. Chciałabym być tak dobra jak ty w pisaniu. Podobają mi się twoja fabuła, bohaterowie, który mimo serialu u ciebie maja trochę inne cechy. Zwroty akcji jakie piszesz i ciekawe zagadki, to to co na prawdę lubię. Na prawdę żałuję, ze nie jestem taka dobra jak ty! Pozdrawiam, czekam na NN i życzę dużo ciekawych pomysłów! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, bardzo cieszę się, że podoba ci się opowiadanie! Moim zdaniem nie piszę aż tak rewelacyjnie, po prostu poświęcam temu dużo czasu i z każdym nowym opowiadaniem uczę się pisać lepiej. Ja również mam koleżankę, od której "uczę się" dążyć do perfekcji. Ona sprawi, że pisze coraz lepiej, bo sama jest w tym ode mnie lepsza. Radzę ci dużo pisać, poświęcać temu dużo czasu. Wtedy na pewno twoje umiejętności będą się polepszać i w końcu to ciebie inni będą podziwiać! :)

      Usuń
  14. Uwielbiam jak piszesz *.*
    Mam nadzieję że szybko pojawi się nowy rozdział bo po tym nie mogę się już doczekać AAAA ! xD
    Mam prośbę : informuj mnie na bieżąco o nowych rozdziałach u ciebie. Z góry dziękuję ;*
    ___________-
    + właśnie zostałaś nominowana do Liebster Award przeze mnie
    http://historiadamaris152.blogspot.com/
    :D

    OdpowiedzUsuń
  15. LOVE THIS BABY ! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Śmiej się ze mnie kochana, ale zapraszam cię na bloga:
    http://music-love-fight.blogspot.com

    Na początki przeczytaj wstęp..jest tam wyjaśnienie. Blog ten nie odgrywa dla mnie ważnej roli, ale może w wolnej chwili przeczytasz, skomentujesz..bo to zawsze dodaje otuchy.. Zrozumiemy jeśli tego nie zrobisz, bo i tak mam tyle blogów, że zapycham tylko grafiki ludziom.. Ehe.. Pozdrawiam :* :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nominowałam twojego bloga do Liebster Award:)
    www.i-hate-this-feeling.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. kiedy kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam na nowy i już sobie wyobrażam co w nim może być xD dodawaj szybkoo !!

    OdpowiedzUsuń

Główna
Rozdziały
Postacie
Polecam
Zapytaj!