niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 17 część 1



Bez ryzyka nie ma zabawy



     Caroline obudziła się ledwo żywa w ciemnej sali. Dziewczyna mimo swoich wampirzych zmysłów, nie wiedziała prawie nic w otaczającym ją świecie. Uniosła głowę i dostrzegła malutki otwór w ścianie na przeciwko niej. Blondynka zorientowała się po chwili, że musiał być już dzień, ponieważ promienie słońca dostawały się do środka. Dziewczyna jednak ciągle pozostawała w ciemnym koncie.
     Caroline w tej samej chwili zorientowała się, że na palcu jej lewej reki nie ma już pierścienia, który chronił ją przed słońcem. Zlękła się i spojrzała na ogarnięty światłem mały kawałek podłogi. Doskonale wiedziała, że za kilka godzin promienie dotrą do jej ciała. Jeśli ktoś szybko jej nie uratuje, bezprecedensowo spłonie. Blondynka zaczęła panikować.
     Czuła ciężkie, zimne kajdany które okalały jej nadgarstki. Zaczęła się trząchać, aby oswobodzić dłonie. Jednak było to na nic, ponieważ stal nie dawała się rozerwać. Blondynka zawisła z głową w dół. Odetchnęła głośno i ciężko.
     Dlaczego Klaus tak ją potraktował? Jaki miał w tym cel. "Przecież tyle razy przekonywał, że mnie nie skrzywdzi..." - myślała. "I pomyśleć, że nie raz obdarzałam go przyjaznymi myślami! Jak mogłam być tak naiwna!? Elena miała rację, przecież to tylko zimny potwór!" - krzyczała w duchu. Nie pojmowała jego zmiany zachowania. Czuła jakby w jednym ciele miał dwie całkiem inne dusze. "A może to kolejna próba zwrócenia mojej uwagi?" - powiedziała w myślach. Jeżeli był to podryw to chyba najbardziej nieudolny, jaki Caroline widziała w całym swoim życiu.
     Blondynka wciąż rozmyślała o Klausie i tym co stanie się z nią, kiedy słońce zacznie górować, wtedy nagle usłyszała potężny grzmot, trzask. Odwróciła głowę na bok. Okazało się, że to ogromne, żelazne drzwi uchylają się na zewnątrz. Wydawały z siebie tak przerażający zgrzyt, że Caroline zacisnęła mimowolnie zęby.
     Po chwili na progu stanęła młoda kobieta. Miała długie blond włosy, które układały się falami. Niektóre pasma były ciemniejsze od innych. Kobieta uśmiechała się niepewnie do wampirzycy. Caroline zmrużyła oczy nienawistnie. Nie wiedziała kim była przybyła kobieta, pierwszy raz widziała ją na oczy.
     - Dlaczego mnie więzicie?! Gdzie jest Klaus?! - wykrzykiwała Caroline w stronę blondynki. Kobieta spoważniała i podeszła o dwa kroki w kierunku wampirzycy.
     - Klausa tutaj nie ma. Jeszcze... - mruknęła, jednak jej głos nie wydawał się być wrogi.
     - Gdzie ja jestem?! - wrzasnęła Caroline. - Gdzie mój pierścień?!
     - Spokojnie. Nie zamierzam cię skrzywdzić - powiedziała i przybliżyła się do Caroline z wyciągniętymi rękami, jakby chciała pokazać, ze nie ma złych zamiarów.
     - Jesteś w naszym domu. Ja mam twój pierścień, ale nie mogę ci go na razie oddać, bo możesz uciec. Nie mogę na to pozwolić. Jednakże nie stanie ci się krzywda - wyjaśniła blondynka.
     - Co tutaj się dzieje, do cholery?! - Caroline wydawała się być zdezorientowana. Nie wiedziała już co się wokół niej dzieje. Nic nie pasowało do jej wersji wydarzeń. - Jak to Klausa jeszcze nie ma?
     - Jego nigdy tutaj nie było.
     - Co?! Przecież to ten psychopata mnie tutaj przywlókł! On mnie wczoraj zaatakował!
     - Wszystko ci wyjaśnię - westchnęła ciężko kobieta.
     - No ja myślę! - burknęła Caroline.
     Podeszła do Caroline, aby odpiąć jej nadgarstki z kajdanek. Gdy to zrobiła, Caroline upadła z ciężko na ziemię. Kobieta musiała podeprzeć ją na swoich ramionach, aby Caroline wstała na nogi.
     - Jestem Natalie, a teraz chodźmy na górę. Wszystkiego się dowiesz - powiedziała i skierowały się do wyjścia.
     Szły chwilę korytarzem. Natrafiły na schody, które prowadziły w dół. Caroline szła już o własnych siłach. Kobiety po chwili znalazły się w długim korytarzu. Ku zdziwieniu Caroline, były w zwykłym domu. Na ścianach rozciągała się boazeria i wisiały różne obrazy.
     Blondynka przed sobą zobaczyła długi korytarz, z kilkunastoma drzwiami po obu stronach. Na samym końcu dostrzegła drzwi, które najwyraźniej musiały być otwarte, ponieważ wypadało przez nie jasne światło. Po chwili Caroline razem z Natalie przeszły przez próg tego właśnie pokoju.
     Był to bardzo rozległy salon. Na ścianach umieszczone były trzy ogromne okna, które dawały sporo światła. Wisiały w nich jasne firany, a nad nimi umiejętnie pofalowane były ciemno-czerwone zasłony. Caroline mimowolnie cofnęła się ponieważ promienie światła prawie już jej dotknęły.
     - Czuj się jak u siebie - powiedziała Natalie rozkładając ręce i weszła do salonu.
     - Nie mogę... - burknęła wampirzyca.
     - Ach, tak! Zapomniałam. Przepraszam cię, skarbie... - powiedziała lekko śmiejąc się pod nosem. Podeszła szybko do okiennic i zasłoniła je zasłonami. Od razu zrobiło się ciemno.
     Caroline bez wahania weszła do salonu. Zauważyła po środku niego trzy ciemne kanapy, które były ustawione w pół kwadrat. Na całej prawej ścianie stał ogromny i wysoki do samego sufitu regał z różnorodnymi książkami. Po prawej zaś stał biały kominek z starodawnymi rzeźbieniami. Niemalże cała podłogę przykrywał ciemno-czerwony dywan z różne, abstrakcyjne znaki. Wydawał się być bardzo stary.
     Forbes usiadła na jednaj z kanap i popatrzyła niepewnie na Natalie, która po chwili do niej dołączyła.
     - No więc? - zapytała wampirzyca.
     - Klaus cię nie zaatakował. To była czarownica, która namieszała w twojej głowie, abyś wiedziała jego i myślała, że to właśnie Klaus.
     - Po jaką cholerę wy... - zaczęła Caroline gniewnie.
     - Zaczekaj... Czarownice chcą zwabić Klausa tutaj. Oczekuję, że przybędzie, aby cię uwolnić.
     - Czyli, że jestem przynętą?! - wrzasnęła. Była poniekąd wściekła, że wszyscy tak ją traktują. "Caroline zawsze pomoże w problemie!" - pomyślała sarkastycznie. Jednak z drugiej strony odetchnęła, bo to jednak nie Klaus ją zaatakował. To nie on ją skrzywdził! Nienawidziła tego uczucia ulgi, jakie w tamtej chwili poczuła.



     - Nic ci tutaj nie grozi. Nie zrobimy ci krzywdy. Chcemy tylko Klausa - wyjaśniła Natalie.
     - O co tutaj chodzi? - zmrużyła oczy Caroline.
     - Dobrze, zacznijmy od początku... Ja jestem wampirem, nie należę do bractwa, więc nie wiem całej prawdy. Wiedźmy chcą Klausa. Nie wiem do końca dlaczego. Podsłuchałam, że próbuje naruszyć naturalną blokadę w naturze. Nic więcej nie jestem w stanie ci powiedzieć.
     - To wszystko jest podejrzane... - syknęła Caroline. - Nie wieżę ci!
     - Jak uważasz. Ja miałam cię tylko przypilnować, abyś nie zrobiła nic głupiego, dlatego mam twój pierścień. Muszę utrzymać cię tutaj dopóki one nie osiągnął swojego celu.
     - Jakiego celu?
     - Chcą powstrzymać Klausa.



     Elena siedziała na swoim łóżku, a w jej ręce spoczywał zamknięty pamiętnik. Chciała coś w nim napisać. Nie wiedziała jednak co. Miała w głowie tyle myśli, że zajęłoby jej chyba całe wieki, żeby je wszystkie przelać na papier. Mogła przecież napisać o wydarzeniach z przed kilku dni, kiedy to została zaatakowana przez Klausa.
     Pamiętała, że bała się wtedy jak cholera. Patrzyła w przerażone twarze Stefana, Elijah i Caroline. Miała wrażenie, że to już na prawdę koniec. Na szczęście zakończenie nie było najgorsze. Straciła przytomność na kilka godzin. To wszystko napędziło jej wielkiego stracha, ale ucieszyła się, że przynajmniej Elijah odzyskał wolność, o którą tak zawzięcie walczyła.
     Nagle Elena usłyszała dzwonek do drzwi. Zmarszczyła czoło i odłożyła pamiętnik do skrytki za starym obrazem. Zeszła za chwilę na dół i nie pewnie uchyliła drzwi frontowe. Zajrzała jednym okiem, ale po chwili od razu otworzyła drzwi na oścież. W progu bowiem stał Elijah.
     - Elijah... - uśmiechnęła się dziewczyna.
     - Witaj, Eleno.
     - Proszę wejdź - powiedziała i momentalnie odeszła na bok, aby wpuścić pierwotnego do środka. Ten bez wahania wszedł.
     - Co cię tutaj sprowadza? - uśmiechnęła się zamykając za nim drzwi.
     - Przecież muszę dokończyć swoją historię - uśmiechnął się do niej i oboje przeszli do salonu.
     - Nie spodziewałam się, że będziesz chciał kontynuować... - powiedziała brunetka siadając przy stole w jadalni. Elijah po chwili uczynił to samo.
     - Musisz poznać prawdę, Eleno - powiedział poważnie patrząc się w jej oczy. Wampirzyca patrzyła także w oczy pierwotnemu, jednak po chwili ten kontakt się urwał, gdy Elijah zaczął mówić. - Na czym skończyliśmy? - zapytał cicho sam siebie. - Tak wiec, Amanda była przerażona, tym, że Reg ją znajdzie. Całkowicie ją rozumiałem.
     - Jak wy dwoje właściwie się poznaliście? - zapytała nagle Elena zaciekawiona.
     - Hmm... - Elijah uśmiechnął się pod nosem, patrząc na swoje splecione na blacie dłonie. - Wszystko zaczęło się w 1865 roku. Nasza znajomość była czystym przypadkiem. Nie przeczę, że fortunnym zbiegiem okoliczności - uśmiechnął się. - Właśnie wtedy natrafiłem na pewne ślady, które miały poprowadzić mnie do Kateriny... Niemniej jednak było to dla mnie szokujące, ponieważ od wieków sądziłem, że Katerina zabiła się raz i na dobre. Nie wiedziałem o jej przemianie.
     - To musiało być niezłym wstrząsem... Więc wtedy chciałeś ją odszukać? - zapytała Elena, przerywając mu. Pierwotny spojrzał na nią mrużąc oczy. Milczał przez moment, jakby zastanawiał się na odpowiedzią.
     - Eleno... Ja wciąż jej szukam. Jednak wtedy, miałem nadzieję, że odnalazłem moją Katerinę, że mam szansę odzyskać coś co straciłem wieki wcześniej. To dość zabawne, bo byłem wtedy na tyle głupi, sądząc, że to jest nadal moja miłość... - Elana milczała zasłuchana. - Jednak wracając... W 1865 przybyłem ponownie do domu, wróciłem do miasteczka, które zostało nazwane Mystic Falls. Byłem tam jednak zbyt późno... Dowiedziałem się, że Katherina spłonęła w kościele Fell'ów. Wtedy, mówiąc zwięźle, straciłem już swoją nadzieję. Nie wiedząc czemu zapałałem nienawiścią do tej kobiety. Miałem jej za złe, że żyła przez tyle stuleci, a mimo to, nie wróciła... - Elijah nagle zamilkł. Wyglądał jakby ponownie przeżywał tę stratę. - Pamiętam, że jeszcze naszej ostatniej nocy, zapewniała mnie o swoich uczuciach - przyznał Elijah z wyczuwalną kpiną w głosie. - Zawsze i po wsze czasy... Nie rozumiała tych słów, tak jak bym się tego mógł spodziewać.
     - Przykro mi to słyszeć - odpowiedziała Elena przerywając dłuższą ciszę. Chciała w ten sposób pocieszyć pierwotnego, na którego twarzy widziała smutek i zawiść. Elijah podniósł na nią wzrok.




     Po chwili jednak kontynuował.
     - Mimo wszystko, odwiedziłem stary kościół Fell'ów. Był w opłakanym stanie. Pamiętam do teraz zwęglone resztki porozrzucane dookoła. Wszedłem do środka. Nie wiem czego oczekiwałem... Jednak mimo wszystko jakaś niewidzialna siła popychała mnie na przód. Gdy przestąpiłem próg, znalazłem się w środku, usłyszałem jakieś dźwięki. Zduszony kaszel... Nie przeczę, że moją pierwszą myślą było to, że może jednak ktoś przeżył w płomieniach. Na zdrowy rozsadek było to niemożliwe, ponieważ przypomnę, że mijał już wtedy rok od pożaru. Umysł mówił jedno, serce szeptało drugie... Zapamiętaj Eleno, to największy zwodziciel... - stwierdził uśmiechając się do dziewczyny.
     - To znaczy? - Elena zdawała się nie rozumieć.
     - Serce... Umie zapędzić każdego w pułapkę - przyznał. Elena odchrząknęła niezręcznie, jednak mimo tego poczuła, że jej twarz robi się automatycznie gorąca.
     - Co było dalej? - przerwała nagle kontakt wzrokowy.
     - Odnalazłem źródło dźwięku. Okazało się, że w jednym z kątów siedziała dziewczyna, Amanda. Była słaba, chora i zagłodzona na śmierć. Byłem zazwyczaj człowiekiem empatycznym, więc ta przypadłość podwoiła się po przemianie... Nie mogłem jej zostawić. Pomogłem jej, dałem dach nad głową, poznałem jej historię... Zakochałem się... - przyznał uśmiechnięty.
     - Dobrze, to jeśli wiemy już jak to się zaczęło... Proszę opowiedz mi co było z Regem?
     - Jak już wiesz, Amanda była załamana i przerażona. Nie mogłem pozostawić tej sprawy samej sobie. Miałem obowiązek zrobić wszystko, aby jej pomóc. Nie pozostało mi nic innego jak tylko rozprawić się z Regem. Tropiłem go przez jakiś czas, w tym samym czasie starając się uchronić od potencjalnego zła Amandę. Po długich miesiącach, w końcu znalazłem go.


  
 Philadelfia, rok 1866


     Obrzeża miasta były puste. Na rozległym placu nie było ani jednej żywej duszy. Godzina była już pierwsza w nocy, a lokalna ludność nie miała w zwyczaju przebywać tak późno poza domostwami. W cieniu drzewa stał mężczyzna. Miał na sobie eleganckie, ciemne ubranie. Jego twarz nie była jednak widoczna. Po niespełna kilku minutach na przeciwko niego pojawił się kolejny jegomość. Również w podobnym ubraniu.
     - Witaj, Reg - powiedział spokojnym głosem Elijah.
     - Elijah Mikaelson... - syknął mężczyzna w włosach do ramion. - Tyle czasu...
     - Co robiłeś w Atlancie kilka miesięcy temu? - zaczął od razu pierwotny.
     - Nie sadzę, żeby był to twój interes.
     - Tutaj się właśnie mylisz. Zostaw Amandę w spokoju.
     - Amandę? - zakpił Reg.
     - Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię - syknął pierwotny.
     - Nie udaję, przyjacielu. Doskonale wiem, że się potajemnie widujecie. Kogóż się tak obawiacie? - zaśmiał się ochryple. Elijah popatrzył na niego krzywo z pode łba.
     - Nie chcesz ze mną zadzierać - powiedział ostro Elijah.
     - Już to zrobiłem - odrzekł ochryple. - Lepiej odejdź skoro jeszcze masz szansę i mówię tu zarówno o teraźniejszej sytuacji, jak i Amandzie.
     - Nie będziesz mi dyktował warunków.
     - O! - podniósł głos, jakby wymyślił coś błyskotliwego. - A co jeśli naszej kochanej Amandzie przytrafi się coś złego? - zakpił śmiejąc się histerycznie.
     - Tylko spróbuj, a daję ci słowo, że nie ujrzysz wschodu słońca - zagroził pierwotny ostro.
     - Bez ryzyka nie ma zabawy - mruknął prowokująco Reg, a w tym samym momencie Elijah rzucił się na niego w cień drzewa. Próbowali się na wzajem znokautować, jednak Elijah miał już dość dziecinady i przycisnął wampira mocno do kory drzewa.
      - Wedle twojego życzenia - wyszeptał wściekle Elijah i dosłownie przecisnął swoją dłoń przez jego skórę. Poczuł serce Rega, waliło jak oszalałe, jednak sam mężczyzna uśmiechał się do niego prowokacyjnie.
     - Obyś tego nie żałował - wysyczał Reg. Wtedy Elijah nie miał już żadnych wątpliwości. Zacisnął dłoń na jego sercu i jednym, szybkim ruchem wyciągnął je z wewnątrz. Reg z głupawym uśmieszkiem zwalił się na ziemię, zastygając bez ruchu.
     Pierwotny stał nad nim przez moment, potem wypuścił jego serce, które upadło z głuchym chlupotem na ziemię.


 Teraźniejszość


     - Więc go zabiłeś? - dopytywała Elena.
     - Tak... - mruknął Elijah, jakby ze zrezygnowaniem. - Jednakże cała ta historia nie zakończyła się na tym. Okazało się, że cała sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana...
     - To znaczy?
     - Reg się odrodził....
     - Co?! Jak to możliwe, przecież tylko pierwotni mogą...
     - Dokładnie... - przerwał jej. - Reg jednak nie był do końca naturalnym wampirem. W późniejszych latach dowiedziałem się, że miał kontakty z kręgiem czarownic, które układały się z wampirami. Okazało się, że rzuciły na Rega Walsh'a urok, pewnego rodzaju czar, który dał mu o wiele więcej możliwości, niż posiadają zwyczajne wampiry. Możliwość odrodzenia była właśnie jedną z takich spraw.
     - Niezwykłe... - szepnęła Elena. - Co było dalej? Kiedy dowiedziałeś się o zmartwychwstaniu?
     - Reg dał o sobie znać już wkrótce i zaatakował właśnie tam, gdzie obawiałem się najbardziej...
     - Amandę?
     Elijah skinął lekko głową i kontynuował swoją historię.


Atlanta, rok 1866


     Kamienica przy rogu St. Furman i West Rick była otoczona mrokiem. Ciemność spacerowała po chodnikach, nie napotykając ani jednej osoby.
     Nagle z za rogu ulicy wyłoniła się ciemna postać. Mężczyzna szedł szybkim krokiem przed siebie. Wydawać się mogło, ze to zwyczajny człowiek, który spieszy się na kolację do swojego domu. Jednak rzeczywistość była zupełnie inna.
     Reg zatrzymał się przed wysoka kamienicą. Zmierzył ją wzrokiem. Po chwili wspiął się po kilku schodkach i stanął przed drzwiami frontowymi. Wyraźnie słyszał kroki gospodyni, oraz cichy, delikatny śpiew kobiety. Doskonale wiedział, że to głos Amandy. Kobieta bardzo kochała śpiewać, miała przyjemny dla ucha, jedwabisty głos. Niczym anioł.
     Mężczyzna zastukał kołatką kilkakrotnie. Po kilku chwilach w progu pojawiła się gospodyni w średnim wieku. Reg od razu przystąpił do działania. Spojrzał kobiecinie prosto w oczy i jednym tchem wyszeptał:
     - Teraz wpuścisz mnie do domu. Jestem przyjacielem Amandy. Nie będziesz kwestionować niczego co zrobię. Zachowasz spokój.
Kobieta pokiwała machinalnie głową i zaprosiła Rega do środka. Było cicho. Śpiew także rozpłynął się gdzieś w powietrzu. Nic po nim już nie zostało.
     Po niespełna minucie na schodach pojawiła się Amanda. Gdy ujrzała twarz Rega od razu pognała na górę i chciała zamknąć się na klucz w izbie, jednak wampir był szybszy i w mgnieniu oka znalazła się przy niej.
     Reg objął ją ramionami i szybko zacisnął dłonie na jej krtani. Przycisnął dziewczynę do ściany, tak, że nie miała żadnej sposobności, aby uciec. Mężczyzna patrzył się prosto w jej niebieskie oczy. Wiedział co zaraz nastąpi, musiał ją zabić, aby dać nauczkę Elijah. Przekonywał się, że to właśnie jest właściwa rzecz do zrobienia.
     Już miał skręcić jej kark i zakończyć na zawsze jej żywot, gdy nagle coś go powstrzymało. Wyrzuty sumienia? Niemożliwe, przecież on już nie raz zabijał z zimną krwią, co go obchodziła jedna śmierć? Mimo wszystko nie mógł zabić Amandy, nie mógł tego zrobić na zawsze.
     W ostatniej chwili rozmyślił odsunął się o krok od dziewczyny, jednak nadal zaciskał dłoń na jej szyi. Lewą rękę przyłożył do ust i odgryzł spory kawałek skóry. Potem przyłożył nadgarstek do ust Amandy.
     Doskonale wiedziała co się zaraz wydarzy. Reg właśnie nakarmił ją krwią, zaraz ją zabije, a wtedy ona stanie się wampirem. Nie chciała tego. Próbowała krzyczeć, wyrwać się. Jednak wszystko to było na nic. Po jej policzkach spłynęły słone łzy. Płakała, bo nie chciała skończyć swojego ludzkiego życia. Nie chciała stać się częścią świata mroku, bestią.
     Gdy poczuł metaliczny smak krwi w przełyku zakrztusiła się nadmiarem płynu. Pomyślała o Elijah, uśmiechał się w jej wyobraźni. Bardzo go kochała, to on był tym, który ją ocalił, ochronił, przywrócił jej życie do normalności. On jej pomógł, a mimo to także był bestią, wampirem... Jednakże Elijah był w jej oczach odkupiony.
     Po chwili Reg odsunął rękę od jej twarzy. Potem Amanda wiedziała, że mężczyzna skręcił jej kark. Poczuła jakby ktoś bardzo mocno uderzył ją w szyję. Upadła na podłogę nieżywa.
     Reg popatrzył na nią ze swoistą radością, jakby był dumny z tego co zrobił. Obchodziła go tylko zemsta na pierwotnym, mimo wszystko doszedł do wniosku, że za jednym razem mógł ukarać także swoją niedoszłą żonę za niewierność. Doskonale wiedział przecież, że ona nienawidzi wampirów. Nie chce być jednym z nich...


Teraźniejszość

     - Już nazajutrz byłem pod kamienicą. Wszedłem do środka i zastałem ją nieżywą. To była jedna z kilku nielicznych chwil strachu i paniki, jakie dotąd miałem nieszczęście przeżyć - powiedział poważnie.
     - Jak Amanda to przeżyła?
     - Ona... Była zdruzgotana. Bycie wampirem było dla niej jak klątwa, przekleństwo. Mimo, że znała mnie, nie chciała stać się mną... - odrzekł po chwili rozpamiętując na nowo tamte chwile. - Sama zdecydowała, że nie ukończy przemiany. Nie miała zamiaru żyć wiecznie... Ja oczywiście nie miałem innego wyboru. musiałem się a to zgodzić. Jednakże było to jedną z najcięższych decyzji. Nie było wtedy miejsca na egoizm.
     - Doskonale wiem co czułeś... - odparła Elena. Ona sama przecież straciła już tyle bliskich jej osób, a historia Amandy przypomniała jej o ciotce Jennie, która również została przemieniona wbrew swojej woli, a potem brutalnie złożona w ofierze.
     Elijah popatrzył na nią porozumiewawczo.
     - Jednak nie wszystko ułożyło się po naszej myśli. Reg nie ukończył jeszcze swojego dzieła. Ustanowił sobie cel i nic nie mogło mu przeszkodzić, nawet ja...


________________

OMG! To jeden z najtrudniejszych rozdziałów, jakie dotąd napisałam. Nie zdziwię się, jeśli umęczyliście się przy czytaniu! :) Z góry przepraszam. Już niedługo druga część, bo nie dało się umieścić całej historii w jednym, zajęłoby to chyba dwa razy więcej miejsca, więc postanowiłam podzielić go na 2 części :)

EDIT: W "bohaterach" pojawiła się nowa postać - Natalie ;)

Proszę, komentujcie, bo ostatnio moja wena szwankuje... 3:

29 komentarzy:

  1. Oh jeej Olu..
    CUDO !!!!!! <3
    Ubóstwiam długie rozdziały a ten ma 2 części :D
    Hmm.. Zajebiste pomysły masz ogółem :)
    Jestem ciekawa bardzo czego chcą dokładnie czarownice od Klausa. I bardzo dobry pomysł z włączeniem Caroline do tej 'akcji'. Wiadomo, że Klausik będzie chciał ją uratować:)
    Elijah i Elena.. Jak cudnie opisuesz te retrospekcje! Tak wspaniale się to wszystko czyta.. Nie wiem.. Ty masz jakiś dar dojrzałego pisania.. To tak wciąga, że poezja :P
    pozdrawiam; życzę weny i zapraszam do siebie na Klaro :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Umęczyć przy czytaniu twojego opowiadania ? Nigdy ! Co prawda braki przecinków niesamowicie rzucały mi się w oczy, ale staram się skupić na treści, do której nie mam żadnych zastrzeżeń. Szkoda tylko, że było tak mało tej całej sprawy z Klausem, ale pewnie więcej będzie jej w 2 części. Retrospekcje jak zwykle cudowne, jestem ciekawa jak potoczyły się losy Amandy. Bo jakoś ciężko mi uwierzyć, że umarła, nie chcąc zostać wampirem. Może Reg ją do tego zmusił ? Ale główkuję ;)
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że drugą część dodasz jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie. :)
    Wpadłam na Twojego bloga z czystej ciekawosci i powiem, że było warto!
    Piszesz bardzo lekko, wszystko jest zrozumiałe i łatwo się wszystkego domyslic.
    Caroline jest swietną postacią. ;)
    Pochłonęłam wszystkie rozdziały w niecałe 10 minut i czekam na więcej!
    Zapraszam rownież na mojego bloga każdego. I proszę o szczerą opinię, jesli chce ktos skomentowac. :)

    http://loki-and-stella.blogspot.com/

    Pozdrawiam, Stella.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm. Ciekawie. Wątek Rega może być interesujący.
    Eljiah <3
    Czekam na nn ;)
    http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu ŚWIETNE ! < 33

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa jestem co dalej będzie się działo z Caroline. Elijah <3 no i wątek z Regem bardzo interesujący :) Pozdrawiam czekam na 2 część Rebekah z http://mysticfallskrainamarzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co napisac.Po prostu to jest genialne!
    Jesteś naprawdę wspaniałą pisarką i twój talent,aż mnie dobija.Ja bym tak nie potrafiła cudownie malowac słowami!Jestem tutaj nową czytelniczką i będe tu wpadac z każdym nowym rozdziałem.

    Mam nadzieję,że wpaniesz do mnie.Opinia od tak cudnej oraz wspaniałej pisarki wiel dla mnie znaczy.http://mrocznalove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czemu pomyślałaś, że bedzie się źle czytać, mi np. sprawiło to wielką radość. Genialny rozdział, wiem jakie jest trudne pisanie opowiadań, ponieważ sama pisze i często nie mam weny, której tobie życze. powodzenia. xoxoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. O M F G *o* jak Ty możesz tak mówić ( pisać ) że to się może trudno czytać ; o chociaż trochę mnie razi w oczy brak przecinków ( tak jak mówiła któraś moja poprzedniczka :) ), nie żeby opowiadanie przez to traciło na wartości ( tak sie po prostu nie da ) ale jestem czepialska :) i próbuję być pomocna przynajmniej w jakiejś mierze :D ogólnie to ja pochłonęłam chyba 10 rozdziałów na raz, ale niestety nie mam już wiele czasu , bo mnie gonią :c obiecuję że doczytam do końca wszystko ;* a tak btw..jako nie wiem która z kolei robisz mi kolejne kompleksy x.x weź oddaj mi trochę swojego talentu :O ♥
    jesteem bardzo ciekawa co będzie z Caro *o* normalnie..weź pisz szybciej:O
    informuj mnie o nowych rozdziałach, bo jak nie to Cię znajdę i Cię zmuszę ;D ♥

    dzięki za komentarz u mnie. dodał mi takiego kopa, że od razu napisałam kolejny rozdział :D zapraszam : http://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dziękuję! Nawet nie wiecie jak dużą wenę dają mi takie komentarze. I wierzcie mi gdybym tylko mogła, podzieliłabym się swoim "darem" jak go nazywacie :D

      Usuń
  10. Oj Ola Ola Ola, kiedy ty wreszcie zrozumiesz, że czytanie twojego bloga to sama przyjemność! A ten rozdział to.. no aż brak słów. TYLKO NADAL JESTEM CIEKAWA O CO CHODZI Z ELIJAH I DAMONEM .. :c ale i tak supersupersuper ♥ oby tak dalej! I daj jak najszybciej kolejną część! :* pozdrowionka i kriski :* hehe

    OdpowiedzUsuń
  11. I love you <3
    Jestem moim guru, jeśli chodzi o pisanie opowiadań.
    Zapraszam do mnie ;)
    http://zycie-wieczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg! Jaram się jak głupia :D podziwiam cię normalnie. Rozdział świetny jestem ciekawa wątku Caroline. Uf już się bałam że to Klausiątko ją skrzywdził o.o Opowieść Elijah interesująca. Jaram się Elieną xD ZAJEBISCIE. Czekam na nn<3 uwielbiam wątek rega i amanda <3
    Zapraszam do mnie na X :) jest świetne Klaro, trochę Stebekah, Delena oraz... Zapraszam!
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej :D Bardzo przepraszam, że dopiero teraz ale ja na problemy z siecią wpływu nie mam :// Muszę przyznać, iż zaskoczył mnie twój talent pisarski. Wcześniej myślałam sobie "Elena i Elijah wtf?!" a potem "ja chcę więcej!!!" Postać Rega <3 <3 <3 Już z samych wspomnień wydaję się być wspaniały :P Klaroline u ciebie jest zupełnie inne, a mnie odpowiada taka ich wersja. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    ------------------
    http://nigdy-nie-chcialam-zyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny i wcale sie nie umęczyłam. Zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć! :)
    Zapraszam do mnie na Delenę, jest NN :P
    http://forbidden-looove.blogspot.com/

    PS: Zapraszam na funpage'a na facebook, poświęconego mojemu blogu o Klaroline, info na :
    http://forbidden-looove.blogspot.com/ pod koniec notki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej !
    Chciałam poinformować o nn u mnie :
    http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Suuuuuuper, rozdział. Czekam niecierpliwie co zdarzy się dalej! :**

    OdpowiedzUsuń
  18. Wooow, Wooow i czy wspominałam już, że Wooow? Nie?To wspominam. Wooow. Inaczej nie
    umiem określić tego jak piszesz. Powiedzieć że ładnie to za mało i tak. Pięknie, przecudnie, oszałamiająco, ciekawie, z rozmachem, z rozmysłem i mogłabym tak dalej wymieniać XD Niecierpliwie czekam na następny rozdział.

    Życzę dużo weny i zapraszam do mnie: http://limit-immortality.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej :) u mnie pojawił się rozdział XI :) zapraszam <3 i czekam na nn tu ;D
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej, kochana !
    Na moim blogu pojawił się nowy, 12 już rozdział. Nie zabrakło akcji, Klaroline, Kola i wielu, rozmaitych emocji. Twoja opinia wiele dla mnie znaczy. Zapraszam serdecznie ;)
    http://mikaelsonfamily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam <333
    Już nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału.
    Tym czasem zapraszam do mnie, dopiero zaczynam (:
    tvd-sickoflove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie nn: http://limit-immortality.blogspot.com/

    Sedecznie zapraszam ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. chcemy wiecej eleny i elijah !

    OdpowiedzUsuń
  24. Cóż mogę napisać, świetnie jak zawsze. :) Umiesz wszystko tak napisać, że teraz natychmiast chce się wiedzieć co będzie dalej ! :D + zapraszam do mnie.^^ Nowy rozdział http://bezrzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Super :) Chociaż już chce się więcej. Wiem że do bani tak pisać, ale dziś założyłam swojego bloga, i staram się go w miarę możliwości rozpowszechnić :)
    Wpadaj :)
    http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. U mnie 1 rozdział :D
    http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com/


    A kiedy następny pojawi się tutaj ? :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam nową notkę ;** Zapraszam na http://mysticfallskrainamarzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Główna
Rozdziały
Postacie
Polecam
Zapytaj!