środa, 17 lipca 2013

Rozdział 18



Nie mogłem cię przecież zostawić, kochanie


     W małym, piwnicznym pomieszczeniu panował mrok, a wiatr hasał między szczelinami w starych kamiennych ścianach. Całe otoczenie było oświetlane dzięki sześciu pionowym pochodniom wetkniętym w podłogę. Na ich końcach iskrzył się ciepły ogień. Wszystkie łuczywa tworzyły razem okrąg, na którego środku był umiejscowiony kamienny ołtarz.
     Nagle z mroku wyłoniło się sześć czarownic. Kobiety bez słowa zajęły miejsce, każda przy jednej pochodni. Milcząc patrzyły sobie w oczy z powagą i determinacją. Nie minęło kilka minut, a każda z nich zaczęła szeptać dziwne łacińskie słowa, jednak po chwili wszystkie głosy odnalazły się i połączyły w jedno długie, skomplikowane zaklęcie.
     Podczas tego rytuału w dziurze w kamiennej ścianie pojawiła się Daryla, a za nią jeszcze dwie wiedźmy, jednak kobiety nie były same. Ciągnęły za nogi człowieka, który niewątpliwie był nieprzytomny i ogłuszony. Jego twarz zastygła w szoku i ogromnej złości. Klaus był zupełnie nieświadomy sytuacji jaka miała w tamtej chwili miejsce. Nie mógł wiedzieć co zaraz się wydarzy.

     - Caroline? - zapytała Natalie siadając przy blondynce na kanapie.
     - Proszę cię, wypuść mnie. Nie mam ochoty tutaj przebywać! Przecież sama powiedziałaś, że nic do mnie nie masz...
Natalie popatrzyła na dziewczynę jakby zastanawiała się nad czymś bardzo mocno.
     - Uwierz mi nie robię tego dla swojej satysfakcji... Po prostu one nie są tak potulne jak sobie wyobrażasz. Boję się ich... - spuściła głowę kobieta, jakby wstydziła się swojego wyznania.
     - To nie jest problem. Mam dobrych przyjaciół, którzy mogą ci pomóc. Ochronimy cie przed nimi! - zachęcała ją blondynka.
     - Dobrze... Mam tutaj twój pierścień - powiedziała z bladym uśmiechem i wręczyła Caroline błyskotkę. Dziewczyna szybko ją chwyciła i nałożyła na palec. Chociaż wiedziała, że Natalie nie zrobi jej krzywdy, to poczuła swego rodzaju ulgę mając pierścień już przy sobie.
     - Obiecujesz? - spojrzała jej w oczy Natalie.
     - Tak, będziesz bezpieczna.
     - A więc zmywajmy się stąd - powiedziała ochoczo i uśmiechając się do siebie obie opuściły pokój. Na szczęście dla nich wszystkie wiedźmy się gdzieś zmyły i miały wolną drogę do wyjścia.
     Gdy już miały przekroczyć szybko próg, Caroline nagle swoim wyostrzonym słuchem wyłapała przeraźliwy wrzask bólu. Doskonale wiedziała z czyjego gardła się on wydobywał.
     - Natalie! Słuchaj! - zawołała blondynka pociągnęła za ramię towarzyszkę.
     - Nic nie słyszę...
     - Ale ja tak! To on! Już tutaj jest, one coś mu robią! - zdenerwowała się blondynka. W tym momencie odczuła wielką niepewność. Z jednej strony mogła po prostu uciec i zmyć się z tego miejsca, tak aby być w bezpiecznym miejscu. Z drugiej jednak strony tam gdzieś w oddali cierpiał dumny, pierwotny wampir, który jakby na to nie patrzeć, przyszedł tutaj, aby ją uwolnić, przez co wpadł w pułapkę.
     - Nie możemy go zostawić!
     - Caroline! To nasza jedyna szansa! Zostaw go i chodź!
     - Nie rozumiesz?! On tutaj przyszedł dla mnie! Teraz to on potrzebuje jednak mojej pomocy!
     - Rób co chcesz! Ja się zmywam! - warknęła w jej stronę Natalie i po chwili wybiegła z domu i zniknęła za najbliższymi drzewami. Caroline spojrzała za nią z powątpiewaniem. Widocznie mocno pomyliła się co do prawości kobiety. Zachowała się bardzo samolubnie. Jednak, jeśli dla niej Klaus był obcym wampirem, mało tego, zasługiwałby sobie na karę, to czy ona takę by go nie zostawiła na pastwę losu? Nie chciała się nad tym zastanawiać i nie myśląc długo pobiegła w stronę wydobywających się coraz głośniejszych wrzasków bólu. Blondynka pomyślała, że jeszcze nigdy nie słyszała tak przeraźliwego wrzasku, który sam przez siebie szukał pomocy, tym bardziej, że należał on do najpotężniejszej istoty na ziemi.


     - Caroline! Jesteś zdurniałą idiotką! - warknęła sama do siebie blondynka kilkanaście minut później, była przykuta do zimnej podłogi gdzieś w podziemiach budynku. Odwróciła głowę w prawo i zobaczyła wymęczoną twarz Klausa, który po torturach całkowicie stracił przytomność. Jego głowa zwisała bezwładnie, a jego nadgarstki również były przykute do kamiennej podłogi.
     - Psssst! Klaus! Obudź się! - pisnęła mając głęboką nadzieję, że jej słowa pobudzą pierwotnego. Jednak to było na nic. Był nieświadomy niczego. Przeklinała samą siebie za to, ze pozwoliła Natalie odejść tak po prostu. Teraz jest zesłana na łaskę, albo niełaskę czarownic. Oparła głowę o ścianę, jednak od razu powróciła do poprzedniej pozycji, ponieważ ręce miała wygięte pod nienaturalnym kontem i każdy najmniejszy ruch sprawiał jej ból.
     - Caroline?... - usłyszała cichy szept, a raczej jęk z prawej strony. Był on ledwo dosłyszalny.
     - Tak to ja... - powiedziała lekko zirytowana. Klaus podniósł głowę, tak aby zobaczyć, czy to rzeczywiście ona, ponieważ jego umysł płatał mu figle. Dziewczyna spojrzała w jego wymęczone i wyblakłe oczy, które nadal skrywały niebieską barwę.
     - Musimy się stąd wydostać
     - Mi to mówisz? - prychnęła dziewczyna. Po chwili usłyszała głośne syknięcie bólu.
     - Co te szmaty mi zrobiły?! - wkurzył się tak, że jego głos potoczył się echem po ciemnym pomieszczeniu.
     - Pamiętasz cokolwiek?
     - Nie... Ostatnie co wiem, to, że słyszałem twój krzyk, a potem leżałaś we krwi i...
     - CO?! - dziewczyna zdziwiła się na te słowa. Przecież nic takiego nie miało miejsca.
     - Błagałaś o pomoc i bredziłaś głupoty... Potem ktoś mnie ogłuszył!
Dziewczyna słuchała go i nie mogła zrozumieć tego co mówi. Żadna z tych rzeczy nie była prawdziwa. Caroline była cała i zdrowa. Cały ten czas spędziła z Natalie na górze.
     - Nie... To nie prawda. Nic mi nie jest, oprócz tego, że zaraz połamię sobie ręce od tych łańcuchów.
Klaus spojrzał na dziewczynę lekko zamglonym wzrokiem. Na prawdę jej ramiona były powykręcane i w nienaturalny sposób przypięte kajdankami do ściany.
     - Masz jakiś plan? - zapytała z nadzieją.
     - Mój plan to wytrzymać, bo w tej chwili nie czuję nic oprócz ognia na całym ciele - przyznał, a jego głos momentalnie zmienił się w syczenie.
     - Świetnie! - gdyby mogła właśnie założyłaby ręce na piersi w buntowniczym geście, jednak realia były nieco inne.
     - Co one mi zrobiły?! - powtórzył pytanie pierwotny po chwili.
     - Nie mam pojęcia, ale krzyczałeś, a raczej wrzeszczałeś i mogę cię zapewnić, ze takiego wrzasku jeszcze nigdy nie słyszałam...
     - To znaczy?
     - On błagał o ratunek...
     - Jakie to paradoksalne, że przybyłem, aby ciebie uratować, a one omotały mój umysł nędzną wizją ciebie... - prychnął starając się zapomnieć o wszechobecnym bólu.
     - Dlaczego tutaj w ogóle przyszedłeś? - zapytała z dziwną ciekawością. Zapadła chwilowa cisza.
     - Nie mogłem cię przecież zostawić, kochanie - posłał jej swój charakterystyczny uśmiech, który jednak okazał się być blady, przygaszony i w ogóle nie oddawał swojego zwyczajnego uroku.


     - Musimy tam iść! - awanturowała się Elena chodząc w tą i z powrotem po korytarzu swojego domu. Elijah stał zamyślony plecami do niej. Nie chciał reagować na jej słowa, nie chciał się z nimi zgadzać, ani zaprzeczać. Wiedział tylko jedno - zdecydowanie nie wiedział co ma robić. Klaus nie wracał już kilka godzin, a po Caroline również nie było żadnego śladu.
     - Słuchasz mnie w ogóle?! - nagle Elena szarpnęła z tyłu za skrawek jego marynarki i już dłużej nie mógł milczeć.
     - Uspokój się Eleno! - podniósł głos. Był to jeden jedyny raz, gdy Elena słyszała jak się uniósł. Widać było, że on także jest zdenerwowany.
     - Chociaż tobie to i tak wszystko jedno! Przecież i tak pragniesz jego śmierci! - zaczęła wykrzykiwać w przypływie złości i ponownie maszerowała po korytarzu wkurzona.
     - Słucham?!
     - Wszystko świetnie, szkoda tylko, że wraz z nim umrzemy wszyscy! Caroline, Stefan i Damon, a także JA!
     - Posłuchaj! - krzyknął głośniej, jakby chciał przewyższyć ją głosem i szybko złapał ją za ramiona, tak aby stanęła w miejscu. - Nie będę tego wysłuchiwał! Zachowujesz się jak dziecko! Natychmiast masz się uspokoić i przestać krzyczeć! - powiedział już spokojniej, jednak w jego głosie można było wyczuć napięcie i zdenerwowanie.
     - Tak, bo jakbyś nie zauważył jestem dzieckiem! Mam tylko kilkanaście lat i jestem nikim pod tobą! Mimo wszystko ty i tak nic nie robisz! Stoisz tutaj i się gapisz! - krzyknęła mimo prośby o spokój. - Oni tam umierają! - dodała już ze zrezygnowaniem, a jej głos znacznie osłabł.
     - Spokój - powiedział poważnie. - Nie wiem co mam robić - przyznał się do tego całkiem szczerze, nie tylko Elena się martwiła. Mimo wszystko Klaus był jego bratem.
     - To chodźmy tam i załatwmy sprawę!
     - Nie myśl jak dziecko... Skoro nawet sam Klaus sobie nie poradził, to pomyśl o jego przeciwnikach. Możemy tylko pogorszyć sytuację. Trzeba mieć strategię.
Elena założyła ręce na piersi, ale wcale nie była zła na pierwotnego, wręcz przeciwnie przyznała mu po cichu rację. Zachowywała się jak dziecko myśląc, że może tak po prostu wejść i odebrać więźniów. Zaślepiała ją jednak troska o przyjaciółkę i o Klausa, bo pomimo, że był kim był, to dopóki on żyje, żyją wszyscy jej przyjaciele i ona sama.
     Mijała kolejna godzina, a oni byli wciąż w jednym miejscu. Zarówno z wymyślaniem strategii, jak i miejscem pobytu.
     - Jak tam plan? - zapytała nagle Elena podchodząc w stronę pierwotnego.
     - Masz rację Eleno, nie możemy czekać już dłużej. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce - powiedział nagle, a na te słowa brwi brunetki poszybowały do góry.
     - A więc kim jesteś i co zrobiłeś z Elijah?
Mężczyzna zmarszczył czoło nie rozumiejąc jej pytania. Przez jego umysł przemknęła nawet myśl, że Elena wariuje pod wpływem emocji.
      - Elijah jakiego znam, nigdy nie idzie na żywioł - wyjaśniła po chwili widząc jego zdziwienie.
      - Może tak na prawdę  wcale nie znasz Elijah... - odparł blado się uśmiechając, jednak tego brunetka już nie zobaczyła, bo pierwotny szybkim krokiem opuścił jej dom i w pośpiechu oddalał się coraz bardziej.
   

________________


Hej! W końcu mogę opublikować ten rozdział, ponieważ był on o wiele dłuższy i całkiem, całkiem inny. Niestety usunął mi się nie wiem nawet jak i dlaczego ;-( I musiałam go pisać od nowa... -,- no i wyszło to co wyszło i jest zupełnie inne niż to co było na początku. Miałam też spory problem z komputerem niedawno i pozostawał mi wyłącznie internet w telefonie, a to nie jest za wygodne pisać rozdział na tej malutkiej klawiaturce ;-) Po za tym byłam też na krótkich wakacjach. Więc ogólnie przepraszam za opóźnienia i mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu, nawet jeśli jest taki krótki i mało w nim akcji. Jak na niego patrzę, to wydaje mi się, że napisał to ktoś inny, bo wszystko jest takie jakieś świeże ;-) Zobaczę wasze reakcje. Termin następnego rozdziału zależy od wolnego czasu bo teraz mam sporo wyjazdów i innych rzeczy do zrobienia. Mam nadzieję, że was nie zraziłam przerwą i nadal ktoś tutaj wchodzi :)



14 komentarzy:

  1. Rozdział super *.*
    Mam nadzieję, że uda im się ich uratować :)
    Klaroline <333
    +Mam bardzo WAŻNE dla mnie pytanie: Jaki aktor odgrywa u ciebie rolę Gregory'ego Reg'a Walsh'a?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, w końcu mimo wielu przeszkód jakoś wyszedł ;-) A aktor, który odgrywa Rega to Colin O'Donoghue ;-)

      Usuń
  2. Też mi się wydawał jakiś inny, ale w sumie równie cudowny co poprzednie ! Klaroline, Elejah...w sumie nie w takich okolicznościach, jakich bym pragnęła, ale lepsze to niż nic. Mam nadzieję, że uda im się uratować Caroline i Klausa...Gdy czytałam o tych wrzaskach Klausa, brr...Mój biedny Klaus...
    Czekam na nn i pozdrawiam serdecznie ! :)
    http://mikaelsonfamily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świenty ! tylko szkoda ze taki krótki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. extra rozdział :D nie mogę się doczekać następnego:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy rozdział :) Jest Claroline i już nie mogę doczekać się kolejnego posta. Zapraszam na mojego bloga: http://everythingwouldbefine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział,szkoda że krótszy niż zwykle:) Klaroline była cudowna,mam nadzieję że uda się ją uratować.
    Przy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział: delena-i-love-you.blogspot.com
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Łooo :D
    To malutkie spięcie Eleny i Elijah, jeenyy.. Ogarnęłam, że właśnie chyba tego mi brakowało :D Tej determinacji jakby.. Wiesz.. Takiej małej burzy u nich, żeby wreszcie się jakoś ścięli ze sobą :D
    Cały czas chodzi mi po głowie ten tekst Klausa : "- Nie mogłem cię przecież zostawić, kochanie." - wyobraziłam to sobie i dostałam mega zacieszu i drgawek :D
    Niby takie nic, a jednak kurde.. tyle emocji, uczuć i wgl. DZIĘKUJĘ CI BARDZO!
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;) ;*
    Informuj mnie tutaj : http://double-feeling.blogspot.com/p/spam.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Informacja o nowym rozdziale pojawiła się w aktualizacji 026. Zapraszam.
    http://wamp-mania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. ZAPROSZENIE
    Cześć!
    Właśnie rusza pierwszy katalog poświęcony w całości blogom o TVD! Mamy zamiar stac się najwiekszym i najbardziej rozpoznawalnym katalogiem o tej tematyce. Potrzebuejsz reklamy swojego bloga? Zapraszamy do nas na: http://katalog-tvd.blogspot.com/ Zgłoś się już dziś i rozreklamuj swojego bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej !
    Na moim blogu pojawił się nowy rozdział, ostatni przed długą przerwą. Zapraszam serdecznie ;) http://mikaelsonfamily.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba, jest Klaroline i jest Elejah :) Może nie ma tutaj jakichś takich poważniejszych scen pomiędzy nimi, ale to jest tak świetnie napisane, że cudownie się czyta. Nadajesz prawdziwego uroku tym dwóm (moim ukochanym xd) paringom. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział, a w między czasie zapraszam do mnie na nn. Pozdrawiam :*
    tvd-sickoflove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na NN na bloga o trójkącie z Elijah, Katheriną i Eleną!
    http://double-feeling.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Główna
Rozdziały
Postacie
Polecam
Zapytaj!